sobota, 31 sierpnia 2013

Dzień Blogów

Wiecie co dzisiaj za święto? DZIEŃ BLOGÓW! Z tej okazji mam dla was moją starą jednorazówke....

Buziaki, Nina ;**

***

Jestem  Isabella (dla przyjaciół Bella) mam 20 lat i mieszkam w Los Angeles. Z racjii tego że mieszkam sama praktycznie całymi dniami przesiaduje na Twitterze. Tylko tam czuję się lubiana. W normalnym świecie traktują mnie jak ufoludka :( Ostatnio dostyć często mam przyjemność rozmawiać z niejakim @HeffronDrive. Bardzo go polubiłam. Dałam mu nawet moje gg :) O! Właśnie jest dostępny
(HD-HeffronDrive ; B-Bella)
HD: heeeej!
B: siemka ^^
HD: Co tam u ciebie?
B: A jak ma być? Siedze w domu. Zaraz kurier przywiezie mi moje zakupy
HD: Kiedy ty ostatnio byłaś na dworze?
B: 2 lata temu... na pogrzebie rodziców 1 lipca :(
HD: Wybacz... nie chciałem
B:Nie szkodzi...
HD: Jest coś co może wyciągnąć cię z domu?
B: jest...
HD: co?
B: ty...
HD: dasz mi swój adres?
B: po co ci?
HD: chcę cie odwiedzić
B: ja cie praktycznie nie znam
HD: ufasz mi?
B: ufam ale...
HD: Big Time Rush
B: Coo??

Ale on mi już nie odpisał. Zniknął. Nie odzywał się do mnie przez najbiższy tydzień.

B: Sun Street 20, Los Angeles

Wysłałam mu w końcu. Postanowiłam zkbaczyć kim lub czym jest Big Time Rush. Boysband, całkiem przystojny, z fajnymi piosenkami, najbardziej spodobał mi się głos tego blondyna. Kendall Schmidt.... jak zwykle zasnęłam na laptopie. Obudził mnie dzwonek do drzwi. Wstałam i otworzyłam. Przed moim domem stał ten blondyn z zespołu... Kendall. Zdziwiło mnie to o.O
-Heej!- uśmiechnął się przyjaźnie a w moim brzuchu zawitały motyle.
-Kim jesteś?- mruknęłam. Jakoś niebardzo miałam ochotę na rozmowę.
-Jak to kim? Przyszedłem wyciągnąć cię na dwór, nie pamiętasz? To jaaa... HeffronDrive, a tak na serio Kendall Schmidt- podał mi rękę
-Bella- uścisnęłam jego dłoń
-Bella to po włosku piękna. Idealnie pasuje do ciebie to imię- uśmiechnął się uwodzicielsko
-Skoro tak uważasz...-mruknęłam
-Świetne masz włosy- zerknął na moje bardzo jasno różowe loki i prosto ściętą grzywkę.
-Dzięki- westchnęłam
-To ubieraj się i zabieram cię na spacer- zadecydował blondyn.  Zabrałam moją ulubioną bluzę, telefon i klucze i wyszliśmy. Tak dawno nie wychodziłam że zapomniałam już jak pachną kwiaty, świeżo skoszona trawa, jak śpiewają ptaki i szczekają psy sąsiadów, jak piękne kolory ma wszystko wokoło.
-I jak?- spytał po chwili milczenia Schmidt
-Pięknie... - rozejrzałam się po okolicy. Byliśmy nad stawem w parku miejskim z tego co pamiętam.
-Podoba ci się nasze pierwsze spotkanie?- spytał Kendall
-Świetnie się bawię. Serio grasz w tym zespole?
-Tak. Słuchaj... jesteś śliczna, masz wspaniałą osobowość i... zakochałem się w tobie. Zostaniesz moją dziewczyną?- spojrzał mi w oczy
-Tak!- pocałowałam go namiętnie. Od tamtego czasu wróciłam do normalnego życia. Chodziłam na spotkania Anonimowych Twitterowiczów, mam wspaniałego i kochanego chłopaka i trzech niesamowitych przyjaciół-Carlosa, Logana i Jamesa ^^ Jednak życie poza światem wirtualnym może być piękne...

czwartek, 29 sierpnia 2013

Rozdział 59

Specjalny dedyk dla Justy która wymusiła ode mnie tą notkę!

Rozdział 59

JAMES:

-Jadę pustą drogą, bawię się nogą, 1D w radiu leci, cieszą się małe dzieci, Directioners szaleją, kibicują tym geją, Rushers normalnych wybierają, dlatego BTR słuchają, HEJ!- śpiewała Sylwia w drodze do Gustavo
-Przestań- jęknąłem gdy już prawie byliśmy na miejscu
-Czemu? Już mnie nie kochasz, wiedziałam...- strzeliła focha
-To nie tak! Kocham cię!- przekonywałem ją
-Nie-e .. udowodnij!- mruknęła gdy dojechaliśmy pod studio.
-Zaraz wracam i ci to udowodnie- zabrałem tekst i nuty i wysiadłem z auta. Skierowałem się prosto do gabinetu Gustavo.
-Gdzie moja piosenka?!- spytał
-Też miło cię widzieć. Proszę- uśmiechnąłem się
-I co się tak szczerzysz? To jest... to jest świetne- zdziwił się. Wyszedłem z jego biura napisałem SMSa do Carlosa i wsiadłem do auta. Zamknąłem porządnie drzwi rzeby Sylwia nie uciekła i ruszyłem.
-Gdzie jedziemy? -spytała gdy wyjeżdżaliśmy z Los Angeles
-Niespodzianka. Właśnie udowadniam ci że cię kocham- uśmiechnąłem się
-Porywając mnie ? Mało romantyczne- westchnęła. Ułożyła się wygodniej w fotelu i po kilku minutach zasnęła. To nawet dobrze bo czeka nas długa droga...

JOANNA:

Obudziłam się już na normalnej sali w szpitalu. Jestem taka szczęśliwa! Urodziła nam się zdrowa córeczka ^^ Co prawda jest wcześniakiem ale najważniejsze że jest zdrowa. Po chwili do sali wszedł Kendall z butelką wody.
-Hej skarbie- pocałował mnie na przywitanie
-Hej- uśmiechnęłam się
-Jak nazwiemy naszą córeczkę?- spytał Kendall siadając obok mnie
-Nie wiem... może Maya po mojej mamie?- zaproponowałam
-I Kansas... będzie mi przypominać rodzinne strony- stwierdził blondyn
-Kansas Maya Schmidt- powiedziałam na głos a Kendall przytaknął
-No to postanowione- dodałam. Po godzinie pielęgniarka przyniosła małą Kansas do karmienia.
-Ma oczy i włosy po tacie- stwierdziłam przyglądając się jej
-I jest śliczna jak mamusia- wyszczerzył się Schmidt

LOGAN:

Postanowiłem wynagrodzić Justine zaręczyny na porodówce i zabrałem ją na kolację do ekskluzywnej restauracji. Była zachwycona :) Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Nie żałuje żadnej chwili spędzonej w jej towarzystwie. Gdy wracaliśmy wieczorem do domu zobiło się bardzo romantycznie. Wchodząc do naszego pokoju pocałowałem rudą namiętnie. Ona zaczęła oddawać moje pocałunki. Po chwili nasze ciuchy znalazły się na podłodze a my w łóżku. Reszta tej nocy to nasza słodka tejemnica ;P

NINA:

Po tym jak Asia urodziła zabrałam Davida i Carlosa i mieliśmy wrócić do domu. Jednak Latynosowi przypomniało się że zostawił telefon w studiu. A więc zajechaliśmy tam. Losek znalazł telefon. Dostał SMSa od Jamesa o treści:

"WYJEŻDŻAM Z SYLWIĄ Z LA. WRACAMY ZA DWA DNI ;)"

Czyżby Maslow coś kombinował? Pech chciał że zachciało mi się siku a do Carlosa zadzwoniła mama. Nie mieliśmy z kim zostawić Davida więc siłą rzeczy dałam go pod opiekę Gustavo. Szybko załatwiłam swoje potrzeby i wróciłam do gabinetu Roque'a . To co tam zastałam dosłownie zwaliło mnie z nóg. Gustavo tańczył Gangam Style w stroju białego królika xD
-Co jest?- zdziwił się Carlos dołanczając do mnie
-No bo ten bachor płakał i chciałem żeby  przestał- zafstydził się Gustavo a my wybuchliśmy śmiechem. Latynos zrobił mu zdjęcie na pamiątke i w końcu ruszyliśmy w drogę do domu. Carlos położył Davida spać a ja przygotowałam nam coś do jedzenia.
-Świetnie gotujesz- stwierdził mój mąż po kolacji
-A dziękuję- pocałowałam go w policzek
-Zmęczona?- spytał patrząc na to jak ziewam
-Mhm- przytaknęłam.
-Co powiesz na wspólną kąpiel? -Latynos zamajtał śmiesznie brwiami
-W sumie... ok- zgodziłam się. To był jednak błąd. Zwykły prysznic wydłużył się z 5 min do godziny xD (domyślacie się o co mi chodzi?). Zmęczeni położyliśmy się w łożku. Już prawie zasnęłam gdy z pokoju Logana i Justine zaczęły dobiegać "dziwne dźwięki". Obudzili tym Davida.
-Śpij, ja pójdę- mruknął mi do ucha Carlos. Nie mogłam jednak zasnąć a Latynos długo nie wracał. Poszłam sprawdzić co się stało. Carlos trzymał Davida na rękach i śpiewał mu kołysanki. Słodki widok.
-Śpi?- spytałam podchodząc bliżej
-Chyba tak- szepnął Pena. Odłożył małego do łóżeczka i wróciliśmy do naszej sypialni. Wtuliłam się w jego ciepły tors i od razu zasnęłam.

Obudziłam się sama w łóżku. Nigdzie nie było widać Carlosa. Ubrałam się szybko i zaczęłam poszukiwania. Znalazłam go w ogrodzie. Pochylał się nad Sydney.
-Hej, coś się stało?- spytałam wystraszona
-Sid... zdycha- wyznał a w jego oczy się zaszkliły. Mój kochany pies umiera... dotarło to do mnie dopiero po kilku minutach. Uklęknęłam koło Carlosa. Byliśmy przy niej i głaskaliśmy ją do samego końca. Obydwoje przy tym płakaliśmy. Sid dużo dla nas znaczyła. Po wszystkim Carlos mocno wtulił się w jej sierść. Pamiętam jak braliśmy ją ze schroniska. Było to krótko po moich urodzinach.. poznaliśmy wtedy Claudię. Jeden pies a tyle zmienił w naszym życiu. Gdy już się jakoś zebraliśmy Carlos wykopał dół w ogrodzie. Pochowaliśmy ją w jej ulubionym miejscu. Zawsze wylegiwała się tam na słońcu. Na jej "grobie" położyłam bukiet świeżo zerwanych kwiatów. Wróciliśmy do domu w smutnych nastrojach. Od razu poleciałam przebrać się na czarno...

***

Rozdział króciutki ale jest. Następny postaram się napisać dłuższy. I co? Jak wam mijają te ostatnie dni wakacji? Mi jakoś tak smutno... ale jedno mogę powiedzieć...TO BYŁY NAJLEPSZE WAKACJE W MOIM ŻYCIU!!!
Jak myślicie? Gdzie James zabiera Sylwię? Piszcie w komentarzach bo jestem ciekawa co wymyślicie ^^
Nie zanudzam was dalej... do napisania,

Nina ;**

środa, 21 sierpnia 2013

Rozdział 58

Rozdział 58

JOANNA:

-Kendall!- zawołałam. Jestem już w ósmym miesiącu ciąży więc blondyn powinien mi "troszkę" pomagać.
-Tak?- pojawił się po chwili
-Zrób mi herbatę i przynieś mi coś do jedzenia- poprosiłam
-Już się robi- z uśmiechem pognał do kuchni. Leżałam na kanapie w salonie i zaczynało mi się nudzić.
-Kendall!- znów go zawołałam.
-Taak?- przyszedł z sałatą w ręce.
-Podaj mi pilota i telefon- rzekłam. Szchmidt posłusznie wykonał moje polecenie. Włączyłam MTV. Nina z Carlosem i małym Davidem pojechali w odwiedziny do jego rodziców. Logan gdzieś zniknął razem z Jamesem a Sylwia i Justa poszły na zakupy. Zostałam sam na sam z blondynem. Po chwili przyniósł mi talerz kanapek i upragnioną herbatkę. Usiadł koło mnie i przełączył na jakiś program muzyczny. Zadzwoniłam do... Logana? O.o
-Halo?- odebrał po pierwszym sygnale
-Gdzie jesteś Henderson?- spytałam
-U jubilera- przyznał się
-Uuu... no to robi się ciekawie ^^ Masz jakieś plany na przyszłość?
-Może i mam... niedługo się dowiesz. Po co dzwonisz?
-Byłbyś tak miły i kupił mi po drodze pudełko lodów truskawkowych?- spytałam słodkim głosikiem
-No okey. Pa- rozłączył się. Strasznie mi się nudzi... poszłabym gdzieś ale lekarz kazał mi ciągle leżeć -,-
-Co jest kochanie?- spytał mój mąż
-Umieram z nudów!!- westchnęłam
-Może w coś zagramy?- zaproponował. Siłą rzeczy się zgodziłam. Kendall podał mi to coś od Play Station i zaczęliśmy grać w jakieś wyścigi. Tak minął nam czas do przyjazdu dziewczyn.
-Justa czeka cię dziś ciekawy wieczór- poruszałam śmiesznie brwiami.
-Skąd wiesz że Logan zaprosił mnie na randkę? Jesteś jasnowidzem?- zdziwiła się
-Tak ^^
-Boje się ciebie- szepnęła i schowała się za Sylwią
-Nikt mnie nie kocha- jęknęła czerwona i położyła się na podłodze.
-A James?- przypomniałam jej
-On też mnie nie kocha- jęknęła. Podleciała do niej Sydney i zaczęła lizać po twarzy.
-Phahahahah xD no dobra, tylko Sid mnie kocha!- roześmiała się Sylwia.
-Kendall, pić- jęknęłam. Blondyn latał tak na moje każde zawołanie aż do samego wieczora.
-Kochanie podasz mi koc?- spytałam. Blondyn nic mi nie odpowiedział. Zasnął. Musiałam go niechcący wymęczyć :/ Logan i Justa właśnie mieli wychodzić gdy zadzwonił telefon Jamesa. Gustavo -,- Brunet dał na głośnomówiący.
-Pieski! Dziś jest 13 grudnia a do Wigili musimy napisać i nagrać 3 nowe piosenki! To rokaz Gryffina a więc pakować manatki i do studia!!- wrzasnął i się rozłączył. No super -,-
-Co?! Zabije tego wieprza! Niszczy mi randkę!- rozzłościła się Justine.
-Jesteśmy!- do domu weszli państwo Pena.
-Co jest? -spytał Carlos widząc  nasze miny
-Gustavo...- jęknął James
-No i wszystko jasne... jedziemy wszyscy do studia!- zarządziła Nina. Chłopacy trochę się zdziwili ale s ten sposób Carlos będzie blisko Davida a ja blisko Kendalla. Zapakowaliśmy się do dwuch aut i po 30 min byliśmy w studiu.
-Co to za wycieczka?! Wystarczą mi tylko pieski!- Gustavo nie był zadowolony z naszej wizyty.
-Daj im spokój! Choć raz spróbuj być miły- westchnęła Kelly
-Grr... do rana na moim biórku widzę nową piosenkę a teraz żegnam!- dodał i odeszli. Nie lubię tego grubasa -,- uważa się za pępek świata..  Chłopacy zasiedli przed instrumentami i zaczęli myśleć. My rozsiadłyśmy się na fotelach i również zaczęłyśmy wymyślać tekst a David zasnął w nosidełku.
-All day, every day is a holiday...- zanuciła Sylwia
-..We' re all right..- nuciła dalej Nina
-24/seven- ja skończyłam
-Powtórzcie to! -olśniło nagle chłopaków. Zaczęli przygrywać muzykę i tak oto powstał refren. Po trzech godzinach mieli również pierwszą zwrotkę. Nagle rozbolał mnie brzuch. Dostałam skurczy.
-Co jest?- wystraszył się Kendall
-Ja rodzę- stwierdziłam. James zabrał nuty i kartki z tekstem i pojechaliśmy do szpitala. Tam okazało się że muszę mnie już zabrać na porodówkę. Poprosiłam aby Nina poszła ze mną. Nie wiem czy Kendall będzie w stanie znieść ten widok...
-Idź. Ja zajmę się Davidem- Carlos ją pocałował i wziął od niej malucha. Chwyciłam przyjaciółkę za rękę i wjechaliśmy na salę...

LOGAN:

Zabrałem Jamesa do jubilera. On bardziej zna się na pierścionkach. Mam zamiar oświadczyć się dzisiaj Justine.
-A co z tobą i Sylwią?- spytałem gdy wracaliśmy już do domu.
-Kocham ją ale narazie nie spieszy mi się ze ślubem- stwierdził. Od razu po przyjeździe pobiegłem do swojego pokoju się przebrać w garnitur. Justine ubrała prześliczną sukienkę i już mieliśmy wychodzić gdy do Jamesa zadzwonił Gustavo. Ten to zawsze musi wszystko popsuć! Byłem wściekły ale siłą rzeczy musieliśmy jechać do studia. Dziewczyny uparły się że pojadą z nami. To dzięki nim tak szybko napisaliśmy początek piosenki. Nagle Asia dostała skurczy i tak oto znaleźliśmy się na porodówce. Ja, James, Carlos z Davidem, Justine i Sylwia  siedzimy na poczekalni i czekamy aż Aśka urodzi. Jakoś udało nam się we trójkę dokończyć piosenkę, którą nazwaliśmy "24/seven". Może i to nie jest odpowiednie miejsce ale ja już dłużej noe wytrzymam... muszę to zrobić!!! Uklęknąłem przed rudą i wyciągnąłem z kieszeni pudełko z pierścionkiem.
-Justine, kocham cię najmocniej na świecie i jestem pewien że jesteś tą jedyną. Czy zechcesz zostać moją żoną?- spytałem patrząc jej w oczy
-Loganie Philipie Hendersonie... nie wiem czy zdajesz sobie sprawę z tego że znajdujemy się w szpitalu na porodówce ale tak... wyjdę za ciebie!- przytuliła mnie mocno. Założyłem jej pierścionek na palec i namiętnie pocałowałem. Jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie!!!

KENDALL:

"Boże!! Nie karz mi więcej razy tego oglądać! Chyba zaraz zemdleję..." myślałem stojąc obok Asi, rodzącej w tej chwili moje dziecko. Już za kikla godzin zostanę ojcem! Nina pomagała mojej żonie i uspokajała ją a ja trzymałem ją za rękę. Poród trwał 10 godzin. W końcu usłyszałem płacz dziecka. Lekarz pozwolił mi przeciąć pępowinę. Po chwili pielęgniarka podała Joasi bobasa mówiąc:
-Gratuluję zdrowej dziewczynki- a więc mam córkę! Mam śliczną córeczkę! Woo Hooo!!! Z tych wszystkich emocji nagle straciłem przytomność... Obudziłem się chwilę później jak przewozili Asię do innej sali aby mogła odpocząć. Razem z Niną wyszliśmy do przyjaciół.
-Mam córkę!- oznajmiłem im z mega wyszczerzem.
-Gratulacje!- wszyscy mnie przytulili. Taki gtupowy uścisk na koniec, a raczej początek, dnia.
-Gdzie James?- spytała nagle Nina
-Pojechał zawieść Gustavo gotową piosenkę. Mamy nadzieję że mu się spodoba- westchnął Latynos i ją pocałował
-Musi mu się spodobać- westchnąłem...

***

No kochani powoli zbliżamy się do 60 rozdziału :) Nie wiem kiedy będzie kolejny :/ Proszę o szczere komentarze, pozdrawiam,
Nina ;**

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Roczek!!!

Zebraliśmy się tu dziś aby świętować dwa bardzo ważne święta ^^

Pierwszym z nich są urodziny CARLOSA!!! Woo Hoo! Życzenia są w poprzedniej notce a teraz dam kilka zdjęć :D










WSZYSTKIEGO NAJ NASZ 24-LETNI SŁODZIAKU!!!

Drugim (dla mnie jeszcze ważniejszym) świętem są urodziny mojego bloga!!! 
Tak! Dokładnie rok temu powstał ten blog! Nie sądziłam że tak długo wytrzyma.... a teraz trochę statystyk ^^

Przez rok ten blog:

* Został odwiedzony 21 002 razy
* Zostawiliście 1015 wspaniałych komentarzy
* Zyskał 30 obserwatorów

Dziękuję wam za to!!!! Jesteście kochani!!! Jesteście więcej niż kochani!!! 
W szczególności chciałabym podziękować:

* Aśce Schmidt (mojej kochanej BFF)
* Justine Schmidt
* Nicole Karło
* Vivienne Maslow
* Pati (Z życia wzięte)
* Sylwiettcie
* Lilce
* Angel
* Angie
* Mishi
* Monice
* Stells
* Majce
* Wampir Schmidt
* Lourette Di
* Klaudi Scherer
* Klaudi Lawajlet
* Claudi Maslow
* i wszystkim innym którzy czytają jeszcze tego bloga

KOCHAM WAS !!!!

A teraz kilka faktów o blogu...

* Opowiadanie zaczęłam pisać w czerwcu a bloga założyłam 19 sierpnia
* na samym początku Nina miała być z Jamesem, potem z Kendallem a ostatecznie jest z Carlosem
* każda osoba w tym opowiadaniu ma swojego odpowiednika w realu ;*
* pierwszy hejt pojawił się pod 47 rozdziałem
* chciałam skończyć pisać bloga po 30 rozdziale ale się od niego uzależniłam xD

I to na tyle... natomiast w następnych rozdziałach zobaczycie:

* zaręczyny
* poród
* koncerty
* chrzciny
* kolejną ciążę
* wyjazd do Londynu
* tajemniczego gościa
* odwiedziny teściowej
* czyjąś śmierć
(Kolejność przypadkowa)

Jeszcze raz wam bardzo dziękuję! Mam nadzieję że zechcecie świętować ten dzień razem ze mną ;D Będzie PARTY HARD!!! Heheheeh xD

Z okazji "roczku" mojego bloga mam dla was prezent w postaci jednorazówki. Myślę że się wam spodoba :) Czekam na komentarze, całuje,

Nina ;***



JEDNORAZÓWKA:

Dawno dawno temu, za siedmioma lasami i za siedmioma górami, w miasteczku Whistlecase, mieszkał potężny król Stanisław. Był on sprawiedliwym władcą ale nie zbyt lubianym przez swoich poddanych ze względu na swój charakter. Miał on dwie córki- Ninę i Asię. Były one bliźniaczkami. Niestety gdy miały 2 latka zły czarownik Gustavo rzucił na nie czar i o każdej pełni księżyca zamieniały się w okropne potwory i napadały na mieszkańców swojego królestwa. Aby temu zapobiec, król zamknął je w zamkowych lochach. Jednak nie przewidział wszystkiego... siostry znalazły sposób na wydostanie się z niewoli i korzystały z tego dość często...
Carlos Pena i Kendall Schmidt byli nie tylko dobrymi przyjaciółmi ale także giermkami czarodzieja Gustavo. Wiedzieli że on jest zły ale rzucił na nich zaklęcie przez które nie mogli opóścić wyznaczonego terenu (Mroczny Zamek i Niebezpieczny Las) bez jego pozwolenia. Pewnego dnia czarnoksiężnik rozkazał im iść do lasu po składniki do eliksiru młodości. Posłusznie wykonali polecenie ale nie wiedzieli że tym razem zmieni to ich życie.
-Czego nam jeszcze brakuje?- spytał Kendall
-Pazurów smoka- odparł Latynos
-Nigdy tego nie znajdziemy- westchnął blondyn. Rozchylił delikatnie gałęzie i ujrzał dwa młode smoki.
-Carlos!- szepnął-Znalazłem dwa smoki
-Żartujesz co nie?
-Choć zobaczyć jak mi nie wierzysz- Latynos zaglądnął w krzaki i również ujrzał dwa identyczne smoki. Różniły się aby kolorem oczu. Jeden smok miał błękitne a drugi zielonkawe. Błyszczały się jak prawdziwe klejnoty.
-OMG- chłopakom kopary opadły na ich widok. Wyciągnęli liny i miecze. Złapali i związali smoki. Potwory próbowały ich ugryść lub podrapać ale nie dały rady. Kendall już miał zabić zielonookiego smoka ale w ostatniej chwili się powstrzymał.
-Nie dam rady- usiadł na trawie
-Potrzebujemy tylko te przeklęte pazury!- wściekł się Latynos. I wtedy błękitnooki smok zrobił coś niesamowitego. Wbił sobie swoje pazury w nogę. Złamały się a smok zawył z bólu. Carlos ostrożnie podszedł do smoka i zabrał zakrwawione pazury.
-Ej stary! Na tej liście pisze że jeszcze łuska smoka jest potrzebna- Kendall podszedł do zielonookiego smoka. Ten kłapnął zębami i oderwał sobie łuskę z ramienia.
-Czy te smoki nam pomagają?- blondyn nie mógł uwieżyć w to co widzi.
-Ken, Los gdzie wy jesteście?!- usłyszeli krzyk czarodzieja Gustavo
-Uciekajcie!- rozwiązali smoki i pozwolili im odejść. Od czasu tamtego wydażenia czuli dziwną pustkę w sercu. Czyżby poczuli coś do tych potworów?
Król Stasiek miał już dość trzymania córek w niewoli. Postanowił poszukać kogoś kto umiałby je odczarować. Do królestwa przybyło mnóstwo magów i czarodziei. Wśród nich był również Gustavo i jego pomagieży.
-Witaj czarnoksiężniku!- powitał go król gdy nadeszła jego kolej.
-Witam szanownego króla- zaśmiał się kpiąco mag
-A więc powiedz mi jak mam odczarować swoje córki?- spytał zrozpaczony Stasio
-Hym... odczarować może je tylko prawdziwa miłość- rzekł Gustavo
-Niby gdzie ja mam znaleść kogoś kto zakocha się w tych potworach?!- oburzył się Stanisław
-Stasiek! Córki chcą tu teraz przyjść. Bardzo nalegają- do sali wparował jeden z zamokowych strażników.
-Wpuść je- król usiadł na tronie. Na sale weszły dwie młode dziewczyny. Strasznie wychudzone, brudne , w potarganych ciuchach. Jedna NIE miała paznokci a druga kawałka skóry na ramieniu. Carlos i Kendall jednak zakochali się w księżniczkach.
-Ou.. nie wiedziałem że panienki są aż tak brzydkie...- mruknął Gustavo
-Która to już godzina?- spytał król
-Gustavo... to on!- wrzasnęła królewna Nina.
-Co ja?- czarownik udawał zdziwionego
-To ty rzuciłeś na nas tą klątwę!- odpowiedziała mu Asia
-Hahahahahah!- Gustavo zamienił się w ptaka i odleciał zostawiając na zamku swoich pomagierów.
-Wy!- Nina wskazała na nich- Idziecie z nami do lochu- dokończyła. Tak jak powiedziała tak się stało. Carlosa i Kendalla zamknięto w lochu razem z Niną i Asią.
-Naprawdę to Gustavo was zaczarował?- odważył się powiedzieć Kendall
-Tak- westchnęła Asia
-Znacie jego zamek?- zagadnęła Nina
-Jak własną kieszeń- uśmiechnął się Latynos
-To dobrze. Mamy zamiar dzisiaj z nim skończyć tylko najpierw trzeba znaleźć czarną kule mocy- brunetka otworzyła skrzynię i wyciągnęła z niej cztery zbroje, dwa miecze, łuk i włócznię.
-Woww- wydusił z siebie blondyn
-To dla was- Asia dała chłopaką zbroje i miecze.
-Co do tej czarnej kuli... Gustavo trzyma ją w lochach w swoim zamku i chroni jakimś zaklęciem. A co ona właściwie robi?- zaczął Carlos
-To źródło jego mocy- wyjaśniła Asia. Dziewczyny otworzyły tajemne przejście i cała czwórka znalazła się w Niebezpiecznym Lesie. Chłopcy czuli coś specjalnego do tych dziewczyn. I mimo że widzieli je poraz pierwszy w życiu mieli wrażenie że już kiedyś się spotkali.
-Panie! Mamy intruzów!- do Gustavo przybiegł jeden z jego sług
-Kogo?
-Księżniczki i tych chłoptasiów
-Hym... wypuść Dragona- zaśmiał się czarnoksiężnik a sługa odszedł.
-Te bachory nie zepsòją mojego planu zniszczenia królestwa...-mruknął gdy był już sam.
Chłopcy i księżniczki szli prosto do tajemnego wejścia na zamek. Nagle ziemia się zatrzęsła i przed nimi wylądował olbrzymi ognisty smok. Zaczęła się walka. Asia wbiła swoją włucznię prosto w ogon smoka nie pozwalając mu się ruszyć.
-Osłaniajcie mnie!- krzyknęła Nina do chłopaków. Wspięła się na sam czubek najbliższego drzewa. Zabrała odpowiednią strzałę i trafiła prosto do paszczy smoka.
-Wiaaaaaać!- wrzasnęła zeskakując. Wszyscy odbiegli na odpowiednią odległość. Smok zaczął się wić po czym nagle wybuchnął.
-Ale jak?- zdziwił się Kendall
-Strzały są magiczne. Każda służy do czegoś innego- wytłumaczyła Nina
-Wszystko okej?- podszedł do niej Carlos
-Chyba tak.. tylko noga strasznie mnie boli- dziewczyna podwinęła nogawkę. Cała jej łydka była fioletowo-zielona i mocno opuchnięta.
-O niee- zmartwiła się Asia
-Co jest?- jak zwykle Kendall nic nie kumał
-Ona umiera.. jej ciało zaczyna się wyniszczać od środka a każde urzycie magicznej strzały przyspiesza tylko ten proces- wyjaśniła mu Asia
-Ale żeby rzucić na mnie tą klątwe musiał mieć moje DNA- dodała Nina
-Carlos..  smoki.. pamiętasz?- zaciął się blondyn
-To wy jesteście tymi smokami co nas spotkały niedawno w lesie. Dałyście nam swoje pazury i łuski- Latynos głośno myślał
-Naprawdę? Wybaczcie ale nigdy nie pamiętamy co robimy pod smoczą postacią. No ale skoro to prawda to już wiemy skąd ma nasze DNA- westchnęła Nina
-Czyli to oznacza że ja też umieram- rozpłakała się Asia. Po chwili milczenia grupa ruszyła dalej. Dotarli do olbrzymiego głazu. Chłopaki go odsunęli i ich oczom ukazało się podziemne przejście . Jakiś czas szli jaskiniami po czym w końcu dotarli do lochów. O dziwo nie było tam żadnych strażników. Dziewczyny uznały to za zły znak i były w pełnej gotowości. Przeszli całe lochy i znaleźli się w ślepym zaułku.
-I co teraz?
-Szukajcie ruchomych cegieł w ścianie- rozkazał blondyn. On częściej od Latynosa bywał w lochach tego zamku. Asia nacisnęła pierwszy lepszy kamień. Zapadła się pod nimi podłoga i polecieli w dół.
-Panie! Dragon nie żyje!- sługa przybiegł pospiesznie do Gustavo
-Wiemm- mruknął- Nie możemy dłużej czekać. Zbierz wojsko i atakujemy Whistlecase!- rozkazał. Wojsko napadło na królestwo Stanisława i zaczęła się toczyć ostra walka. Gustavo został u siebie aby uprzykrzyć życie zdrajcą.
-Aaaaaaaa!- wszyscy spadli w dòł. Znaleźli się w kryształowej komnacie. Z lewej strony stała waza z wodą, z prawej paliła się pocjodnia, na wprost nich było małe tornado a za nimi stała skała. Po środku narysowany był smok a jego oko to wgłębienie w posadzce.
-I co teraz?- spytał Carlos
-Zaklęcie czterech żywiołów- stwierdziła po chwili namysłu Asia
-To do roboty- westchnęła Nina. Wode, kawałek skały i pochodnię umieścili w oku smoka. Siostry zaczęły wymawiać słowa zaklęcia. Tornado znalazło się w zagłębieniu i wszystkie żywioły zaczęły się łączyć. Powstała z nich czarna kula. Zawisła w powietrzu. Asia sięgnęła po nią i klątwa Gustava spoczęła również na niej. Nogi i ręce miała całe sine tak samo jak Nina. Umierały coraz szybciej. Jedna ze ścian się rozsunęła i powstał w jej miejscu tunel. Przyjaciele-bo tak ich już można nazwać- wyszli przez niego na dwór. Na końcu czekała ich niemiła niespodzianka. Stał tam Gustavo.
-Oddajcie kulę- warknął
-Nigdy!- krzyknął Carlos  i rzucił się na maga z mieczem. Tamten jednak był szybszy i jednym ruchem odciął mu całą rękę. Latynos wrzasnął z bólu i upadł na ziemię.
-Kula albo go zabije!- ryknął czarodziej. Oczy Niny zabłysły i pojawiły się w nich płomienie.
-O nie- szepnęła Asia i wtuliła się w Kendalla aby nie patrzeć na to widowisko. Nina upuściła kulę i ta się rozbiła. Cała czarna magia wsiąknęła w jej ciało.
-Giń demonie- powiedziała bezbarwnym głosem i wskazała palcem na Gustavo. Ten zaczął uciekać ale nie zdążył i czar sprawił że spłonął
-Nina- jęknął Latynos ze łzami w oczach. Ona spojrzała na niego płomiennymi oczami.
-Wróć do mnie- mówił dalej widząc że to działa
-Ona jest pod wpływem czarnej magii... tak! Wiem!- Asia chwyciła łuk i strzały siostry. Wybrała najpotężniejszą i rzuciła w siostrę. Oby dwie upadły na podłogę...martwe. Nina na wskutek ciosu siostry a Asia przez klątwę Gustavo.
-Nieee!!!!- chłopacy się rozpłakali. Carlos doczołgał się do ciała Niny a Kendall podszedł do ciała Asi. Kiedy ich łzy skapnęły na ciała księżniczek zaczęły się świecić jak kryształy. Następnie uformowała się z nich biała kula. Jej blask padł na chłopaków i stało się coś pięknego. Latynosowi odrosła ręka a ubrania obydwóch zamieniły się z podartych szmat na królewskie odzienie. Następnie blask kuli spoczął na dziewczynach. Ich skóra zrobiła się na nowo bladoróżowa, zamiast zbroi miały na sobie suknie, ich włosy nabrały dawnego blasku. Nagle kula zniknęła. Po prostu wyparowała. Zdezorientowani chłopacy nie wiedzieli co się dzieje. Siostry otworzyły oczy. Ożyły na nowo wolne od wszelkich klątw i czarów.
-Nina... kocham cię- szepnął Carlos głaszcząc ją po policzku
-Ja... ja też cię kocham- odszepnęła mu i ich usta połączył pocałunek pełen miłości. Nie umieli się od od siebie oderwać.
-Asiuuu.. ja cię kocham- blondyn spojrzał jej w oczy. Dziewczyna nic nie powiedziała tylko namiętnie go pocałowała. Wszyscy usłyszeli rżenie koni. Wyszli na zewnątrz gdzie czekały na nich dwa białe rumaki. Czym prędzej wrócili do Whistlecase.
Okazało się że król Stasiek wygrał wojnę z rycerzami Gustavo. Jeszcze tego samego dnia odbył się podwójny ślub. Wszyscy żyli długo i szczęśliwie a w nagrodę za zasługi dla królestwa, Stanisław oddał władzę w ręce księcia Carlosa i księcia Kendalla.

KONIEC

czwartek, 15 sierpnia 2013

Carlos ^^

Happy Birthday Carlos!!!

Mój ukochany Latynosie... życzę ci zdrowia, szczęścia, dalszej kariery, nowych hitów, sukcesów, 5 sezonu serialu i obyś był z Alexą jak najdłużej! Nie przejmuj się haterami i wracaj do nas na twittera! Kocham Cię,

Nina ;**

niedziela, 11 sierpnia 2013

Rozdział 57

Rozdział 57

CARLOS:

Wleciałam do sali i usłyszałem wrzask Niny:
-Nie będę rodzić póki mój mąż tu nie przyjdzie!
-Jestem!- dopchałem się do niej. Nie wiedziałem że przy zwykłym poridzie jest aż tylu ludzi.
-Carlos!- chwyciła mnie za rękę
-Miałem... DROBNE przeszkody po drodze ze studia- westchnąłem a ona się uśmiechnęła.
-Zacznie pani w końcu współpracować?- zapytał poirytowany lekarz
-Teraz tak- odpowiedziała Nina po czym znowu dostała skurczy
-Proszę przeć!- instrułowały położne. Po 3 godzinach było widać główkę a po 8 godzinach lekarz trzymał w rękach całego bobasa.
-Proszę przeciąć pępowinę- pielęgniarka dała mi specjalne nożyczki. Zrobiło mi się słabo na widok krwi ale przeciąłem. Owinęli dziecko w kocyk i podali Ninie.
-Gratuluję zdrowego synka- uśmiechnęła się położna.
-Synka? Woo Hoo!!!- zacząłem skakać ze szczęścia.
-Chcesz go potrzymać?- spytała moja żona
-Pewnie- delikatnie wziąłem malucha na ręce. Był śliczny. Mały Latynos ale oczy miał błękitne po mamie. Nie było mi dane się nim długo nacieszyć gdyż zabrano małego na badania i do kąpieli a mnie wyrzucili z sali twierdząc że Nina potrzebuje teraz spokoju.
-I co?!- doskoczyły do mnie dziewczyny na korytarzu
-Mam syna- wydukałem po czym nagle zemdlałem. Obudziłem się na krzesłach przed salą Niny. Obok mnie siedzieli chłopacy, Justa i Sylwia. Brakowało tylko Asi.
-Gratulacje stary!-chłopaki przytulili mnie po męsku.
-Gdzie..-nie zdążyłem dokończyć bo z sali naprzeciwko wyszła Asia.
-Oo.. kto tu się obudził? Nina na ciebie czeka-poklepała mnie po ramieniu
-Dzięki- wszedłem szybko do mojej ukochanej. Karmiła akurat naszego synka.
-Jak się czujesz kochanie?- pocałowałem ją w czoło na powitanie
-Dobrze. Trochę mnie jeszcze brzuch boli ale to normalne- uśmiechnęła się
-A jak mały?
-4 kg okaz zdrowia. Jak dobrze pójdzie to już jutro nas wypiszą.
-Śliczny jest- szepnąłem patrząc na MOJEGO synka.
-Słodziutki jak tatuś- stwierdziła Nina
-I piękny jak mamusia. Widziałaś że ma twoje oczy?
-Mhm... trzeba mu wymyśleć jakieś imię- westchnęła Nina
-Mogę?- spytałem. Uśmiechnęła się szerzej i podała mi bobasa. Jest taki śliczny. Muszę mu zrobić zdjęcie!
-Hym.. może David po wujku?- zasugerowała żona
-Mi się podoba Alan- stwierdziłem
-David Alan Pena?
-Zgoda ale ja mówię na niego Alanek- uśmiechnąłem się a maluch złapał mój palec.
-Chyba mu się podoba ^^
-Oj na pewno- zaśmiała się dziewczyna
-To witaj w rodzinie David- wyciągnęłem telefon i Nina zrobiła nam zdjęcie. Trzeba się pochwalić Rushers synkiem. Od razu wrzuciłem fotki na twittera.

Jestem dumnym tatą ^^
 -Nie oddam ci go- wywaliłem na Ninę język gdy wyciągnęła po niego ręce.
-Ej! To też mój synek!- obużyła się
-Kocham was. Jesteście dla mnie wszystkim- pocałowałem małego w czoło a potem Ninę w usta
-Jak słodko- westchnęła Asia wchodząc na salę.
-Wiem ^^ Mój mężuś jest jeszcze słodszy z bobasem na rękach- zaśmiała się brunetka
-No Carlito, do twarzy ci z dzieckiem ma rękach- przyznała pani Schmidt
-Założe się że Kendallowi też- oddałem Davida Ninie- Chyba muszę jechać do studia bo Gustavo mnie zabije... przyjadę jutro z samego rana- cmoknąłem Ninę w usta i razem z chłopakami wyszedłem ze szpitala. Pojechaliśmy prosto do Gustavo mimo późnej godziny.
-Kogo moje oczy widzą. Pan Pena i reszta bandy- mruknął na nasz widok.
-Gustavo... przepraszam za dzisiaj ale Nina i David są dla mnie najważniejsi na świecie. Nie chciałem aby mnie to ominęło- wytłumaczyłem ze spuszczoną głową
-No już dobra. Ale żeby mi to było ostatni raz!-krzyknął i sobie poszedł
-Czy ja usłyszałem David?- dopytywał się James
-Tak stary. Nina dała małemu imię po wujku ale dla mnie to jest Alan- poklepałem go po plecach
-Alan wymiata- zgodzili się ze mną chłopacy
-Wy sie nie znacie- Maslow strzelił focha. Wróciliśmy do domu gdzie były już dziewczyny. Dziś śpię sam... już jutro się to zmieni... 
Obudziłem się bardzo wcześnie. Ubrałem pierwsze lepsze ciuchy i wbiegłem do kuchni. Zgarnąłem jabłko, telefon, portfel i kluczyki od auta . Pojechałem do galerii handlowej i wszedłem do pierwszego lepszego sklepu z zabawkami dziecięcymi. Kupiłem Davidowi pluszowego miśka i nosidełko do auta. Chwilę później byłem pod szpitalem. Zabrałem wszystko i udałem się do Niny. Znowu trafiłem na porę karmienia.
-Hej skarby. Jak się czujecie?- pocałowałem Ninę w usta a małego Penę w główkę. 
-Dobrze. No syneczku chyba ci już starczy tego mleka- uśmiechnęła się dziewczyna i podała mi Davida
-Tatuś ma dla ciebie misia- szepnąłem do malucha i położyłem na nim pluszaka. Bobas chwycił misia za rękę i po chwili zasnął. 
-To jak? Idziemy?- spytałem 
-Jeszcze chwilę. Czekam na wypis. Wiesz że słodko wyglądasz z dzieckiem na rękach?- przygryzła wargę
-Wiem. Słodziakowi ze wszystkim do twarzy- uśmiechnąłem się
-Ooo... <3
-Witam rodziców. Tu proszę wypis ze szpitala- do sali wszedł lekarz i podał Ninie wszystkie papiery po czym wyszedł. Włożyłem śpiącego Davida do nosidełka, spakowałem Ninę a ona w tym czasie poszła się przebrać. Po 10 min siedzieliśmy całą rodziną w samochodzie i pojechaliśmy do domu. Nina poszła położyć się spać a ja zabawiałem Davida. Po pewnym czasie zabrała mi go Asia. Miałem chwilę wolnego więc sprawidziłem twittera. Miałem mnóstwo tweetów od Rushers z całego świata. Gratulowali ślicznego synka i chcieli więcej jego zdjęć. Coś czuję że dzięki Davidkowi Big Time Rush stanie się jeszcze bardziej sławne...

***

I mamy rozdziałek. Strasznie słodki wyszedł >.<  Dziękuję Justine za zrobienie zdjęcia z Carlosem. Nie mogę przestać się na nie gapić xD Wiem, że mam już ponad 20 tys wejść i mam nawet już coś przygotowanego ale czekam na pewną datę żeby ją opublikować. Proszę o szczere komentarze i bardzo dziękuję tym co jeszcze to czytają. Pozdrawiam,

Nina ;**


czwartek, 8 sierpnia 2013

Jednorazówka :)

A więc pewnie spodziewaliście się rozdziału ale zamiast tego mam dla was cz.2 Kopciuszka ^^ Krótka ale mam nadzieję że się wam spodoba. Czekam na komentarze i pozdrawiam,

Nina ;*

P.S. jakby ktoś nie pamiętał to tu jest cz. 1

***

-Nicoooleee!- dziewczynę obudził wrzask ciotki- Rób śniadanie!- Zaspana, szybko się ubrała, zabrała torbę z książkami, zrobiła coś do jedzenia i wyszła z domu. Po wczorajszym balu kompletnie się nie wyspała.
-Hej Niki. Podwieść cię?- zatrzymał się pod jej domem.... Carlos Pena?! O.O
-Jaa-jaasne- wykrztusiła z siebie zaskoczona i wsiadła do jego auta.
-Wiesz może kim były te dziewczyny, które wczoraj wygrały konkurs na balu? -zapytał
-Ja...- przełknęła ślinę- ...Nie mam pojęcia
-Nie kłam. Mi możesz zaufać- nalegał
-To...- nie zdążyła dokończyć bo stanęli pod szkołą i Halston z Alexą na niego naskoczyły. Nicole po cichu wymknęła się z auta i ruszyła w strone klasy. Zdziwiło ją, że nigdzie nie było Niny. Nie przyszła na pierwsze 3 lekcje a to do niej nie podobne. Coś musiało się stać...
-Uwaga! Uwaga wszyscy!- usłyszała. W stołówce, na krześle, stał James Maslow i Carlos Pena. Chcieli coś wszystkim ogłosić.
-Jak wiecie, poszukujemy wokalistek do nagrania piosenki na nasz nowy album- zaczął brunet
-I bardzo nam zależy na znalezieniu dziewczyn, które wygrały konkurs na balu- ciągnął dalej Latynos
-Jeśli ktoś wie kto to był to..m bardzo prosimy o kontakt- skończył James. Gdy zeszli z krzeseł rozległ się pisk i wszystkie dziewczyny się na nich rzuciły krzycząc "To byłam ja!" Nicole zrobiło się ich żal i postanowiła im pomóc. Przecisnęła się przez tłum dziewczyn, chwyciła ich za koszulki i zaciągnęła ich do schowka sprzątaczek.
-Uff... dzięki- westchnął Maslow
-Nie ma sprawy. Po następnej lekcji przestaną was szukać- dziewczyna usiadła na podłodze opierajac się o drzwi
-Czyli jesteśmy tu uwięzieni na najbliższe 45 min?- dopytywał się Carlos
-Tak
-Ehh...- Latynos powtórzył czynność Nicole i również usiadł. Jednak gdy to zrobił coś pisnęło.
-Co to?- wystraszył się James
-Nie wiem, nic nie widzę- odparł Carlos i wstał. Nicole wyciągnęła z kieszeni telefon i poświeciła nim  na podłogę gdzie wcześniej usiadł Latynos. To co tam ujrzeli przeraziło wszystkich troje. Leżała tam związana i pobita Nina. Nicole zerwała jej taśmę klejącą z ust a chłopacy ją rozwiązali.
-Kto ci to zrobił?- brunetka przytuliła przyjaciółkę
-Halston i Alexa... usiadłeś mi na ręce!- westchnęła różowowłosa i krzyknęła na Latynosa
-Przepraszam- chłopak zrobił smutną minkę a pod Niną ugięły się kolana.
-Te dziewczyny są jakieś nienormalne!- stwierdził James przyglądając się siniaką różowej
-Taa... moje kuzynki...  o co im tym razem chodziło?- spytała Nicole
-Em- spojrzała na chłopaków- chciały wiedzieć czy byłyśmy na balu... i czy to my... śpiewałyśmy...
-Powiedziałaś im?! Ciotka mnie zabije!- wkurzyła się Nicole
-Nie miałam wyboru! Groziły że inaczej zrobią coś mojej siostrze!- rozpłakała się Nina. Kompletnie zdezorientowany Carlos instynktownie ją przytulił.
-TY przytulasz MNIE???- zdziwiła się dziewczyna
-Coś nie tak?- speszył się chłopak
-Nie... ale to takie ... dziwne. Ty jesteś mega sławny a ja mieszkam prawie w slumsach- posmutniała różowa
-Hej, toa nie ma znaczenia. Liczy się wnętrze człowieka a nie to kim jest on lub jego rodzina- spojrzał jej w oczy
-Dość tej ckliwej scenki bo zaraz zwymiotuje tęczą- mruknął James
-Przepraszam. Wiem ile znaczy dla ciebie siostra- przyjaciółki się przytuliły na zgodę
-Em.. z tego co powiedziałyście to... to wy śpiewałyście wtedy na balu?- domyślił się James. Dziewczyny wymieniły ze sobą spojrzenia po czym zaczęły śpiewać. Chłoapacy nie mogli uwierzyć w to co widzą. Nie dość że przyjaciółki mają talent to jeszcze są śliczne.
-Kocham cię- palnął Carlos do Niny. Dziewczyna stanęła jak wryta. Latynos podszedł do niej i złożył na jej ustach delikatny pocałunek. To ją jeszcze bardziej sparaliżowało.
-Co ja znowu źle zrobiłem?- załamał się
-Ona po prostu jest w szoku. Od kilku lat się w tobie podkochuje- Nicole szturchnęła przyjaciółkę w bok a ta się otrząsnęła.
-Czy ja nadal śnię?
-To nie był sen skarbie- Latynos chwycił ją za ręce i przytulił.
-Żałośny jesteś stary. Nawet jej na randkę nie zaprosiłeś- stwierdził James. Dostał za to w łeb od brunetki.
-Au, za co to?!
-Za to że nie znasz się na romantyźmie- prychnęła Nicole
-Ekhem... zostawcie MOJE życie uczuciowe i zajmijmy się twoją ciotką Niki- wtrąciła się różowowłosa. Po kilkudziesięciu minutach wykłócania się, wszyscy doszli do wniosku że najlepiej będzie jak Nicole wyprowadzi się od ciotki i zamieszka z Niną a po zakończeniu szkoły obydwie wyjadą gdzieś z chłopakami. Siłą rzeczy brunetka musiała się na to zgodzić. Wszyscy wyszli ze schowka i udali się na reszte lekcji. Po szkole James zawiózł Nicole do domu i pomógł jej się spakować. Gdy ciotka wróciła z pracy wynosili ostatnie walizki.
-A gdzie ty się wybierasz młoda damo? Czemu nie sprzątasz i nie gotujesz obiadu?
-Wyprowadzam się. Mam już skończone 18 lat i mam do tego prawo- uśmiechnęła się brunetka
-Po moim trupie! W tej chwili wracaj do swojego pokoju!- wściekła się ciotka
-Nie. Zatrudnij sobie nową słóżącą- dziewczyna chwyciła Jamesa za rękę i wyprowadziła z domu. Od tej chwili zaczyna zupełnie nowe życie. Gdy wszedli do samochodu James chwycił Nicole za rękę i spojrzał jej w oczy.
-Ja... ja zakochałem się w twoim głosie, wtedy na balu, i strasznie mi się podobasz... Nicole, czy zostaniesz moją dziewczyną?- spytał
-Pewnie że tak!- ucieszyła się i namiętnie go pocałowała. Nina, Carlos, James i Nicole żyli długo i szczęśliwie a zła ciotka zaczęła wysłógiwać się swoimi córkami, lecz po miesiącu zbankrutowała i musiały przeprowadzić się do bloku.

KONIEC