środa, 31 lipca 2013

Rozdział 56

Miał być poród a jest poród i kryminał...

Rozdział 56

JUSTINE:

Minął tydzień a Sylwia i Logan nie wrócili. Zaczynam się martwić. Logan wybiegł w SAMYCH BOKSERKACH!!! A jak mi go jakieś psychofanki dopadną? Muszę go znaleźć!
-Syyydneeeeyyyy! Mamy robotę do wykonaniaaa!- zawołałam psa. Jeśli ktoś ma ich wytropić to tylko ona. Wesoły psiak przybiegł do mnie ze smyczą w pysku. Chyba wie co się szykuje... Dałam jej skarpetę Logana do powąchania. Skrzywiła łebek.
-Oj no wiem że śmierdzi ale musimy ich znaleść- wywróciłam oczami. Sid zaczęła węszyć. Przeszłyśmy przez pobliski park, bibiliotekę, komisariat policji, KFC, plac budowy jakiegoś wieżowca, hotel, szpital, centrum handlowe, straż pożarną, kolejny park, wesołe miasteczko, czyjeś podwórka, terwis toi toi, budynek władz Los Angeles, plażę, szkołę, basen, akwapark, znowu czyjeś ogrody, kolejny park, aleja sław, kolejne centrum handlowe, schronisko dla psów... schronisko! Tam zapach Logana się urwał. Zaczęłam przeszukiwać cały teren.
-Hał hał!- usłyszałam z pustego kojca. W środku była olbrzymia buda a w budzie ... SYLWIA?!
-Co ty tu..?- zdziwiłam się na jej widok
-Twój kochaś mnie tu zamknął i daje mi do jedzenia karmę dla psów!- warknęła
-Ej, bo ci zaraz kaganiec założę...Gdzie on jest?- spytałam
-Za tobą- odezwał się szatyn.
-Loguś!- pisnęłam i rzuciłam się na niego i zaczęłam go całować.
-Bleee...- jęknęła Sylwia i wygramoliła się z psiej budy.
-Wracamy do domu i koniec z dokuczaniem sobie!- powiedziałam tonem nie znoszącym sprzeciwu i zaciągnęłam ich do taksówki. Po 20 min byliśmy w domu.
-Sylwiuś!- dopadł ją James- Zaczynam myśleć że lubisz Logana bardziej ode mnie!- zrobił smutną minkę
-Co?! Niee...- wtuliła się w niego.
-Jesteśmy!- do domu wpadli Asia i Kend
-No nareszcie!- uściskałam ich mocno- Mam dość tych debili- wskazałam na pozostałą trójkę
-Phahahahahahahah xD

*5 miesięcy później*

NINA:

Obudziłam się w pustym łóżku. Od tygodnia Carlos i chłopaki znowu jeżdżą do studia. Muszą się nauczyć choreografii do nowych piosenek. Ja i Asia jesteśmy już w zaawansowanej ciąży. Praktycznie ciągle siedzimy albo leżymy. Justa i Sylwia bardzo nam pomagają. Ubrana w piżamę udałam się do salonu. Zastałam tam Aśkę. Po chwili Sylwia przyniosła nam kanapki. Zaczęłyśmy je konsumować. Nagle mocno zabolał mnie brzuch. O nie..
-Auć- jęknęłam
-Co jest?- spytała Sylwietta
-Wody jej odeszły- zauważyła Asia
-Chyba się zaczyna- syknęłam z bólu
-Oddychaj głęboko a ty zadzwoń po kogoś- wskazała na czerwoną. Asia pomagała mi przetrwać skurcze a Sylwia w tym czasie zadzwoniła po pogotowie. Przyjechali po 20 min i zawieźli nas do szpitala. Tam dołączyła do nas Justa. Powoli zaczynam panikować.
-Proszę się uspokoić. Zaraz zawieziemy panią na porodówkę. Czekamy tylko na ginekologa- pouczała mnie położna. Nie mam zamiaru jej słuchać!
-Ja chcę Carlosa! Gdzie jest mój mąż wtedy gdy go najbardziej potrzebuję?!- zaczęłam się wydzierać
-No spokojnie. Justa już po niego dzwoni- tłumaczyły mi przyjaciółki. -Zabije go gołymi rękami jak się spóźni... przysięgam!- znowu dostałam skurczy..

CARLOS:

Właśnie ćwiczyliśmy układ do "Get up" gdy zadzwonił mój telefon. Justa.
-Hallo?
-Nina rodzi! Do szpitala i to już!- wrzasnęła
-Już lecę!- miałem się rozłączyć gdy usłyszałem krzyk Niny "Zabiję go gołymi rękami jak się spóźni!" No to mam przechlapane...
-Gustavo!- pobiegłem do gabinetu mojego menago a za mną zdezorientowani chłopacy
-Gustavo! Moja żona rodzi! Rządam natychmiastowego urlopu!- wpadłem do jego biura
-Nie- odpowiedział spokoknie
-Co?! Ona RODZI! Będę miał dziecko, ja muszę jechać do szpitala!- kłóciłem się z nim
-N-I-E! Mamy zbyt duże zaległości w terminach żebym cię gdziekolwiek póścił- dalej stawał przy swoim
-Jak tak to ja się zwalniam- zdecydowałem
-Nie możesz. Mamy podpisany kontrakt- pomachał mi papierami przed nosem
-Ach tak.. upss- chwyciłem je i podarłem na pół po czym wybiegłem ze studia
-Łapać go!- usłyszałem za sobą krzyk Gustavo i gwizdanie ochrony. No pięknie -,- Muszę ich zgubić aby bezpiecznie dostać się do auta xd Wszedłem do szybu wentylacyjnego i doczołgałem się do ssypu ze śmieciami. Będę śmierdział ale przynajmniej udało mi się zgubić ochronę xd Wsiadłem szybko do auta i nie przestrzegając znaków drogowych popędziłem do szpitala znacznie przekraczając dozwoloną prędkość. Przed samym szpitalem zatrzymała mnie policja. Jeszcze tego brakowało -,-
-Gdzie się panu tak śpieszy?- zagadał policjant
-Żona właśnie rodzi w szpitalu- powiedziałem zgodnie z prawdą
-No to gratulacje ale niestety mandacik będzie. 10 punktów karnych i 1500 zł proszę pana- podał mi kartkę policjant
-No dobrze- westchnąłem
-I proszę jechać już wolniej- dodał i odjechali. Tym razem jechałem zgodnie z przepisami i straciłem nadrobiony czas. Zaparkowałem auto i biegiem wleciałem do szpitala. Przy drzwiach czekała Justa i zaprowadziła mnie na porodówkę. Ubrałem specjalny fartuch i weszłem do środka...

***

Rozdział krótki i mnie się nie podoba ale jest. Czekam na wasze opinie w komentarzach :)

I jeszcze jedno.. Wybraliście takie imiona:

Chłopiec:
-Alan
-David
-Kamil

Dziewczynka:
-Kansas
-Kathrine
-Maya

No to teraz wybieracie z tych trzech :) Dziękuję za pomoc, pozdrawiam,

Nina ;**

Imaginy ^^

imaginy-z-big-time-rush.blogspot.com

Najlepsze imaginy z BTR jakie kiedykolwiek czytałam! Polecam!

poniedziałek, 29 lipca 2013

Jednorazówka- Twitter :)

Jednrazówka - twitter ;3

Nazywam się Justine. Od pewnego czasu nałogowo wchodzę na twittera. Poznaję tam bardzo ciekawych ludzi... ostatnio poznałam jakąś dziewczynę. Ma na imię Nina.Od tygodnia pisze do mnie też jakiś koleś - Heffron Drive. Nie podał mi jeszcze swojego imienia... Właśnie był dostępny.
J: (Justine): Cześć Heffciu ^^
HF (HeffronDrive): Tylko nie Heffciu.!  Foch :P
J: No ej! Ale nie powiedziałeś mi swojego imienia :P
HF: Nie będziesz się śmiać?
J: Ja się nie śmieję z ludzi xd
HF: Francis xd
J: Serio? phaha... Ee... znaczy bardzo ładnie :3
HF: Mówiłaś, że się nie śmiejesz :/
J: Nie no... ale na serio Francis?
HF: Nie... Kendall mam na imię... chciałem cię nabrać :P
J: Bo teraz ja się fochnę xd
HF: No dobra.. a ty jak masz na imię ?
J: Scholastyka xd Ale to nie jest do końca pewne :s
HF: Haha... xD Prawdziwe imię?
J: Justine... dla przyjaciół Justa. Tylko nie mów do mnie Justin >.<
HF: No dobra Justin ;P
J: Ja zawsze mogę się wylogować -.-
HF: No dobra... przepraszam :(
J: Może ci wybaczę... albo nie xd Aresztować go!
HF: Błagam nie!
J: No dobra... nie uszkodzić skóry! xD
Hf: Haha xD Tylko z tobą takie odpały xD  - Tylko ze mną? - pomyślałam. Zarumieniłam się lekko.
J: Dzięki :)
HF: Ej, umiesz pisać piosenki?
J: Nie :p I nie napiszę ci żadnej leniu patentowany :P
HF: Ja się smutam! I pójdę się posmutać gdzie indziej...
J: To się smutaj beze mnie, bo mam jeszcze Ninę na czacie.. bay :)
HF: Bay :**

O kurde ! Wysłał mi całusa! Justa nie świruj...

NINA:
Jestem Nina. Niebieskooka szatynka, która od pewnego czasu uzależniła się od Twittera. Poznałam tam naprawdę fajnych ludzi. Najlepiej gada mi się z Justine i jakimś tam kolesiem. Podobno jest muzykiem i gra w sławnym zespole. O! Właśnie do mnie napisał ^^

CP: Jesteś?
N: jestem ^^
CP: to dobrze ^^ pomożesz mi
N: jaa? Mam pomóc tooobieee?
CP: tak :P
N: ehh -,- mam za dobre serce...
CP: tym lepiej dla mnie xd
N: no wiesz co?! FOCH!
CP: heej, nie fochaj się na mnie... ploseee (oczka szczeniaczka)
N: no dobra... wybaczam ci ^^
CP: tak! Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę -serio? On się cieszy? Chyba sie rumienie...
N: Aahaa... to do czego jestem ci potrzebna?
CP: spraw by wena na pisanie piosenek do mnie wróciła xd
N: że co!? Człeku ja nawet nie wiem jak masz na serio na imię!
CP: Roberto... znaczy sie Carlos... just Los
N: WTF o.O
CP: oj no mam na imię Carlos! A ty piękna?
N: jestem brzydka -,-
CP: stawiam 10 dolców że się mylisz
N: Nie myle się i koniec, kropka
CP: mylisz :P
N: zawsze moge się wylogować, wystraczy jedno kliknięcie...
CP: No dobra wygrałaś! Jesteś brzydka -,-
N: no wiesz co? FOCH!
CP: ej! Bo zaraz ja sie FOCHNE!
N: oj no dobra Carlosiątko ty moje...
CP: jak słodko się zrobiło >.<
N: Phahaha xD
CP: to zdradzisz mi swoje imię?
N: eh... niech ci będzie -,- jestem Nina
CP: śliczne imię ^^
N: weź przestań bo się zarumienie..
CP: i o to mi chodzi od samego początku skarbie ;* -zaraz... skarbie? Buziaczek? Ja serio jestem cała czerwona o.O
N: nie przesadzasz czasem?
CP: nieee
N: jak uważasz...
CP: wiem!
N: co?
CP: podsunęłaś mi pomysł na piosenkę!
N: na prawdę?
CP: tak! Dziękuję kochana! Gdybym mógł to bym cię teraz wyściskał. Ratujesz mi tyłek!
N: a jest co ratować? XD
CP: mów co chcesz ale ja uważam że mam fajny tyłeczek :P
N: hahahahahahah xD zobaczymy ;)
CP: Ninuś... chciałabyś się ze mną spotkać, tak w realu?
N: ja... nie wiem... a jak jesteś jakimś pedofilem? O.o
CP: pedofil? Serio? Phahahahahha xD
N: daj mi czas do namysłu
CP: dobrze moja księżniczko ^^
N: kończe pa :)
CP: pa pa ;**O Matko! On mi przesłał znowu buziaka! Chyba się w nim zakochałam ale czy to możliwe? Dziwna jestem o.O

Justa:
Zwariowałam... teraz kolejny odpał z Niną...
J [Justa]: Hejoł ^^
N [Nina]: Siemson ;3 Widzę że humorek dopisuje ^^
J: Mam propozycję... może się spotkamy? W realu?
N: A jak jesteś... pedofilem w skórze słodkiej rudowłosej dziewczyny?
J: Ogar! Nic ci nie zrobię -.-
N: No dobra... jakiś gość przesłodki mnie zaprosił...
J:  To może taki zlot?
N: No dobra... a ty kogoś zaprosisz?
J: Nie wiem... może.. taki jeden gość, HeffronDrive do mnie ciągle pisze. Fajny jest. Co o tym myślisz?
N: Zaproś go... może będzie. A może się okazać że jest fajny?
J: Nawet nie wiesz jak ^^
N: Czyżby trafiła cię strzała Amora? :O
J: Spadaj do swojego chłopaka ty.. o.O
N: Dobra... mój też fajny.. znaczy jeszcze nie mój :s
J: Jeszcze? ^^
N: Kurde... spadaj ode mnie... zajmij się swoim Heffciem :P
J: Nie no... Ale na kiedy się umówimy? Może nawet jutro? Masz wolny day?
N: No pewnie! Ale gdzie? Ja mieszkam w centrum LA :s
J: Kurde... ja też xD To się spotkajmy jutro.... koło fontanny na Figueora Street? [nazwa nie wymyślona]
N: Dobra! Może być 15?
J: Jasne! To ja napiszę Heffciowi, a ty pisz do tego swojego, ok?
N: Ok... to papa :**
J: Bay ;***

NINA:
Ninuuuś ;*: N: Carlosiątko masz jutro czas? ^^
CP: Weź przestań tak mówić bo mi się za słodko robi >.< Mam, a co?
N: hahahahah xD gdzie mieszkasz?
CP: w LAaaa.... o.O
N: nie bój się... albo nie... bój się!
CP: ćpałaś coś?
N: nieeee.... chcesz się jutro spotkać?
CP: mówisz serio? :O
N: taaaak ^^
CP: gdzie? Kiedy? O której? Mam coś zabrać?
N: jutro o 15 na ...... , weź aby dobry chumor ^^
CP: z tym nie będzie problemu xd
N: będzie jeszcze Justine, moja przyjaciółka i jej chłopak
CP: okej :D
N: to do jutra ^^
CP: do jutra ;*

JUSTA:
J: Siemka Heffciu ;3
HF: Tylko nie Heffciu T.T
J: Ok Heffciu :D Jutro o 15 masz się stawić przy fontannie na Figueora Street? Bo podobno pan w LA mieszka :P
HF: Jasne! Z tobą?
J: Kuśwa nie -.- z pedofilem homoseksualnym cię umówiłam!
HF: Czyli z tobą xd
J: Zamknij mordę :P
HF: No niech ci będzie... czyli do zobaczenia jutro?
J: No nwm... maybe...
HF: No to pa ;*
J: Pa ;)
NINA:
No gdzie są te wariaty! Już jest 15 a ja stoje tu jak debilka i się rozglądam na wszystkie strony -,-
-Nina?- podeszła do mnie jakaś dziewczyna, na oko w moim wieku.
-Tak a ty to?
-Justine- wyszczerzyła się
-Jezu! Heeeej! Ja ty już do głowy dostaje!- rzuciłam się na nią i przytuliłam mocno.
-Też miło cie poznać w realu- odwzajemniła uścisk
-To teraz czekamy na tych chłopaków tak?
-Na to wygląda- wesrchnęła. Usiadłyśmy razem na ławce i gadając o różnych sprawach, rozglądałyśmy się za chłopakami.

JUSTINE:
- a może to oni? - Nina wskazała na dwóch idących obok siebie chłopaków.
-Nie.. wyglądają jak geje i są za ładni - odparłam. Wtedy podeszli właśnie ci dwaj do nas i zapytali:
-Justine i Nina?
-Tak, to my - Nina wstała z ławeczki i podała im rękę. - Ja jestem Nina, a to jest Justine - wskazała na mnie.
-Cześć, jestem Kendall - blondyn wyciągnął do mnie rękę.
-Heffciu - zaśmiałam się.
-Rudzielec- wywalił na mnie język.
-Ludzie, przestańcie - Nina się z nas śmiała - ale powiedziałaś, że wyglądają jak geje - zaczęła się jeszcze bardziej śmiać, a chłopaki spojrzeli na mnie wielkimi oczami. Zaraz znalazłam się w fontannie xD


NINA

Po tym jak Justa znalazła się w fontannie wybuchłam śmiechem i nie umiałam się opanować.
-Wariatka- zwrócił się do mnie niski Latynos
-Lepiej nie podskakuj mały- uspokoiłam się troche i wywaliłam na niego język
-Ej! Jestem niski- obużył się  -No tak... małe to ty masz co innego- zaśmiałam się cichutko
-Jak gadaliśmy na tt to byłaś milsza- stwierdził nadal obrażony
-Oj nie gniewaj się. Co mam zrobić aby porawić Carlosiątkowi humor?- zaczęłam gadać do niego jak do bobasa
-Buzi- wskazał na swój policzek
-No chyba nie- zakpiłam i po chwili wylądowałam w fontannie obok Justy. Oj zemsta będzie słodka  Wygramoliłam się z wody i dopoero teraz dotarło do mnie że będę Miss Mokrego Podkoszulka. Mianowicie miałam na sobie białą koszulę bez rękawów zawiązaną tak że odsłaniała mi pępek i połowe brzucha. Do tego czarna, falbaniasta spódniczka do połowy ud i czarne sandałki na koturnie. Teraz koszula była cała mokra, dzięki czemu prześwitywał mi stanik -,-
-O Matko- skomentował mój strój Kendall
-Teraz jesteś jeszcze bardziej seksowna niż przed chwilą- spojrzeliśmy wszyscy na Latynosa jak na debila. Ten potrząsnął głową i dodał- Powiedziałem to na głos?
-Co za debilizm- Justa zrobiła faceplama
-Nie przejmuj się. Jesteśmy na nich skazane tylko przez najbliższe kilka godzin- powiedziałam ironicznie
-Ale mi też pocieszenie- Justine wyszła z fontanny. Spojrzałyśmy na siebie ze zrozumieniem. Szukuje się zemsta!

JUSTINE:
ja i Nina spojrzałyśmy na siebie porozumiewawczo. W naszych głowach pojawiły się szatańskie plany, które gdyby weszły w życie mogłyby zniszczyć im te piękne twarze. Bez słowa pognałyśmy do kiosku obok i kupiłyśmy dwa kleje super-glue... zemsta będzie słodka. Namówiłyśmy chłopaków, żeby się poszli wysuszyć gdzieś dalej, porwałyśmy im buty i nalałyśmy tam kleju... zemsta jest słodka, nie ma co.. 
Gdy oddałyśmy im buty bez słowa je założyli. Beka była potem, jak nie mogli ich zdjąć xd Żeby nie było im smutno, zaprosiłam ich do siebie. Był alkohol, a jak się skończył, graliśmy w butelkę...
Pierwsza zakręciłam ja. Wypadło na Carlosa. Ten z kolei spojrzał błagalnie w stronę Niny... chciał jakieś wyzwanie z nią związane...
-Niech udają sex przez 30 sekund - mruknął mi do ucha Kendall.
-Zbok! - odepchnęłam go od siebie. -Chociaż całkiem nieźle... więc Carlos, rozbierz się przed Niną do samych bokserek - uśmiechnęłam się złowieszczo. 

Nina:

Obudziłam się na Carlosie, Carlos leżał na Kendallu a Kendall na Justine o.O
-Auuuć?- jęknęła Justa i zwaliła nas z siebie budząc przy tym chłopaków.
-Potańczyłabym sobie...- westchnęłam
-Ej, chłopaki zaśpiewajcie jakąś waszą piosenkę- poprosiła Justa
-Masz gitarę?- spytał Kendall. Po chwili chłopacy zaczęli śpiewać "Cover girl"
-Za wolne... macie coś szybszego?- mruknęłam. Carlos wyjął telefon z kieszeni i puścił "Epic". To było idealne! Zamknęłam oczy i zaczęłam seksownie tańczyć ^^ Po pewnym czasie dołączył do mnie Latynos. Był całkiem niezły w te klocki. Na sam koniec stanęliśmy bardzo blisko siebie i się pocałowaliśmy. Kątem oka widziałam jak Justa tuli się do Kendalla.

JUSTINE:
Wtuliłam się odruchowo w Kendalla. Carlos i Nina wyglądali tak romantycznie... ona to ma farta.. Nie to co ja, zawsze z chłopakami musiałam się wkopać w jakieś bagno. Jednak szybko się otrząsnęłam.
-Schmidt! Co ty kuśwa robisz? - krzyknęłam oburzona.
-nie będę żałował - Kendall pociągnął mnie tak, żebym wstała. Zakręcił mnie wokół siebie i namiętnie pocałował. W tym momencie nie wiedziałam co mam robić, ale jak zwykle odezwała się we mnie natura do żartów...
-Co ty robisz - odepchnęłam blondyna ze śmiechem. Ten jednak nie zrozumiał o co mi chodzi. Rzucił szybkie "przepraszam" i zniknął za drzwiami. Carlos i Nina stali jak wryci i co chwilę spoglądali to na siebie, to na mnie. Zerwałam się z podłogi i pobiegłam do swojego pokoju. Stanęłam przed lustrem. Moje rude włosy, sięgające prawie do pasa, zielone oczy i zgrabna sukienka... nie wiem co takiego we mnie wyjątkowego..
-Dla mnie jesteś wyjątkowa pod każdym względem - zobaczyłam w lustrze Kendalla, który mnie objął od tyłu.
-Powiedziałam to na głos - strzeliłam facepalma.
-Justa... jesteś wspaniałą dziewczyną, szaloną, szczerą do bólu. Jesteś niesamowita. Proszę, daj mi szansę, a obiecuję, że będę dla ciebie najlepszym chłopakiem na świecie - spojrzał mi głęboko w oczy odgarniając z mojego czoła kosmyk włosów.
-Kendall... ty też nie jesteś dla mnie tylko znajomym, ale ja nie dojrzałam jeszcze do poważnego związku. każdy facet, z którym się spotykałam, traktował mnie jak jego marionetkę...
-Ja obiecuję, że będę inny. - co raz bardziej się do mnie zbliżał.
-Skoro tak... - przysunęłam go do siebie bliżej i pocałowałam... nie wiem ile to trwało, ale kiedy się od siebie oderwaliśmy w drzwiach stali Nina z Carlosem.

Nina:
Oderwałam się od Latynosa. Spoglądałam to na rudą, to na niego.
Justa i Kendall gdzieś zniknęli a ja znowu pocałowałam Carlosa. Mogło by to trwać wiecznie ale zabrakło nam powietrza i musieliśmy się od siebie odsunąć.
-Kocham cię- szepnął Carlos patrząc mi prosto w oczy. Niestety jak zwykle odezwała się moja głupota.
-Znamy się niecałe 24 h a ty mi mówisz takie coś?
-Znamy się prawie rok. Pokochałem cię zanim się poznaliśmy. A teraz kocham cię jeszcze bardziej. Jesteś śliczna, utalentowana, mega szalona, masz dobre serducho i dla mnie jesteś idealna- złapał mnie za ręce
-Będziesz moim pierwszym chłopakiem- zaśmiałam się.
-Serio? To dla mnie zaszczyt- ukłonił mi się
-Phahahahah xD choć... trzeba znaleźć reszte- pociągnęłam go za rękę. Nasze gołąbki były w łazience.
-I jak?- spytałam
-Jesteśmy razem!- wyszczerzyła się Justa
-A wy? -spytał Kend
-Też- Carlos pocałował mnie w czoło.

*
Dziewczyny na stałe zostały z chłopakami. Były codziennie bardzo szczęśliwe i uśmiechnięte... aż pewnego dnia obie włożyły na siebie białe suknie i welony...

~*~

Jednorazówka pisana z Justą na skypie i gg xD Pozdrawiam,

Nina ;**

niedziela, 28 lipca 2013

Rozdział 55

Witajcie moi kochani czytelnicy! Wróciłam z wakacji i teraz zabieram się za zaległości na blogach (również na moich). Bardzo dziękuje Aśce Schmidt za to że dodawała notki w czasie mojej nieobecności. Ten rozdział (krótki, ale rozdział) dedykuje właśnie jej ;**

Rozdział 55

JOANNA:

Z samego rana pojechałam z Kendallem na lotnisko. Tak się cieszę, że w końcu zobaczę babcię Lusię ^^
-Proszę zapiąć pasy, właśnie lądujemy w Polsce- usłyszeliśmy głos stewardessy. Posłusznie wykonaliśmy jej polecenia i po 20 min czekaliśmy na nasze bagaże. Zamówiłam taksówkę i pojechaliśmy do babci. Mieszka w Poznaniu niedaleko galerii "Malta" . Bardzo lubię do niej przyjeżdżać. Stanęliśmy przed jej mieszkaniem i zadzwoniłam do drzwi.
-Hej babciu!- przytuliłam staruszkę, która nam otworzyła
-Joasia! Jak ty mi wyrosłaś!- ucieszyła się. Zaprosiła nas do środka. Rozsiedliśmy się w salonie. Babcia bardzo polubiła Kendalla mimo że się nie rozumieli.
-Joasiu coś troszkę przytyłaś- zauważyła babcia
-Bo widzisz... ja jestem w ciąży z Kendallem- uśmiechnęłam się a Kend jakby rozumiał o co chodzi chwycił mnie za rękę i delikatnie przytulił
-To wspaniale! Doczekam się prawnuczki!- ucieszyła się staruszka
-Jeszcze nie wiadomo czy to chłopoec czy dziewczynka- upomniałam ją
-Kochanie, w naszej rodzinie jeszcze nigdy nie było chłopca. Masz 99% szans że urodzisz dziewczynkę- zaśmiała się
-Za to w rodzinie Kendalla są sami chłopcy- dodałam
-To może bliźniaki?- zasugerowała staruszka
-Babciu!- próbowałam udawać obrażoną ale zamiast tego wybuchłam śmiechem. Postanowiliśmy zatrzymać się u babci Lusi na tydzień a potem wrócić do LA.

NINA:

Asia i Kend wyjechali. Zrobiło się tak jakoś nudno bez nich. Wstałam szybciej od Carlosa. Weszłam do kuchni i zrobiłam śniadanie. Zaniosłam je Latynosowi do łóżka i zaczęłam go budzić.
-Misiek... wstawaj- pocałowałam go w czoło
-Mhmmm...- mruknął i przekręcił się na drugi bok
-Misiek... WAKE UP!!!!- tym razem krzyknęłam mu do ucha
-Cichooo- jęknął i zakrył się koudrą
-Carlos ja rodze!- rzuciłam z braku pomysłów
-Co? Jedziemy do szpitala! Już!- poderwał się gwałtownie
-Phahhahahahah xD Żartowałam śpiochu- trąciłam go w ramie
-Nie rób tak więcej- spojrzał mi w oczy i pocałował. Podałam mu tace z jedzeniem i razem wszamaliśmy całe śniadanko.
-To ja sie biore do roboty- Carlos wstał, zabrał jakieś stare ciuchy i poszedł do łazienki
-Jakiej roboty?- zaciekawiłam się
-Zaczynamy remontować pokój dla dzieci. Jak Kend wróci to mi pomoże- wytłumaczył
-Aha...- westchnęłam i poszłam do salonu. Była tam Sylwia i James.
-Co tak nasłuchujecie?- spytałam ich
-Zemsta- szepnęła Sylwia. Nagle z góry było słychać "dziwne" dźwięki. Domyśliłam się że to Logan i Justine xd Sylwia z mega wyszczerzem na twarzy pobiegła do ich pokoju. Z ciekawości poszłam za nią. Wparowała do pokoju Logana z kamerą i kapciem w ręce. Justa i szatyn... ekhem ekhem.... a Sylwia rzuciła kapciem w czułe miejsce Logana, zrobiła mu zdjęcie i wybiegła z domu. Oj... ja również ewakułowałam się do Jamesa.
-Gdzie ona jest?!- przybiegł do nas szatyn w samych bokserkach.
-Na dworze- odparł spokojnie James
-Zabije!!!- Logan równierz wybiegł z domu.
-James?- zrobiłam maślane oczka
-Czego chcesz kuzyneczko?
-Pójdziesz to sklepu po ogórki kiszone i duży słoik nutteli i żelki?
- A co ja służący?
-Jestem w ciąży!- przypomniałam mu
-No dobra... pa- zabrał portfel i wyszedł. Po chwili przyszła do mnie Justine i razem oglądałyśmy MTV...

KENDALL:

Co prawda nie rozumiem Polskiego ale babcia Asi jest na prawdę bardzo miła i przepysznie gotuje.
-Skarbie, może przejdziemy się na spacer?- spytała Asia
-Z chęcią- uśmiechnąłem się. Chodziliśmy i zwiedzaliśmy rodzinne miasto mojej żony, trzymając się za rękę. Asia zaprowadziła mnoe nad jeziorko gdzie zostaliśmy do samego wieczora. Mam wspaniałych przyjaciół, kochaną żonę i wkrótce zostane ojcem. Czego więcej potrzeba mi do szczęścia? :)

***

I jeszcze taka jakby mała sonda na koniec:

1)Jeśli urodzi się chłopczyk ma mieć na imię... ?

-Alan
-Kornel
-Robert
-Franciszek
-Jakub
-Kamil
-David
-Filip
-Nikodem

2) Jeśli urodzi się dziewczynka ma mieć na imię....?

-Maria
-Kathrine
-Maya
-Patrycja
-Amelia
-Anna
-Jessica
-Agata
-Marcelina

Bardzo was prosze o odpowiedź w komentarzach. W następnym rozdziale przyspiesze akcje o kilka miesięcy. Pozdrawiam,

Nina xoxoxo

sobota, 20 lipca 2013

Jednorazówka (kolejna)

I mamy kolejną tym razem inną jednorazówkę. Mam nadzieję że się spodoba ^^ A ja zmykam pisać drugą część Kopciuszka... czekam na komy i pozdrawiam,
Nina xoxoxo
Jednor. O.o
Mam na imię Kathrine Vega. Jestem 19-nastolatką  i od dzieciństwa mieszkam w Los Angeles, choć tak naprawdę jestem Polką. Mam rude włosy i zoelone oczy. Cechuje mnie też trudny do zrozumienia charakter. Mieszkam na przedmieściach LA razem z tatą i 2 braćmi. Moja mama zmarła 5 lat temu. Naszymi sąsiadmi są chłopaki z Big Time Rush. Osobiście za nimi nie przepadam, bo mi dokuczają lecz mój młodszy brat (David) uważa ich za 8 cud świata.
-Pena! Wiesz że istnieje coś takiego jak cisza nocna?- wkurzyłam się. Okna od naszych pokoi były na przeciwko siebie i słyszałam i widziałam wszystko co robił.
-Serio? Krzycząc do mnie właśnie ją zaburzasz- odpowiedział. Zamknęłam okno ale to i tak nic nie dało. Nadal było słychać jego wycie. Po 2 h w końcu zamilkł i wreszcie mogłam zasnąć... Wstałam bardzo wcześnie. To przez tego debila się nie wyspałam -,- Ubrałam się w czyste rzeczy i zeszłam na dół coś zjeść. Jakież było moje zdziwienie gdy ujrzałam w salonie całe Big Time Rush. Z wrażenia aż spadłam ze schodów.
-Au -,-
-Phahahahahaha xD aż tak na ciebie działamy? -pękał ze śmiechu James
-Chciałbyś -,- David, co te debile tu robią? -zwróciłam się do brata
-Przyszliśmy was zaprosić na grilla- wyszczerzył się Kendall
-Ja? Mam przyjść do was? Na grilla? Pff... chyba śnicie- weszłam do kuchni
-No weź!- wleciał za mną David-Zgódź się, dla mnie!- zrobił oczy szczeniaka
-No dobra, tylko przestań!- poddałam się
-Jjeeeejjj!- ucieszyli się chłopacy w salonie. Pożegnali się i wyszli.
-Trina, dlaczego jesteś smutna?- do kuchni wszedł, jak zwykle zapracowany tata
-Bo idę do BTR na grilla, a tam będą sami głupi chłopacy -,-
-To weź ze sobą przyjaciółkę- powiedział. Dla niego wszystko było takie proste. . .
-Ale... ja nie mam przyjaciółki- lecz tego już nie słyszał, tylko wybiegł z domu i odjechał z piskiem opon.
-A co z Laurą?- spytał David, przysłuchujący się naszej rozmowie
-Nie... ona odpada- szybko zaprzeczyłam
-Dlaczego? Nie widziałem jej tu od kąd skończyłyście szkołę, a przecież byłyście jak papużki nierozłączki- kontynuował
-Bo my.... pokłóciłyśmy się- westchnęłam
- Zadzwoń do niej. Pa- wyszedł do szkoły. Jak na 16- latka to był całkjem mądrym dzieciakiem. Chwyciłam do ręki swojego iPhona i niepewnie nadusiłam na zieloną słuchawkę przy imieniu "Laura"
-Hallo?- odebrała niepewnie
-Laura, to ty?
-Tak, a kto mówi?
-Kathrina, nie poznajesz mnie?
-Myślałam że już dawno usunęłaś mój numer
-Nie. Mimo wszystko nie mogłabym tego zrobić. W końcu się przyjaźniłyśmy
-Trina?
-Tak?
-Cieszę się że dzwonisz :)
-Możemy się spotkać i pogadać?
-Jasne! Zaraz u ciebie będę- rozłączyła się. Po chwili usłyszała dzwonek do drzwi
-Trina!- przytuliła mnie od progu Laura. Stęskniłam się za nią.
-Hej- odwzajemniłam uścisk
-Kochana przepraszam cię za wszystko. Mam nadzieję, że mi wybaczysz i nadal będziemy przyjaciółkami- zaczęła swój monolog
-Jasne, że tak! A teraz opowiadaj co tam u ciebie- Laura  mówiła, że dostała się na studia artystyczne ale po 2 miesiącach zrezygnowała i teraz szuka pracy.
-A co u ciebie?
-Nic się nie zmieniło, oprócz tego że mam wkurzających sąsiadów -,-
-Ooo... jakich?- zainteresowała się
-Kojarzysz zespół Big Time Rush?
-No, powiedzmy że tak
-To oni. Są mega okropni i ciągle mi dokuczają ...
- Biedulka- przytuliła mnie moja BFF
- A najgorsze jest to że muszę iść dzisiaj do nich na grilla...
-Ou... mogę ci jakoś pomóc?
-Możesz iść ze mną? -zrobiłam maślane oczka
-Jeśli to nie problem to z chęcią ^^
-Dziękuję!- przytuliłam ją ucieszona
-Już dobra, dobra bo mnie udusisz- zaśmiała się. Siedzałyśmy razem do póki David nie wrócił ze szkoły. Gdy przyszedł udałyśmy się do mojego pokoju.
-Pożyczysz mi coś? -spytała Laura
-Jasne! Bierz co chcesz...
-... plazmę weź, Blou-Ray'a też- zaczęła nucić
-DVD, MP3... HDMI!- skończyłyśmy razem
-Hahahaha xD tęskniłam Laura- przytuliłam przyjaciółkę. Ubrałyśmy się w stroje kąpielowe (na wszelki wypadek) i na to lwtnie sukienki w  kwiatki. Zgarnęłyśmy Davida z salonu i poszliśmy do sąsiadów.
-Hej Trina! Widzę, że więłaś przyjaciółkę- przywitał nas uśmiechnięty James- Zapraszam do ogrodu.- poszliśmy we swskazane miejsce. David od razu dołączył do Logana i Kendalla, którzy grali w siatkówkę a ja i Laura usiadłyśmy koło Carlosa, który zajmował się grillem.
-Co tam dziewczyny?- zwrócił się do nas Latynos
-Mam nadzieję ,że nas nie otrujesz- wpatrywałam się w mięso
- A ja mam nadzieję, że macie ze sobą stroje kąpielowe- pomajtał śmiesznie brwiami
-Przezorny zawsze ubezpieczony- zaśmiała się Laura
-Na bombę!- wrzasnął James i wskoczył do basenu. Ochlapał dosłownie wszystko! Nawet grill zgasł...
-Już wiem czemu się bałaś przyjść tu sama- powiedziała Laura ściągając mokrą sukienkę
-Kochana. To dopiero początek. Oni się jeszcze nie rozkręcili- poklepałam ją współczująco po plecach
-Co my ci takiego zrobiliśmy, że nas tak nienawidzisz?- wtrącił się Carlos
-Urodziliście się i zaczęliście śpiewać- mruknęłam
-W takim razie co mamy zrobić abyś nas polubiła?- westchnął
-Po pierwze przestań wyć po nocach- i tu chłopak się zaczerwienił- a po drugie przestańcie mi dokuczać- wkurzyłam się
-Ej! Łasica uważaj!- usłyszałam krzyk i dostałam piłką w głowę
- O tym właśnie mówiłam- zaczęłam płakać i wbiegłam do ich domu. Laura przyszła za mną
-Ćś... czemu akurat łasica?
- Przez kolor włosów- próbowałam się uspokoić
-Już dobrze. Ja tam uwielbiam twoje włosy- przytuliła mnie
-Dzięki- uśmiechnęłam się
-Carlos ich teraz opieprza- zaśmiała się
-Serio?- zdziwiłam się
-Tak. Wracajmy już- chwyciła mnie za rękę i zaprowadziła z powrotem do ogrodu
-.....Rozumiecie?!- usłyszałam krzyk Carlosa. Nie powiem... zdziwiła mnie jego postawa.
-Trina, chcieliśmy cię przeprosić- podeszli do mnie chłopacy
-Wybaczam, ale obiecajcie mi, że już nigdy mnie tak nie nazwiecie
-Obiecujemy- powiedzieli jednocześnie i wrócili do gry
-Carlos? - podeszłam do chłopaka
-Tak?
-Dzięki- uśmiechnęłam się do niego
-Nie ma sprawy. Mięso!- zawołał chłopaków
-Hamburgery! -podlecieli do nas. Zabrali wszystko, oprócz 2 przypalonych
-No Trina, chyba czas zacząć się odchudzać- zaśmiała się Laura
-Mhm- mruknęłam. Gdy chłopacy zjedli poszli do wody. Laura też. Tylko ja zostałam na trawie. Nagle Carlos zabrał mnie na ręce i wrzucił do wody. Nie zdążyłam zaczerpnąć powietrza i zaczęłam się topić. Straciłam przytomność.
-Kat, Kathrine, obudź się- usłyszałam po pewnym czasie. Wyplułam wodę z ust i otworzyłam oczy. Nade mną nachylał się Carlos. Uratował mnie... nie wiem co mnie podkusiło ale go pocałowałam. Gdy się od siebie oderwaliśmy spojrzałam w jego cudne czekoladowe oczy.
-Kat, zostaniesz moją dziewczyną?- spytał
-Tylko mama mówiła do mnie Kat- posmutniałam
-To dobrze czy źle?- zwątpił
-Dobrze... chyba .... -znów go namiętnie pocałowałam i miałam gdzieś że wszyscy to widzą.
-Uznam to za tak- zaśmiał się Latynos. Teraz jestem szczęśliwą panią Pena, a Laura panią Maslow :)

wtorek, 16 lipca 2013

Happy B-day JAMES!

 


Drogi Jamesie!

Wszystkiego najlepszego, spełnienia marzeń , obyś znalazł swoją drugą połówkę ( oczywiście inną niż Halston xD ) , dużo wiernych fanów , żebyś nigdy się nie zmienił , tylko był zawsze tym samym Jamesem Maslowem , którego kochamy i co najważniejsze niech twoim życiu zawsze panuje radość i szczęście! HAPPY BIRTHDAY JAMES!! <33





niedziela, 14 lipca 2013

Jednorazówka :)

Tak jak mówiłam wena na rozdzialy nie chce wrócić więc mamy jednorazówke. Taka moja wersja Kopciuszka xd
***
Dawno, dawno temu, za siedmioma górami, za siedmioma lasami mieszkała.... a nie, czekajcie, to nie ta historia. W 2013 roku, w Los Angeles mieszkała Nicole. Typowa nastolatka, chodząca do ostatniej klasy liceum. Jej rodzice zmarli kilka lat temu i teraz wychowywała ją ciotka i jej dwie córki- Halston i Alexa. Oczywiście chyba nie muszę dodawać, że wszystkie były brzydkie i głupie. Kuzynki Nicole to typowe blondynki a ciotka jeszcze gorsza. Niestety dziewczyna została ich służącą. Nicole była bardzo inteligentną dziewczynką. Miała czarne, kręcone włosy do ramion, była bardzo szczupła, uczyła się wzorowo i co najważniejsze, kochała śpiewać. Robiła to gdy sprzątała, gotowała, uczyła się, spacerowała, miała czas wolny i spotykała się ze swoją jedyną przyjaciółką -Niną.  Znały się od dziecka i nie wyobrażały sobie życia bez siebie. Nina to dość pokręcona dzkewczyna. Ma jasno różowe włosy (prawie białe) które zawsze upina w niezgrabny kok, oraz prosto ściętą grzywkę. Przypomina trochę elfa albo chohlika, gdyż uśmiech nie schodzi jej z twarzy. Razem z nimi do szkoły chodzili James Maslow i Carlos Pena. Bożyszcze nastolatek- sławni, utalentowani i meeegaaaa przystojni członkowie zespołu Big Time Rush. Wszystkie dziewczyny w szkole za nimi szalały, w tym Nicole i Nina. Jednak przyjaciółki nigdy nie odważyły się podejść do nich bliżej.
Tego dnia Nicole wstała jak zwykle wcześnie rano. Wyjęła listy ze skrzynki i przygotowała śniadanie. Następnie zabrała się za podlewanie trawnika. Ciotka nigdy nie chciała kupić zraszaczy. Robiła wszystko aby tylko utrudnić życie Nicole. Szatynka przebrała się i pędem jechała na deskorolce do szkoły aby zdążyć na lekcje.
-Hej Niko!- przywitała ją Nina
-Siemka elfie- odpowiedziała jej
-Jak tam ciotka?
-Przyzwyczaiłam się już do tego... o patrz! W tą sobotę jest bal kostiumowy! - Nicole zauważyła nowe ogłoszenie na szkolnej tablicy
-I jesze na balu odbędzie się konkurs! Takie ala karaoke. Coś w sam raz dla ciebie!- ucieszyła się Nina
-No nie wiem... ciotka na pewno mnie nie póści- szatynka gwałtownie posmutniała
-Nie martw się. Coś się wymyśli- Nina ją mocno przytuliła.
-Chcecie iść na ten bal pokraki?- podeszły do nich Halston i Alexa
-Nawet się tam nie pokazujcie brzydale- zaskrzeczała Hal
-Z czego rżysz elfie? -Alexa zwróciła się do Niny
-Z was. Idealnie opisujecie siebie- roześmiała się różowowłosa. Bliźniaczki się wkurzyły i wylały na nie sok z czarnej porzeczki. Na 100% się nie spierze :(
-Ej! Co wy im robicie?!- do dziewczyn podbiegli Maslow i Pena.
-Upiększamy- zarechotały blondynki i sobie poszły
-Wszystko w porządku?- spytał James Nicole
-T-tak- zająknęła się. Zadzwonił dzwonek na lekcje. Chłopacy uśmiechnęli się do dziewczyn i poszli do swojej klasy.
-Musimy iść na ten bal i zaśpiewać, choćby dla tych uśmiechów- rozpłynęła się Nina- Lece nas zapisać!
-Czekaj!- zatrzymała ją czarna- Nie podawaj naszych prawdziwych imion. Ciotka mnie zabije jak się dowie że wymknęłam się na bal- upomniałam ją
-No wiem przecież- zaśmiała się i odeszła. Nicole pokręciła głową z niedowierzaniem i udała się do klasy na lekcje.
Przez cały tydzień przyjaciółki szykowały się do występu. Wybrały piosenkę Demi Lovato "Heart Attac". Nina podszkoliła się w grze na gitarze i wszystko było gotowe. Pozostawał tylko jeden problem. Jak wymknąć się na bal?
- Nicole! Jadę dzisiaj na bankiet a moje córeczki idą na ten bal do szkoły, wrócę po północy. To twoja lista zadań- ciotka podała dziewczynie dwu metrowy kawałek papieru. Czarna ze zdziwieniem otworzyła szerzej oczy i zaczęła sprzątać po kolacji.
-Wychodzimy!- usłyszała krzyk ciotki i trzaśnięcie drzwiami. W życiu nie zdąży na ten bal. Po 20 min usłyszała dzwonek do drzwi.
-Gotowa na bal?- ujrzała za nimi Ninę
-Nie. Ciotka dała mi tyle pracy że się nie wyrobię- posmutniała Nicole
-Pomyślałam i o tym. Chłopaki!- zawołała różowowłosa i po chwili do domu weszła ekipa sprzątająca.
-Znajomi mojej siostry. Pomogą ci- wyjaśniła Nina. Nicole dała mi listę prac i razem z przyjaciółką ruszyła przygotować się na bal.
Cała impreza odbywała się na sali gimnastycznej. Po konkursie muzycznym, jako goście specjalni, mieli wystąpić chłopacy z Big Time Rush. Wiedzieli o tym tylko organizatorzy. Nikt również nie wiedział że nagrodą w konkursie jest nagranie coveru ulubionej piosenki z Jamesem i Carlosem. Chłopacy przyszli na bal. James był przebrany za drakulę a Carlos za anioła. Stanęli przy stoliku z pączem i uważnie obserwowali pierwszych uczestników. Nagle wszystkie światła zgasły a na scenie pojawiła się wampirza księżniczka i różowowłosa wróżka. Zaczęły śpiewać a wróżka dodatkowo grała na gitarze. Wszyscy goście byli oczarowani ich głosami. James nie mógł oderwać wzroku od wampirzycy. Było w tej dziesczynie coś niesamowitego  i zarazem pociągającego. Dziewczyny dawały czadu.
Tekst piosenki
Po skończonym występie przyjaciółki dostały mnóstwo braw. Nagle ktoś wparował na scene i zaczął śpiewać:
Wait, a minute, before ...... how was your day? Couse I'll missing, you buy my side
I inny głos:
I-I-I-I never, never, never is ..... och. Soon we'll be togheter, we'r stand right when we left on
I jeszcze inny:
Paris, Londyn, Tokio, there's just one think to I gotta do
Hello, talk you in every night on the phone
Hello talk you in every night on the phone
Hello, talk you in every night
I czwarty, który Nina znała bardzo dobrze:
Oooch, whatever the wind blow me, you stand the one and only, girl on my mind!
I reszte śpiewali już wszyscy , nawet dziewczyny. Nagle zegar zaczął wybijać północ. Przyjaciółki w bardzo szybkim tępie opóściły scenę i szkołę. Wsiadły do auta i szybko podjechały do domu Nicole. Ekipa sprzątająca wpakowała się do auta Niny i odjechali z piskiem opon. Nicole pobiegła do swojego pokoju na strychu. Zmyła makijaż, rozczesała włosy i przebrała się w piżamę. Akurat jak schodziła na dół do domu wróciła ciotka i jej kuzynki.
-Mamo ja ci mówie że te dziewczyny to czarownice!
-One zaczarowały wszystkich na sali aby bili jej brawo!
-A to przecież my lepiej śpiewamy!
-Do. Re. Mi. Fa. Sol. La. Si. Do!- przekrzykiwały się bliźniaczki a Nicole zaśmiała się pod nosem.
-Cicho dziewczynki. Głowa mi pęka... zrobiłaś wszystko co ci kazałam?- ciotka zwróciła się do czarnej.
-Tak ciociu- przytaknęła
-Hym.. podejrzane... no nic idźcie wszystkie spać!- rozkazała ciotka. Wszyscy rozeszli się do swoich pokoi...
***
I jak wam się podoba? Mam pisać kolejną część? Pozdrawiam i czekam na komentarze,
Nina xoxoxo

poniedziałek, 1 lipca 2013

Rozdział 54 ♥

I na początku brava dla Sylwii która nadrobiła wszystkie rozdziały!!!
A teraz zapraszam na "zemsta Sylwii cz.2"

Rozdział 54 ♥

Logan:

Obudziłem się bardzo wcześnie. W moim pokoju okropnie śmierdziało! Wstałem szybko z łóżka. Okazało się że w poduszce mam stare krewetki -,-
-Syyyllwiiiaaaaa!- wydarłem się
-Co?- czerwona weszła spokojnie do mojego pokoju z chytrym uśmieszkiem. Czyli że to nie wszystko... Rozejrzałem się pospiesznie po pokoju... o nie!
-Co zrobiłaś z Filipem?!
-Z kim? Bzdury jakieś...- udawała niewiniątko
-Gdzie jest Filip?!- krzyknąłem przez zaciśnięte zęby
-Nie wiem!- rzekła i wyszła z mojego pokoju. Nie daruje jej tego! Muszę odzyskać Filipa w jednym kawałku, choćby nie wiem co!
-Czemu się tak drzecie od samego rana?- w drzwiach stanęła Justine
-To zła pani zablala mi Filipa- powiedziałem głosem 5-latka
-Moje biedne maleństwo. Tylko się nie popłacz- zaśmiała się i mnie przytuliła. W jej ramionach mógłbym spędzić wieczność.
-Choć na śniadanie kotek. James robi jajecznice- Justine chwyciła mnie za rękę i zeszliśmy na dół. Byli tam wszyscy oprócz Niny i Asi. Ich mężowie postanowili zanieść im śniadanie do łóżka.
-Nie otruje się?- spytałem gapiąc się na mój talerz z jajecznicą
-Nie bój się. Ja to nie Sylwia- uśmiechnął się James. Bo akurat ja mu uwierzę -,-
-No dalej Logan. Mam cię nakarmić? - popędzała mnie Justine. Pokiwałem twierdząco głową. Ruda chwyciła mój widelec do ręki i zaczęła mnie karmić. Tak jadło mi się o wiele lepiej ^.^

Carlos:

Zaniosłem mojej kochanej żonce śniadanie do łóżka. Nina sobie jeszcze słodko spała. Nie miałem serca jej budzić. Położyłem się koło  mojego skarba i bawiłem się kosmykami jej włosów.
-Carlos?- mruknęła zaspanym głosem. Nic nie powiedziałem tylko cmoknąłem ją w czoło. Nina się we mnie wtuliła i spała dalej. Zaśmiałem się i zacząłem delikatnie ją budzić.
-Śpiochu, śniadanie czeka- pocałowałem ją
-Ładnie pachnie- mruknęła. Podnieśliśmy się do pozycji siedzącej i zaczęliśmy pałaszować jajecznicę Jamesa.
-Nie wiedziałam, że kuzynek umie tak dobrze gotować- uśmiechnęła się Nina popijając kakao. Przebraliśmy się i zeszliśmy na dół do reszty. Zabrałem się na zmywanie naczyń a Nina poszła na taras.
-O Matko! Jest chyba ze 60 stopni na zewnątrz- szybko z tamtąd wróciła. Spojrzałem na termometr. 58 stopni o.O Nowy rekord w Los Angeles.
-Idzemy po lody!- postanowiła Asia
-My zostajemy-posmutniałem- moja mama dzisiaj przyjeżdża- momentalnie nikogo nie było w domu. Usiedliśmy w salonie i Nina włączyła MTV. Leciało akurat "Niemożliwe". Po godzinie rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Wziąłem głęboki wdech i otworzyłem. Do środka wparowała Sydney i rzuciła się na zaskoczoną Ninę. Następnie w drzwiach stanęła moja mama z Ki Ki na rękach a za nią wszedł Javi.
-Cześć mamuś- przywitałem się. Brat spojrzał na mnie współczująco i udał się za Sydney do salonu.
-Mam nadzieję że jesteś już spakowany synku- mruknęła mama rozglądając się po salonie.
-Nigdzie stąd nie jadę i nie zostawie Niny- powiedziałem głośno i wyraźnie
-Nie pyskuj i leć się spakować. Nie zostawię mojego ukochanego synka w tym wariatkowie!- obużyła się
-No dzięki- mruknął Javi
-Nie mamo, ty nic nie rozumiesz. Ja tu zostaję i zabraniam ci obrażać moich przyjaciół. Jestem już dorosły i sam decyduję o swoim życiu. Kocham Ninę, wzięliśmy ślub na który nie przyszłaś mimo zaproszenia, moja kariera dalej się rozwija i teraz spodziewamy się z Niną dziecka. Masz Javiego, Antonia i Andresa, to im zatruwaj życie a nie mi!- powiedziałem wszystko co mi leżało na sercu. Nina chwyciła mnie za rękę a Javi się uśmiechnął.
-Carlos!- skarciła mnie mama po czym zamilkła. Wszyscy czekaliśmy cierpliwie na to co powie.
-Zostajesz, ale masz regularnie odwiedzać mnie z wnukiem. Javi, jedziemy- pożegnali się i wyszli. Kamień spadł mi z serca!

Joanna, moja kochana BFF :

Kiedy tylko usłyszeliśmy, że przyjeżdża mama Carlosa, wybiegliśmy z domu. Z racji tego, że najbliższy supermarket był 20 min stąd, postanowiliśmy iść pieszo. Był to jednak zły pomysł, gdyż dzisiaj w LA panowały rekordowe upały. Po 5 min lał się z nas pot.
-Ja dalej nie ide!- narzekała Sylwia
-Fryzura mi się psuje!- jęczał James. Oni idealnie się dobrali. Gdy w końcu doczłapaliśmy się do sklepu, chłopacy rzucili się na lodówki z lodami. Wzięliśmy 3 pudła litrowych lodów i każdy zabrał sobie po butelce zimnej wody na drogę powrotną. Zapłaciliśmy i tym razem skorzystaliśmy z autobusu. Jakoś dotarliśmy do domu w tą duchotę. Nina i Carlos do nas dołączyli i zjedliśmy lody.
-Ide zrobić drinki- Logan pognał do kuchni
-Nieeee!- krzyknęła za nim  Sylwia. Nie wrócił więc schowała się w krzakach (siedzieliśmy przy basenie).
-Sylwiaaaa!!!!!- wrasnął Henderson wybiegając z domu z misiem w ręce
-Co Filip robił w lodówce?!- wściekł się. Justine zaciągnęła go na górę do jego pokoju. Jednak nie mogli tam wejść bo Sylwia zakleiła wejście taśmą klejącą i zabiła deskami. Poszli więc do pokoju Justine xd
-Koniec zemsty?- spytałam czerwoną
-Nieee... została jeszcze jedna rzecz ale do tego muszę mieć odpowiednie warunki- pomajtała śmiesznie brwiami
-Asia, co z naszą podróżą poślubną?- szepnął mi do ucha Kendall
-Hym.. co powiesz na Polskę? Odwiedzę  przy okazji babcie- pocałowałam go namiętnie
-Idę zabukować bilety- wyszczerzył się blondyn i zniknął. Do wieczora siedzieliśmy na plaży a potem zrobiliśmy sobie ognisko. Kend przyniusł gitarę i pośpiewaliśmy kilka piosenek Big Time Rush ^^

***

I oto rozdział! A teraz prośba do was... z racji tego, że kończą mi się pomysły na tego bloga, proszę was o to:
1)piszcie w komentarzach propozycje na dalsze rozdziały
2) napiszcie mi czy chcielibyście nowe jednorazówki
3) jak mam nazwać dzieci Asi i Niny?
4) mam zmienić wygląd bloga? Jak tak to na jakie kolory?

Bardzo was proszę o pomoc. To wiele dla mnie znaczy a nie chciałabym kończyć tego bloga. Czekam na wasze propozycje i komentarze, pozdrawiam,

Nina Pena xoxoxo

P.S.  nie wiem kiedy kolejna notka bo w piątek za tydzień wyjeżdżam i wracam dopiero 27 lipca :/