Miłość pełna jest niespodzianek


"Miłość pełna jest niespodzianek"



Jestem Kat. Mam 19 lat i aktualnie mieszkam w LA. Chodzę do jednej z najlepszych szkół w mieście, w której aż roi się od gwiazd. Jestem normalną dziewczyną i dobrą uczennicą, która lubi chodzić w ciemnych ciuchach, jest typem pesymistki i nie umie wyrażać swoich uczuć, dlatego wielu uważa mnie za Emo, Punka, Metala, Gotha itp. Mam siostrę i zarazem najlepszą przyjaciółkę- 18 letnią Eve Marrin . Ona jest moim całkowitym przeciwieństwem.​ Jest zabawna, miła, ma mnóstwo znajomych i uwielbia dobrą zabawę. Optymistka jak się patrzy! Razem z nami do szkoły chodzi Big Time Rush. Odkąd pamiętam podkochuję się w Carlosie a Eve w Jamesie. Są świetnym zespołem i mają zajebiste piosenki. Mogłabym ich słuchać caaaaaały dzień. Wracając do rzeczywistości. Mamy teraz biologię. Lekcja trwa już od 5 min a Jarlosa jeszcze nie było. Zaczynałam się martwić. Zawsze, gdy miało ich nie być mówili o tym dzień wcześniej nauczycielowi. Nagle drzwi gwałtownie się otworzyły i do środka weszli roześmiani chłopacy.
 
-Maslow! Pena! Spóźnienie już 3 w tym miesiącu! - wkurzyła się nauczycielka.
 
-Tak nie może być! Za karę nie będziecie siedzieć razem! Faruś usiądziesz z Carlosem, a Maslow pójdzie do Marrin - zadecydowała. Cała czerwona i zawstydzona usiadłam koło Carlosa. Jemu najwyraźniej to nie przeszkadzało bo zachowywał się normalnie, ale ja czułam się nieswojo.
 
-Dziś mamy temat o rozmnażaniu płciowym - zaczęła lekcję nauczycielka. No pięknie! Siedzę w ławce razem z obiektem moich westchnień i jeszcze mamy gadać na taki temat? Super -,-
 
-Masz pożyczyć długopis? - spytał Latynos.
 
-Proszę - podałam mu przedmiot.
 
-Jesteś inna niż myślałem - stwierdził.
 
-Raczej inna niż mówią - mruknęłam.
 
-To też - dodał i już do końca lekcji się nie odezwał. Wyszłam pierwsza z klasy, gdy zadzwonił dzwonek i pospiesznym krokiem udałam się w moje stałe miejsce na trawie, w cieniu, aby zjeść lunch.
 
-Hej mogę się dosiąść? - spytał ktoś nade mną.
 
-Nie - odparłam nawet nie podnosząc głowy.
 
-Nie rozumiem cię. Najpierw jesteś dla mnie miła, a teraz strzelasz focha? - zdziwił się
 
-Wybacz Carlos - szepnęłam i odeszłam.
 
********
 
No i siedziałam z Jamesem. Czy ta nauczycielka zawsze musi wszystko psuć? Olałam chłopaka, który przysiadł się do mnie z uśmiechem. Bałam się, że zacznę gadać głupoty. Podobał mi się strasznie. No takie ciacho z niego było, że normalnie słów brakuje człowiekowi. Moja siostra leciała na Carlosa. Wiedziałam jak musi się w danej chwili czuć. Szczególnie jak pani podała temat, który dzisiaj będziemy omawiać. No naprawdę? Gorzej już chyba być nie może, pomyślałam. Jednak myliłam się. Nauczycielka oznajmiła nam, że od koniec lekcji zbierze od nas ćwiczenia i sprawdzi je wszystkie. Dobrze, że mam je uzupełnione od Kat.
 
- Masz może pracę domową? – zapytał James. Zerknęłam na niego. Wyglądał jak zwykle bosko. A te jego oczy? Cud miód. Ogarnij się dziewczyno. Powiedziałam do siebie w myślach.
 
- A mam. Niektórzy są przygotowani do lekcji – oznajmiłam dzielnie trzymając się postanowienia, że nie wybuchnę ze szczęścia.
 
- Zajęty byłem wczoraj. Nie miałem czasu. Proszę Eve. Jeden raz. – Matko Boska Przenajświętsza. James Maslow zna mój imię. Zaraz zemdleję normalnie. Padnę z wrażenia. I jeszcze zrobił tą swoją minkę psiaka. Nie no, i jak mam mu odmówić? Po chwili zastanowienia odpowiedziałam:
 
- Ale tylko ten jeden raz. Zapamiętaj to sobie.
 
- Jasne. Wielkie dzięki – rzucił mi jeden z tych swoich uśmiechów i otworzył swój zeszyt, aby przepisać pracę domową. Zaczęłam słuchać, co takiego ciekawego do powiedzenia ma na dzisiejszy temat nauczycielka. Wyłączyłam się już po pierwszych trzech zdaniach. Pogrążyłam się w myślach. Myślałam o wszystkim i o niczym. Tak o prostu. Jedna myśl zastępowała kolejną z niezwykłą prędkością . Nagle usłyszałam głośne chrząkanie. Powróciłam do rzeczywistości. Nad moją ławką (i chwilową Maslowa) stała nauczycielka.
 
- Widzę, że Panna Marrin odrobiła pracę domową i postanowiła podzielić się z nią z Panem Maslowem. Bardzo odważna decyzja. Zwłaszcza na mojej lekcji. Oboje zostajecie w kozie po lekcjach. A teraz powracając do dzisiejszego tematu…
 
                Kobieta znów zaczęła przynudzać, a ja spojrzałam na towarzysza tak, że gdyby wzrok mógł zabić, właśnie wypalałyby się ostatnie szczątki po Jamesie. Jego gest znaczący „Przepraszam” nic nie pomógł. Rzuciłam jeszcze tylko krótkie spojrzenie siostrze, która patrzyła na mnie ze współczuciem. Następnie zwróciłam swój wzrok na tablicę i wyobrażałam sobie najróżniejsze sposoby zabicia bruneta siedzącego obok mnie.
 
********
 
Współczułam Eve. Dodatkowa godzina w szkole, w kozie i to z Maslowem? Ciekawa jestem, co się tam zdarzy...
 
-Kat! Zaczekaj! Twój długopis  - dogonił mnie Carlos. OMG! On zna moje imię!
 
-Daj - zabrałam swoją własność i ruszyłam dalej w stronę domu.
 
-Hej... A może... Może mógłbym ci pomóc? - wyjąkał.
 
-W czym? - odwróciłam się gwałtownie w jego stronę, przez co na mnie wpadł.
 
-Uważaj jak łazisz - mruknęłam.​
 
-Właśnie w tym... Nauczę cię jak być milszą dla innych, otwartą na nowe znajomości i mówić o swoich uczuciach - szliśmy dalej.
 
-Co chcesz w zamian?
 
-Pomożesz umówić mi się z pewną śliczną dziewczyną?
 
-No... Okey - i zawędrowaliśmy do parku. Usiedliśmy na trawie pod drzewem i się zaczęło...
 
-To może zaczniemy od czegoś prostego.... Powiedz mi coś o sobie - poprosił.
 
-Muszę? Nie lubię tego...
 
-Musisz i nie marudź.
 
-No dobra... Mam 19 lat, chodzę z tobą do szkoły, Eve to moja siostra, lubię rysować.... Starczy?
 
-No powiedzmy że może być  - powiedział po czym dotknął palcem mojego ramienia.
 
-Zostaw! - strąciłam jego rękę
 
-Nie możesz być nietykalna... Skup się i powiedz co czujesz jak cię dotykam - znów mnie tknął.
 
-Złość - teraz masował mnie delikatnie po plecach.
 
-Zaczyna być nawet znośnie i ... Miło? - teraz pogłaskał mnie po policzku, a ja spaliłam buraka.
 
-A teraz co czujesz? - dopytywał się.
 
-W-Wstyd... I przyjemność - szepnęłam a on zabrał rękę z mojego policzka.... Dlaczego on to robi? I dlaczego musi być taki sexy???
 
********
 
Lekcje zleciały strasznie szybko. Za szybko. Szłam właśnie do sali, w której miałam spędzić kolejną godzinę. Humoru nie poprawiało m nawet to, że miałam być sam na sam z chłopakiem, który mi się podoba. Ech takie to moje życie jest. Weszłam do pomieszczenia i zobaczyłam wielce uśmiechniętego Jamesa. Rozsiadł się wygodnie na krześle i położył nogi na ławce. Nosz po prostu kurde. I jak ja mam z nim wytrzymać całą godzinę? A co do nauczyciela, siedział sobie pod salą i czytał książkę. Reagował tylko wtedy, gdy otwierały się drzwi. Fajna szkoła, nie ma co. Siadłam w ławce obok chłopaka i wyciągnęłam zeszyt od fizyki mając nadzieję, że uda mi się coś z niej zrozumieć.  Kochana praca domowa. Przeczytałam pierwsze zadanie i jęknęłam w duchu. Jak ja nienawidzę fizyki!
 
- Naprawdę masz zamiar siedzieć tutaj przez godzinę nie odzywając się do mnie? – Tak jak się spodziewałam zaczął rozmowę. Miałam ochotę rozpłynąć się od jego słodkiego głosu. Hej przyhamuj trochę dziewczyno. On może i jest teraz wolny, ale i tak nie zwróci nigdy uwagi na kogoś takiego jak ty! Ogarnij się szybko! Tak, tak. Mój rozum umiał przywołać mnie do porządku w takich chwilach.
 
- Nie, miałam zamiar odrobić przez najbliższą godzinę lekcje z dzisiaj.
 
- Ale ja mam ciekawszą propozycję, niż niezrozumiała dla nikogo fizyka – mruknął podnosząc się z krzesła niczym lew. Boże jaki on był seksowny.
 
- Ciekawe co takiego? – odparłam zerkając na niego. Staną za mną i patrzył jak z poddaniem widocznym w ruchach zamykam zeszyt od wspomnianego przedmiotu. Obróciłam się tak, ż siedziałam teraz bokiem na krześle.
 
- A to – powiedział  i pochylił się nade mną. Pocałował mnie szybko i namiętnie. Byłam w szoku. – Eve ja zakochałem się w tobie. Nigdy nie miałem okazji, aby ci to powiedzieć, ponieważ zawsze byłaś z tymi wszystkimi przyjaciółkami. Zawsze, gdy słyszałem twój śmiech miałem chęć, by rzucić się w twoją stronę i całować twe cudne usta tuląc twoje ciało w ramionach. Kocham cię Eve. Wiem, że jesteś tą jedyną. Tą wyjątkową. Moją królewną, bez której moje życie rozsypie się na kawałki. Dopiero teraz znalazłem w sobie odwagę by ci to powiedzieć. Zrozumiem jeżeli całkowicie mnie olejesz i wyśmieje… - Nie dałam mu skończyć. Wstałam, aby zrównać się z nim i pocałowałam go. Nie chodziło o to, by zrobić na nim wrażenie, ale o to, aby przelać w ten gest całą moją miłość do niego. Szybko odwzajemnił. Całował tak bosko. Nadal ni wierzyłam w to co usłyszałam, ale szok to jedno a uczucia-drugie. Gdy w końcu odkleiliśmy się od siebie spojrzałam mu w oczy. Te piękne, czekoladowe oczy.
 
- Kocham cię Eve. Najmocniej na świecie i wiem, że ta miłość nigdy nie wygaśnie.
 
- Też cię kocham James – mówiąc to przytuliłam się do niego. Objął mnie ramionami i jeszcze bardziej przycisnął do swego ciała. Było mi tak dobrze. Nigdy nie sądziłam, że spotka mnie w życiu takie szczęście.
  *********
 
-To teraz popracujemy nad twoją nieśmiałością...​ Podejdź do tego faceta i pogadaj z nim chwilę - wskazał na mężczyznę w starszym wieku.
 
-Co?! Ale ja go nie znam! - oburzyłam się.
 
-I o to chodzi! - popchnął mnie w stronę tego gościa. Wzięłam dwa głębokie wdechy i zaczęłam rozmowę.
 
-Przepraszam pana, mógłby pana ze mną chwilę porozmawiać? Założyłam się z kolegą i nie chcę przegrać.
 
-Pewnie dziecko - uśmiechnął się.
 
-Uf.. Dziękuje panu, ratuje mi pan życie- odwzajemniłam uśmiech.
 
-W takim razie cieszę się że mogę pomóc. Który to ten twój kolega? - spytał mężczyzna, który mógłby być moim dziadkiem.
 
-Ten Latynos koło drzewa.
 
-Wygląda na porządnego chłopaka... Powiedz mi szczerze dziecko... Kochasz go? - Że co???
 
-No... Chyba tak...- zaczerwieniłam się.
 
-No. On ciebie chyba też. Widać jak na ciebie patrzy. W moich czasach to już dawno byście byli zaręczeni - mimowolnie się zaśmiałam.
 
-No kochana idź już do tego twojego Romea, bo się zaczyna niecierpliwić - uścisnął mi dłoń.
 
-Do widzenia i dziękuję za rozmowę - wróciłam do Carlosa cała w skowronkach
 
-I co? Było tak źle? - spyta ł
 
-Nie... Ten pan był bardzo miły i powiedział mi coś bardzo cennego - zaśmiałam się.
 
-Co takiego? Brałaś coś czy co, że nagle taka wesoła jesteś? - usiadł koło mnie.
 
-Może, może... Dobra teraz twoja kolej. Powiedz coś o tej dziewczynie. Znam ją chociaż?
 
-Znasz ją jak nikt inny... Ma piękne niebieskie oczka, zgrabny, mały nosek, smukłe usteczka, lśniące ciemne włosy idealnie się układające, jest szczupła, mojego wzrostu, modnie się ubiera, ma wspaniały charakter, zakochałem się w niej od pierwszego wejrzenia i wiem że to ta jedyna - mówił to cały czas patrząc mi w oczy. Miałam głupie wrażenie że mówi o mnie.
 
-I tą dziewczyną z moich snów.... Jesteś ty- szepnął i mnie pocałował. Z początku nie wiedziałam jak się zachować, ale jak przypomniałam sobie to, co o mnie przed chwilą powiedział, już wiedziałam co mam robić. Odwzajemniłam pocałunki z tą samą miłością i delikatnością co on.
 
-Kat, zostaniesz moją dziewczyną?- spytał gdy w końcu się od siebie oderwaliśmy.
 
-Jasne!- i znów się pocałowaliśmy. Ten starszy pan miał rację. Carlos jest moim Romeo...

THE END
By Mishi & Nina

5 komentarzy:

  1. Przepiękne normalnie cudne! Carlos jako Romeo. Pasuje mu tą rola. Z niecierpliwością czekam nn:*

    OdpowiedzUsuń
  2. Omomomo :3 Słodki ta jednorazówka ^ ^ Carlos jako Romeo, a Kat jako Julia ^ ^ A co do Evy i Jamesa to *.* No więc czekam na kolejną jednorazówkę xD

    OdpowiedzUsuń
  3. No jednorazówka miłosna z sensem ^^ tego mi trzeba :D Miłość rządzi i trzeba ignorować wady drugiej osoby!
    James i Carlos kochają swoje nowe dziewczyny i tego nam trzeba! Dużo miłości! Tak dużo że aż amorek dostaje cukrzycy! :D
    Czekam na więcej takich słodziutkich jednorazówek ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Awwww *___* Matko jakie to sweetaśne <3 Ah tam jaki Romeo z Carlita :) No Jamesa też szybki zawodnik haha :) No jednorazówka Boska! Czekam na kolejną <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Właśnie,źe Romeo z Carlita-Aśka Schmidt!!!

    OdpowiedzUsuń