Kochani tak się cieszę! Dobiłam już do 20 rozdziałów, mój blog ma +3500 wyświetleń i +200 komentarzy... Jesteście bardzo KOCHANI !!! Chciałam wam też powiedzieć że na święta planuje specjalny świąteczny rozdziałek. A traz nie zanudzam i zapraszam do czytania :**
ROZDZIAŁ 20 :*
NINA
Dziś mam jechać z Carlosem do schroniska wybrać psa. Nie mogę się doczekać! Kocham zwierzaki ! Założyłam białą bluzkę na szerokich naramkach, jeansowe szorty, zielone converse i nieśmiertelniki od Carlosa, a włosy związałam w dwa luźne warkocze. Zeszłam na dół. Zastałam tam całujących się Kendalla i Asię. Odchrząknęłam a oni powoli odsunęli się od siebie.
-Przepraszam że przeszkadzam ale chciałam zrobić sobie śniadanie.
-W porządku- Kendall
-Hej.. A jak tam wczoraj w studiu?- Aśka
-Bardzo dobrze. Gustavo spodobała się moja piosenka i po świętach zaczynamy współpracę- uśmiechnęłam się. Kendall wypluł sok na wywalających się chłopaków
-A wam co?- spytała się Asia
- Gustavo powiedział że coś mu sie podoba?!- powiedzieli równo
-No... Tak
-Nina jesteś cudotwórczynią!- zaśmiali się. Zjedliśmy śniadanie.... Tyle że James i Kends dostali głupawki i kuchnia wyglądała jak plac boju. Szturchnęłam Losa w ramię i wyszliśmy na dwór.
-Jedziemy?- spytałam
-Jasne... Ale czemu tak wcześnie?
-A chcesz sprzątać?- widzocznie zrozumiał bo poszedł po swój samochód. Wsiadłam do środka i ruszyliśmy. Schronisko znajdowało się na obrzerzach miasta, niedaleko stadniny koni. Dość szybko tam dotarliśmy.
-Ładnie dzisiaj wyglądasz. Najbardziej podobają mi się twoje wisiorki- uśmiechnął się gdy wyszliśmy z auta.
-Dziękuję- zarumieniłam się. Schronksko znajdowało się na dość wysokim wzgórzu i wiał tam zimny wiatr. Zaczęłam się trząść. Los zdjął swoją ciemnozieloną bluzę i narzucił mi na ramiona a sam został w T-shirt cie. Założyłam jego bluzę i wtuliłam się w niego żeby mu też było trochę cieplej. Przed wejściem za ogrodzenie, gdzie latały przeróżne psiaki, stał średniej wielkości budynek. Zapukałam. Ze środka wyszła szczupła i wysoka dziewczyna w moim wieku.
-Dzień dobry. Jestem Carlos Garcia a to Nina McLeod. Chcieliśmy adoptować psa.
-Miło mi poznać. Jestem Claudia Jonson, właścicielka schroniska. Jakiego psa państwo szukacie?
-Właściwie to jesteśmy otwarci na propozycje i proszę, mów nam po imieniu- uśmiechnęłam się
-Dobrze. To zapraszam za ogrodzenie.- weszliśmy za Claudią. Od razu podbiegło do nas stadko wesołych psiaków. Przespacerowaliśmy się trochę po posesji. Nagle zauważyłam owczarka niemieckiego, leżącego samotnie w rogu schroniska. Podeszłam do niego powoli i ostrożnie. Piesek na początku sie mnie wystraszył ale uspokoił się i spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem. Jakby chciał się czegoś o mnie dowiedzieć. Claudia i Carlos podeszli do nas.
-To jest Sydney. Jest tu od niedawna. Była przetrzymywana w bardzo złych warunkach. Cudem udało uratować się jej życie- powiedziała Claudia
- Smutne.-pogłaskałam ją
- Jest jeszcze wystraszona. Może być agresywna ale to dobry psiak.- Los spojrzał na mnie. Pokiwałam delikatnie głową
-Bieżemy ją.
- Świetnie! Zaszczepie ją i możecie ją zabrać.
- To wspaniale!- ucieszyłam się. Claudia przyczepiła Sydney smycz i zaprowadziła ją do budynku. Poszliśmy za nimi. Środek wyglądał jak normalny dom. Aby w jednym pomieszczeniu znajdował się gabinet weterynaryjny.
- Mieszkasz tu?- spytałam
- Tak wyszło.
-Dlaczgo?- Los jak zwykle najpierw robi potem myśli
-Wolę mieszkać tu niż z moim ojczymem alkoholikiem.
-Rozumiem.- ja
-No. Gotowe. Możecie ją zabrać ale przez najbliższe dwa dni może ją boleć łapka od zastrzyku.- uśmiechnęła się
- Proszę. To na utrzymanie schroniska- Carlos dał jej 200 dolców
-Nie.. Ja nie moge tego przyjąć- odsunęła jego rękę. Widziałam jak Carlos wychodząc z Sydney zostawił pieniądze na stole.
-Zadzwoń jakbyś chciała pogadać- dałam jej kartkę z numerem i wyszłam. Usiadłam z przodu, Carlos za kierownicą a Sydney ostatecznie na moich kolanach. Miała jechać z tyłu ale się bała. Po drodze wjechaliśmy do sklepu kupić wszystkie potrzebne rzeczy. Ja musiałam iść. Kupiłam Sid (zdrobnienie od Sydney) legowisko, smycz, obroże, miski na jedzenie i picie, karmę, kaganiec i kilka zabawek. Po 30 min byliśmy w domu. Z racji tego że Sid była przywiązana do mnie i Carlosa postanowiliśmy stopniowo oswajać ją z resztą domowników. Ustaliliśmy że będzie spać u Losa. Wnieśliśmy tam kupione rzeczy i powoli ją tam wprowadziliśmy. Od razu wskoczyła na łóżko i zasnęła.
-Hah.. Słodki z niej psiak. Jakby co jestem u siebie- weszłam do swojego pokoju. Weszłam na górę. Zabrałam kartkę, kilka pisaków, ołówek i usiadłam na pufie. Na rysowaniu zeszła mi godzina. Efekt nawet mi się podobał. Czerwone serce w słuchawkach. Odłożyłam wszystko i zeszłam na dół. Wszyscy oglądali MTV. -Hej. Co porabiacie?- spytałam
-Nudzimy się!- odpowiedzieli równo. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Pobiegłam otworzyć.
-Cześć. Mogę wpaść? Samej mi sie nudziło w domu- odezwała się Pati
-Jasne! Zapraszam- wprowadziłam ją do pokoju
- Hej! Nie mówiłyście że macie w domu Big Time Rush!- zdziwiła się
-Kolejna fanka?- spytali równo
-Taaakkkk!- ucieszyła się
- Zapraszamy!- nagle dało się słyszeć szczekanie z góry.
-Sydney!- krzyknęliśmy z Carlosem i w tym samym czasie pobiegliśmy do góry. Niestety zderzyliśmy się na schodach i z nich spadliśmy. Z góry zbiegł nasz pies i zaczął nasz lizać po twarzy. Wszyscy wybuchli śmiechem.
-Z kąd u nas w domu pies?- spytała Asia
-Sydney!- krzyknęliśmy z Losem a ona przestała nas lizać
-Adoptowaliśmy ją dzisiaj- powiedziałam
-Słodziak!- pogłaskała ją Patricia
-A tak apropos... Chłopaki to Patricia Vega. - przedstawiła ją Asia. Do samego wieczora bawiliśmy się z Sydney. Polubiła wszystkich oprócz Kenda. Nie wiem czemu ale cały czas robiła mu na złość....
------------------------------------------------
Hej Rushers! Na początku przepraszam że taki krótki i że są błędy ale pisze teraz rozdziały na komórce bo mi sie komputer zepsół. W następnym rozdziale urodziny Carlosa i mała wpadka z Sam. Cieszycie sie? Pozdrawiam
NINA RUSHERKA :**
Ja się cieszę :D ! Rozdział świetny i nie mogę się doczekać następnego !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Klaudia :*
To co że krótki, ale jaki zajebisty *_________* Urodzinki Carlosa będą ^^ Ja się strasznie cieszę ^^
OdpowiedzUsuńhttp://www.adussangelika.blogspot.com/p/jednorazowka-7-part-4.html Zapraszam <3
UsuńCo już z własnym chłopakiem nie można się pocałować..? hahaha:D Sam..? O nie..! I jaka do cholery wpadka..? Ma być cudownie a Nina ma być z Carlosem no..! Czekam na nn:* <33
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział*____________*
OdpowiedzUsuńSorki że ostatnio nie komentowałam twoich wpisów ale wgl. czasu nie miałam dopiero teraz nadrobiłam zaległości :D
ps. zapraszam do siebie ;)http://love-or-not-hmm.blogspot.com/2012/12/rozdzia-18.html
Rozdział super. Genialnie,że adoptowali psa :) Kocham pieski. Czekam nn
OdpowiedzUsuńSwietny czekam na nn:-* Jak ja kocham pieski. A i Kocham cię i twojego bloga
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdział ^ ^ i co z tego że krótki ważne że mi się podobał :* Fajnie, że Carlos i Nina adoptowali Sydney <3 Czekam nn :*
OdpowiedzUsuńSuper rozdział. Heh, oczywiście Kend wyrzutek i jego Sydney nie lubi, ciekawe co jej zrobił :D Nie mogę się doczekać nexta :P Zapraszam http://czy-milosc-zawsze-wygra.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńhttp://love-or-not-hmm.blogspot.com/2012/12/oczami-kendalla-w-sumie.html
OdpowiedzUsuńzapraszam ;)
łaaa psinaaaa ^^ hahaha jakby tak Vai wprowadzić chodz na chwile do schroniska to nie wiadomo czy za rok by z tamtąd wyszła xd ale warto spróbowac xd psiaaczek słodkiii ^^ x333 dobra spac mi się chce xd taaa wczesnie zabrac sie nie dało xdd PZDR :*
OdpowiedzUsuń