niedziela, 26 maja 2013

Rozdział 48 :I

No cóż... Skutek był odwrotny od zamierzonego ale to moja wina :/ Chciałam się was spytać po ludzku co o tym myślicie a tu "ktoś" zaczął hejtować Pati.... Pati, kochana, przepraszam cię bardzo! W pewien sposób czuje się odpowiedzialna za swoich fanów i psychofanów (takich jak ten anonim). I żeby nie było, NIE USUWAM BLOGA TYLKO PISZE GO DALEJ!!!! Ale... kara dla Anonima musi być....

Rozdział 48 :I

Nina:

-A więc... tato... co masz mi do powiedzenia?- spytałam gdy usiedliśmy wygodnie w tour-busie
-Po pierwsze bardzo cię przepraszam, że nie odwiedzałem cię przez te wszystkie lata ale wysyłałem przecież listy- zaczął
-Listy? Nie dostałam żadnego...- posmutniałam
-Gdy się urodziłaś musiałem przeprowadzić się do UK. Należałem do pewnego niebezpiecznego gangu przez co 3 lata później, po narodzinach Alexandry, trafiłem do więzienia. Pisałem do was listy ale jak widać doszły one tylko do Alex. Z więzienia wyszedłem dopiero 3 miesiące temu. Chcę teraz nadrobić czas spędzony bez ciebie- wytłumaczył.
-Nie wiem co o tym myśleć- spojrzałam pytająco na Carlosa. pokiwał twierdząco głową-No dobrze.. Dam ci szansę tato- przytuliłam mężczyznę
-Dziękuję córeczko- odwzajemnił uścisk.
-Może pójdziemy gdzieś w trójkę?- zaproponował mój narzeczony
-Z chęcią- uśmiechnęłam się. Poszliśmy do pobliskiego parku na lody a potem na gokarty. Świetnie się bawiłam i w końcu poczułam się kochana przez rodziców ^^ A właściwie to rodzica... Ciekawa jestem co się stało z tymi listami...Pewnie mama je spaliła czy coś. Szkoda bo z chęcią bym je teraz poczytała. Tata pojechał do Anglii a my dalej w trasę. Właśnie przeglądałam strony internetowe z plotkami i natrafiłam na bardzo ciekawy artykuł...

"Naszym redaktorom udało się dowiedzieć bardzo ciekawych rzeczy z pewnego źródła... Od samej Camille Romano! Zdradzi nam ona największe tajemnice Niny McLeod..."

Zaciekawiona postanowiłam czytać to dalej...

"BRAVO: Jaka tak na prawdę jest Nina?
Camille: Tak szczerze to podła i kłamliwa żmija, która tylko szuka okazji jak wykorzystać Carlosa i Jamesa. Tak na serio to Maslow nie jest jej kuzynem, tylko go udaje.
B: Skąd ta pewność?
C: Mieszkałam z nimi przez pewien czas i dowiedziałam się kilku rzeczy.
B: Powiesz nam coś na temat ostatnich zaręczyn Niny i Carlosa?
C: Uważam że Carlos robi to z czystej litości a Nina, ta kopiara, to zwykła zołza i puszczalska. Carlosowi lepiej byłoby z Alexą.
B: Dlaczego nazwałaś Ninę kopiarą?
C: Sama nigdy się nie ubiera tylko ściąga od innych gwiazd, jak np. Patrycja Majewska, piosenkarka i tancerka.
B: Rzeczywiście widać pewne podobieństwo w ich ubiorach. Dziękujemy bardzo za wywiad.
C: Ja również dziękuję. Chcę tylko by świat poznał całą prawdę o McLeod.

Czy to co powiedziała Camille Romano to prawda? Czekamy na odpowiedź ze strony BTR i ich partnerek..."

No szlak by to trafił! Że ja to niby kopiara!? I to jeszcze Camille??!?? Skandal!!! Rozwścieczona pokazałam ten wywiad Asi.
-O Matko... Nina, masz przechlapane. Czytałaś komentarze pod tym?- zasmuciła się moja BFF
-Nie, i nie mam takiego zamiaru. Nie chcę się denerwować.
-I co teraz zrobisz?- spytała
-Nie wiem. Jestem kompletnie bezradna...
-Nie przejmuj się tymi hejterami. Oni ci tylko zazdroszczą szczęścia. Zobaczysz że za kilka dni sprawa ucichnie i zyskasz jeszcze więcej fanów- pocieszała mnie przyjaciółka
-Może i masz rację... Przemyśle to jeszcze- położyłam się do łóżka i myślałam nad tym wszystkim. Po kilku godzinach doszłam do wniosku, że czas na zmianę swojego wizerunku. Następnego dnia udałam się z Asią do centrum handlowego, gdzie kupiłam zupełnie nowe ubrania. Od dzisiaj będę chodzić w samych sukienkach, garsonkach i butach na obcasie. Chciałam nawet przefarbować włosy na blond ale po dłuższym namyśle kupiłam tylko perukę. Następnie umówiłam się z dziennikarzem na wywiad. O 14:00 weszłam do budynku gazety BRAVO.
-Dzień dobry. Pani do?- przywitał mnie dziennikarz
-Nina McLeod jestem. Po waszym ostatnim wywiadzie z Camille Romano postanowiłam zmienić wygląd- uśmiechnęłam się. Facet był bardzo zdziwiony i szybko przystąpił do wywiadu. Już następnego dnia w gazecie ukazał się artykuł o mnie, który zaczęłam czytać na głos w tour-busie, gdzie byli wszyscy moi przyjaciele.

"Drodzy czytelnicy BRAVO! Nina McLeod (19 lat) dość szybko odpowiedziała na słowa Camill Romano (22 lata). Otóż Nina spotkała się wczoraj z jednym z naszych dziennikarzy na szczerej rozmowie. Powiedziała, że wypowiedź Camille bardzo ją poruszyła i aby uniknąć kłopotów z Patrycją Majewską, postanowiła zmienić swój wizerunek. Zmiany są bardzo zaskakujące! Poniżej możecie zobaczyć narzeczoną Carlosa Peny (22 lata) z Big Time Rush w jej zupełnie nowym obliczu. Czy jej fanom spodoba się ta dość drastyczna zmiana, czy w ten sposób zyska jeszcze więcej hejterów? I co na to wszystko Pati Majewska (20 lat)? Dowiecie się już niedługo!


Nowa Nina!

-Że co?!- oburzył się Carlos
-Że to. Jestem wrażliwa i naprawdę nie umiem pozostawić obojętnie tych hejtów- wytłumaczyłam
-I dlatego masz zamiar iść im na rękę?Chcesz się poddać?- wypytywał dalej James
-A jest inne wyjście?- zdenerwowałam się. Nagle mocno rozbolał mnie brzuch i pobiegłam do łazienki. Zwymiotowałam ale ból brzucha nie mijał.
-Wszystko okey?- zmartwił się Carlos
-Taak. Do jutra mi przejdzie- "Chyba" dodałam w myślach. Jedyne na co teraz czekam to na opinie ze strony Pati Majewskiej. Mam nadzieję że się nie obrazi...

~~~*~~~

No i proszę bardzo Anonimku! Mój fanie! Jesteś w moim opowiadaniu! Znaczy się będziesz... Buhahahaha! Stwierdzone jest to iż mi odbija ale w następnym rozdziale zobaczycie jak ja się czuję w zaistniałej sytuacji. Pati mam nadzieję że mi wybaczysz!

A i jeszcze jedno... W 50 rozdziale miała być super, extra niespodzianka ale nie wiem czy dam radę to napisać :/ Jak to mi kiedyś pisaliście.. mój blog i mogę na nim robić co chcę. Wiem że to trochę niesprawiedliwe , bo wy na tym cierpicie, ale wynagrodzę wam to jednorazówką, która pojawi się tu jeszcze w tym tygodniu. Podziękowania proszę zanosić do mojego "fana" i równocześnie hejtera Pati :)

Pozdrawiam, Nina Rusherka xoxoxo

środa, 15 maja 2013

Rozdział 47 :(

Taaa... Po ostatnim poście... Nie ważne.. Po prostu pewien "ANONIMEK" dał mi wiele do myślenia i.... postanowiłam.... zmienić się i tego bloga całkowicie... więcej po rozdziałem...

ROZDZIAŁ 47 :(

Nina:

Minęły już pierwsze 2 tygodnie trasy... I co? Carlos oświadczył mi się na koncercie. Tak.. niewątpliwie się cieszę tylko... Po tym wydarzeniu Pena, Claudia i Sylwietta dziwnie się zachowują. Gdy chłopacy mają czas wolny znikają i pojawiają się tylko wtedy kiedy muszą... Podejrzane mi się to wydaje... W ogóle od tygodnia nie zamieniłam z Carlosem ani słowa, nie mówiąc już o przytuleniu go... Dłużej tak być nie może! Dowiem się co oni knują choćby nie wiem co...
-Kendall, widziałeś gdzieś Carlosa?- spytałam wchodzącego do tour-busa blondyna
-Nie- odpowiedział krótko i znikł
-A ty Asia?- zwróciłam się do przyjaciółki
-Niestety nie- i ona również zniknęła. Oni mnie już nie lubią czy co? :( To nie fajnie... Postanowiłam przejść się na spacer. Aktualnie byliśmy w Brazylii, a konkretnie w Rio De Janeiro. Piękny, tropikalny klimat, dużo słońca, mili ludzie i pełno miejsc do zwiedzenia. Po godzinie marszu dotarłam do posągu Jezusa. Jakiś przechodzeń zrobił mi kilka fotek. Gdzie by tu dalej iść? Hymm... Rozejrzałam się dookoła. Niedaleko znajdowała się mile wyglądająca kawiarenka. Weszład do środka i zamówiłam czekoladowego shake'a . Nagle zauważyłam siedzących na dworze Carlosa, Claudię i Sylwie. Siedzieli na dworze koło palmy. Nie słyszałam o czym rozmawiali ale byli tak pochłonięci rozmową że mnie nie zauważyli. A co najgorsze.... Carlos trzymał w ręce papierosa.... Poczekałam aż skończą i gdy tylko mój narzeczony został sam, czym prędzej do niego podeszłam.
-Co to ma znaczyć?!-  wskazałam na papierosa w jego ręce.
-Nina to nie tak!- próbował się obronić
-A jak?! Palisz i mi o tym nie powijedziałeś! Czy ty wiesz że możesz stracić przez to głos? Albo poważnie zachorować?- w moich oczach pojawiły się łzy- Moja babcia zmarła na raka płuc... Lekarze powiedzieli że za dużo paliła- ciągnęłam dalej
-Spokojnie... Przyznaję się! Palę już od 2 lat. Chciałem przestać jak cię wtedy poznaliśmy w szpitalu ale nie dałem rady... To jest silniejsze ode mnie.. Przykro mi kochanie- przytulił mnie
-Pomogę ci- wyszeptałam
-Ale ja już próbowałem chyba wszystkiego!- stękał
-Nie. Ja to nie wszystko. Ja mam swoje własne sposoby- uśmiechnęłam się pod nosem.
-Na prawdę?
-Dzięki mnie od dzisiaj nie zapalisz już ani razu- chwyciliśmy się za ręce i razem wróciliśmy do tour-busa. Wieczorem chłopaki zagrali wspaniały koncert i ruszyliśmy dalej w trasę.

2 tygodnie później

Jak widać moja metoda skutkuje bo Carlos nie zapalił już ani jednego papierosa ^^ Dzisiaj chłopacy grają koncert w Sydney, w Australii. Obudziłam się z potwornym bólem brzucha. Szybko pobiegłam do łazienki i zwymiotowałam...
-Wszystko dobrze?- usłyszałam za sobą głos kuzyna
-Tak James. To pewnie tylko lekkie zatrucie pokarmowe- westchnęłam i porządnie umyłam zęby. Przez cały dzień chłopacy mieli próby a ja z dziewczynami spacerowałyśmy po mieście. Pięknie tu. Wróciłyśmy na koncert który jak zwykle był wspaniały :3 Za kulisy przyszło mnóstwo fanów ale moją uwagę przykuł pewnien wysoki, siwy, mężczyzna z tatuażem na łydce i lewym ramieniu. Wyglądał na jakiegoś kolesia z gangu.
-Nina McLeod?-podszedł do mnie
-Tak a pan to?- zdziwiłam się
-Jestem twoim ojcem...

CARLOS:

-Jestem twoim ojcem...- usłyszałem jak ten dziwny koleś mówi do Niny.
-Ale... Jak to?- dziewczyna nie wiedziała co powiedzieć. Podeszłem do niej i przytuliłem od tyłu kładąc głowę na jej ramieniu.
-Przepraszam cię bardzo że przez te 18 lat się nie odzywałem ale miałem kłopoty. Teraz jest już wszystko ok i mogę w końcu cię poznać córeczko- uśmiechnął się
-Alex coś tam wspominała...
-Deric jestem- zwrócił się do mnie
-Carlos- uścisnąłem jego dłoń.
-Tworzycie świetną parę. Alexandra przynosiła mi gazety do więzienia. Nawet nie wiecie ile artykułów piszą o Big Time Rush i ich dziewczynach- westchnął
-A więc Deric... Może porozmawiamy w naszym tour-busie?- zaproponowałem. Facet się zgodził i ruszyliśmy w stronę busa. Muszę przyznać, że się trochę zdenerwowałem. Pojawienie się ojca Niny może wszystko zespsóć...

~~~*~~~

A więc jak już wspomniałam po ostatniej notce "ktoś" zaczął mnie hejtować. Jeśli mam być szczera to nawet się tym nie przejęłam, jednak dało mi to dużo do myślenia. Rezultaty moich intensywnych przemyśleń nie są raczej pozytywne :/ Otóż... Postanowiłam że po 50 rozdziale kończę pisać to opowiadanie i jak na wielu blogach, zacznę tutaj pisać coś zupełnie nowego. I teraz pytanie do was, drodzy czytelnicy, uważacie że to dobry pomysł czy mimo wszystko mam ciągnąć dalej to opowiadanie?

Czekam na wasze opinie i szczere komentarze :) Nie wiem kiedy pojawi się nowy rozdział, ponieważ wyjeżdżam na wycieczkę i nie będę miała czasu na pisanie i czytanie waszych blogów za co z góry przepraszam. Pozdrawiam,

Nina Rusherka xoxoxo

czwartek, 9 maja 2013

Rozdział 46 :3

Siemkaa! W odpowiedzi na komentarze:

Niespodzianka Carlosa pojawi się w około 50 rozdziale!!!

Także poczekacie sobie :P  A teraz zapraszam na moje wypociny....

ROZDZIAŁ 46 :3

Carlos:

Obudziłem się dość wcześnie, bo o 7:00. Trochę się wystraszyłem bo nie było obok mnie Niny. Po wczorajszej nocy kocham ją jeszcze bardziej.... O ile to w ogóle możliwe :d Ubrałem czyste ciuchy i poszedłem do kuchni. Przez szklane drzwi zobaczyłem Ninę siedzącą na plaży. Wyszedłem na dwór i pocałowałem ją w czubek głowy. Usiadłem za nią i wtuliłem nos w jej mięciutkie włosy.
-Piękne prawda?- spytała wpatrując się we wschód Słońca.
-Ty jesteś o wiele piękniejsza- mruknąłem jej do ucha. Cichutko się zaśmiała. Siedzieliśmy w ciszy do póki słońce całkowicie nie wynurzyło się zza horyzontu.
-Trzebaby się zbierać. O 9:00 mamy być pod studiem- wstałem niechętnie. Dopiero teraz zauważyłem że Nina ma na sobie moją ulubioną bluze.
-Ładnie ci w moich rzeczach- zaśmiałem się.
-Wiem^^- wstała i mnie pocałowała. Zabraliśmy wszystkie bagaże i  wsiedliśmy do mojego auta. Do studia dotarliśmy w 15 min. Stał już tam nasz tour-bus.
-No nareszcie! Dobrze cie widzieć całego i zdrowego Carlos- podszedł do nas Gustavo.
-Hahaha xD fajnie to słyszeć. Gdzie reszta?- szef wskazał na busa. Weszliśmy z Niną do środka i co zobaczyliśmy? Śpiących i ledwo żyjących chłopaków i dziewczyny grające na PSP xD
-Heeey!- Nina rzuciła się na nie i pożądnie wyściskała
-Co ty taka wesoła?- spytała Asia
-Mam swoje powody- poruszyła śmiesznie brwiami
-Fajnie wyglądasz w bluzie Carlosa- stwierdziła Calu
-Bo w moich ciuchach każdy wygląda fajnie- zaśmiałem się
-Żebyś się nie zdziwił- mruknęła Sylwia. Tour-bus ruszył. Sylwietta grzebała coś na laptopie, Asia i Klaudia oglądały MTV, ja siedziałem i słuchałem muzyki a Nina siedziała na moich kolanach i rysowała. Zleciało nam tak z 1,5 h.
-O czym myślisz?- szturchnęła mnie moja dziewczyna
-O nas, o przyszłości, o wczorajszym wieczorze- uśmiechnąłem się
-Oj tam oj tam- zarumieniła się. Odłączyłem słuchawki od telefonu i postanowiłem nagrać pierwszego keeka w trasie.
-Wazzzaaa Rushers?! Właśnie ruszyliśmy w trasę. Jesteście gotowi na pierwszy koncert w Miami?! Woo Hoo! Zaraz po trasie zaczynamy pracę nad 3 płytą. Cieszycie się? Bo my tak :D Jesteście ciekawi co BTR robi w trasie? Uchylę wam rąbka tej tajemnicy. Haha xD Nina- skierowałem kamerę w jej stronę- rysuje przepiękny portret Sydney
-Bez przesady- spojrzała na mnie. Dałem jej buziaka w policzek i wstałem.
-Sylwietta przegląda bardzo interesujące zdjęcia Jamesa na jego laptopie- skierowałem kamerę na nią
-Weź sie odczep smurfie- zakryła się rękami
-Claudia i Asia wylegują się na kanapie i oglądają MTV- pomachały do kamery
-A padnięci chłopacy śpią w swoich łóżkach- sfilmowałem każdego z osobna i wróciłem do Niny.
-Czekajcie na więcej filmików z trasy i interesujących wywiadów. Zapraszamy na koncerty a zwłaszcza na ten pierwszy. Mam dla was niespodziankę...
-Jaką niespodziankę?- wtrąciła się Nina
-Bye guys!- szybko zakończyłem filmik i wstawiłem go do internetu.
-Carlos? Czy ty masz mi coś do powiedzenia?- spojrzała na mnie gniewnie brunetka
-Nieeee...- skłamałem
-Misiek...- nie dawała za wygraną
-No co?- nie może się dowiedzieć o tym co planuję :/
-Jak nie chcesz mi powiedzieć to zero buziaków przez tydzień- fochnęła się
-Uuuu... Ciekawe kto dłużej wytrzyma- zaśmiała się Sylwia a ja wywaliłem na nią język. Założyłem słuchawki i wsłuchiwałem się w pierwsze dźwięki piosenki...

NINA:

Co on znowu wykombinował?! Po kilku godzinach jazdy dotarliśmy do słonecznego Miami. Chłopcy w końcu się obudzili i Gustavo zabrał ich na próbę. Razem z dziewczynami poszłyśmy trochę pozwiedzać i na podbój sklepów. Po powrocie naszykowałyśmy chłopakom ciuchy na koncert. Udałyśmy się za kulisy gdzie BTR właśnie wchodziło na scenę. Zaczęli od Elevate. Kiedy przyszedł czas na piosenki akustyczne Carlos zrobił coś nieoczekiwanego.
-Chciałbym zaprosić na scenę moją dziewczynę. Mam jej do powiedzenia coś bardzo ważnego i chcę aby Rushers przy tym byli. Nina?- zawołał ze sceny. Szybciutko wyszłam zza kulis i przywitano mnie wielkimi brawami. Carlos dał mi buziaka w policzek. Kendall dał mu... gitarę??? Los zaczął grać i śpiewać nową piosenkę:

These are all my words on paper,
feelings that can't wait till later.
This is my song for you.
When I thought love was hiding,
you helped me break the silence.
Here's my song for you.
And I know,
we're standing in a hurricane.
But I know,
together we can find a way.
Don't let go,
come close,
can you hear my heart?
For you I'm falling,
deep I'm lost in you.
I've found what I've been missing.
No one else can fill this space,
'cause no one else can take your place.
For you I'm falling,
this is my song for you.
This is my song.
For every dream unawaken,
for every word unspoken,
this is my song for you.
And I know we're standing in a hurricane,
but I know that together we can find a way
Don't let go,
come close,
can you heart?
For you I've fallen,
deep I'm lost in you.
I've found what I've been missing.
No one else can fill this space,
'cause no one else can take your place.
For you I'm falling,
this is my song for you.
These are all my words on paper,
feelings that can't wait till later.
This is my song for you.

Popłakałam się ze wzruszenia i szczęścia. A to nie wszystko! Wyciągnął z kieszeni małe pudełeczko. Uklęknął przede mną i spojrzał mi w oczy.
-Wyjdziesz za mnie?- spytał. Zapadła grobowa cisza. Wszyscy w skupieniu czekali na moją odpowiedź.
-Przecież znasz odpowiedź.... Jasne że tak!- przytuliłam go mocno a on wstał i zaczął nas okręcać wokoło. Wszyscy Rushers nam gratulowali i wiwatowali. Mój wariat pocałował mnie namiętnie i założył mi pierścionek. Żegnając się z Rushers zeszłam ze sceny a oni dalej grali koncert. Gdy tylko weszłam za kulisy dziewczyny zabrały się za oglądanie pierścionka na moim palcu. Byłam taka szczęśliwa! Kocham go <3

~~~***~~~

I mamy rozdział! Jakoś wyszedł ;) Będzie się robić coraz tajemniczej... Nic więcej nie powiem! Proszę o komentarze!!! Do nn,

Nina Rusherka xoxoxo

niedziela, 5 maja 2013

Rozdział 45 ^^

LUDZISKA TO JUŻ 45 ROZDZIAŁ!!! DZIĘKUJĘ ŻE JESZCZE TO CZYTACIE!!! I <3 U !!!

~~~*~~~

NARRATOR:

-Carlos!- do pokoju weszli pozostali przyjaciele.
-Świetnie, że szybko zdrowiejesz i że żyjesz stary!- poklepał go po ramieniu Kendall
-Dlaczego tu siedzicie? Idźcie odpocząć- wychrypiał Latynos. Był jeszcze słaby ale na szczęście jego życiu nie zagrażało niebezpieczeństwo.
-Tylko że my nie mamy domu. Spłonął- przypomniała mu Claudia
-Mamy- uśmiechnął się Carlos
-Co?- zdziwił się Logan
-Parę minut przed pożarem kupiłem domek na obrzeżach Los Angeles. Miał być tylko na wakacje dla mnie i Niny ale skoro nie macie gdzie mieszkać....- wszyscy się zaśmiali
-Kochany jesteś!-przytuliła go mocno Nina
-Wiem^^ Pójdziesz mi po sok?- zwrócił się do swojej dziewczyny
-Jasne- pocałowała go i wyszła
-Macie- podał Kendallowi klucze i adres nowego domu
-Dzięki stary- pożegnali się i wyszli
-Misiek, rozmawiałam z lekarzem i za tydzień cię wypuszczą ze szpitala- powiedziała wracając z sokiem Nina
-I masz gościa- dodała i do sali wszedł Gustavo...

CARLOS:

-Ja ten... przyszedłem powiedzieć że jak tylko cię wypiszą to jedziemy w trasę.... i.... nie musisz chodzić na próby bo na koncertach będziesz tańczył mniej od reszty... i.... szybko wracaj do zdrowia- powiedział i wyszedł. To i tak dużo jak na Gustava. Byłem zmęczony więc zasnąłem. Obudziłem się następnego dnia około 11 a.m. Nina siedziała obok na krześle i spała. Biedaczka nie poszła do domu się porządnie wyspać tylko siedzi tu cały czas... Do sali wszedł właśnie lekarz
-No panie Pena myślę że możemy już odłączyć te wszystkie urządzenia i zostawić panu samą kroplówkę. Zdrowieje pan w zaskakująco szybkim tępie - jak powiedział tak zrobił. 
-Mam dla pana pewną wiadomość. Ma pan wyjrzeć przez okno i myślę że to się przyda- podał mi megafon i wyszedł. Powoli wstałem i podeszłem do okna. Przed szpitalem stało tysiące Rushers z całego świata. W rękach trzymali mnóstwo transparentów z wspaniałymi napisami typu:
"Wracaj do zdrowia Carlos"    "Jesteśmy z tobą"    "Nie poddawaj się"   "Czekamy na wieści"  oraz, co mnie bardzo zaskoczyło, "Nina jesteśmy z tobą"   "Nina dasz radę"  "Masz nasze wsparcie kochana"    i  "Zaopiekuj się Carlosem" . Muszę jej to pokazać jak wstanie. Otworzyłem okno i powiedziałem do megafonu:
-Rushers jesteście wspaniali!- oczy mi się zaszkliły. Włączyłem telefon i nagrywałem równocześnie keeka
-Kocham was! Nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy. Jesteście najwspanialszymi fanami na całym świecie i nic tego nie zmieni! Dziękuję wam za wszystko co robicie i za to że jesteście! Jak tylko wyjdę ze szpitala szykujcie się na najlepszą trasę koncertową BIG TIME RUSH!!!! WOOO HOOO! Bye guys!- zamknąłem okno i wstawiłem Keeka. Wzruszyłem się. Nie wiedziałem że aż tylu osobą na mnie zależy. Wróciłem do łóżka i dostałem SMSa od Javiego.

"Sydney i Ki Ki jest u nas. Rodzice wpadną cię odwiedzić w szpitalu jutro ;)"

Odpisałem:   "Dzięki za info. P.S żyję i nic mi nie jest braciszku ;P"
Nie otrzymałem już odpowiedzi. Przynieśli mi śniadanie i obudziła się Nina.
-Hej kotku. Jak się spało?- uśmiechnąłem się do niej
-Nie za wygodnie- ziewnęła
-Masz, musisz coś zjeść bo jak nie to zaraz zamienimy się miejscami- zażartowałem
-Nie jestem głodna
-Zjedz to. Ważysz mniej od Sydney, od psa! Niedowaga też może zaszkodzić twojemu zdrowiu- zmartwiłem się
-Bez przesady. Skoro nalegasz to zjem...- mruknęła
-Od dzisiaj będę pilnował abyś jadła co najmniej 3 posiłki dziennie. Może i głupio to brzmi ale musisz przytyć- podałem jej kanapkę. Po zjedzonym posiłku pokazałem jej Rushers pod szpitalem. Wzruszyła się tak samo jak ja.
-Synku! Nic ci nie jest?!- do sali wparowała moja mama.
-Nie mamo. Żyję i mam się dobrze a to wszystko dzięki Ninie- przytuliłem moją rodzicielkę
-Przyniosłam ci z tatą trochę słodkości. W szpitalu chyba nie ma zbyt dobrego jedzenia- położyła na szafce obok mnie torbę.
-I co tam u ciebie synu?- zagadnął tata uważnie przyglądając się Ninie
-Lekarz mówi, że bardzo szybko zdrowieję. Mam wspaniałą opiekę, bo Nina przesiaduje u mnie 24/7 i mam wam coś ważnego do powiedzenia- chwyciłem swoją dziewczynę za rękę.
-Tak?- zdziwiła się mama
-Słuchamy- rzekł tata
-Oświadczyłem się Ninie- uśmiechnąłem się do brunetki
-Gratulacje synu!- uścisnął mi dłoń tata
-Ale jak to?- zdziwiła się mama- Przecież znacie się od niedawna, ona jest od ciebie młodsza o prawie 6 lat i teraz jeszcze ten pożar- dodała
-Czy pani sugeruje, że to ja podpaliłam naszą willę?- wtrąciła się Nina
-Nie... Ale to przez ciebie Carlos skoczył z okna- wytłumaczyła. Nina wyglądała jakby zaraz miała się rozpłakać a mnie sparaliżowało po słowach matki.
-Mamo...- zacząłem- Po pierwsze znamy się 2 lata, po drugie wiek nie ma tu nic do gadania skoro ją kocham a po trzecie to ja sam skoczyłem i to że teraz jestem w szpitalu to jest tylko i wyłącznie moja wina!- wściekłem się- Zrobiłem to bo ją KOCHAM! I Nina nic tu nie zawiniła więc zostaw ją w spokoju. A ślub weźmiemy tak, czy siak!
-Spokojnie Carlos. Mama nie chciała. Ona bardzo się z tego cieszy tylko to dla niej szok. Żenisz się jako pierwszy z jej synów więc zrozum że się boi- wtrącił się ojciec
-Przepraszam- spuściłem głowę
-To ja przepraszam. Niepotrzebnie mieszam się w nie swoje sprawy- powiedziała mama- Wybaczysz mi Nino?- dodała
-Tak, proszę pani- przytaknęła jej nieśmiało brunetka
-Jaka pani, mów do nas po imieniu albo po prostu mamo i tato- zaśmiał się ojciec. Rodzice posiedzieli u nas do wieczora po czym pojechali z powrotem do Javiego.
-Ty z tym ślubem tak naprawdę?- zagadnęła mnie Nina
-Pobierzemy się jak tylko będziesz gotowa- szepnąłem i pocałowałem ją. Została ze mną do końca mojego pobytu w szpitalu. Nie nudziliśmy się po co chwilę ktoś nas odwiedzał. Z Claudią i Sylwią udało załatwić mi się pewną rzecz. To ma być niespodzianka dla Niny...

~~*~~

Dzisiaj wychodzę ze szpitala. Spakowałem się i dostałem wypis i całą moją dokumentację medyczną. Zamówiłem taksówkę i razem z Niną pojechaliśmy do naszego nowego domu.
-Carlos tu jest przepięknie!- przytuliła mnie gdy go zobaczyła
-Cieszę się że ci się podoba. Możemy go pozwiedzać. Będziemy sami bo chłopaki mają do jutra rana próby a dziewczyny ich dopingują- zaśmiałem się na samo wyobrażenie zmęczonych i przepoconych przyjaciół ciągniętych do domu przez dziewczyny xD Weszliśmy do naszej willi

I zaczęliśmy po kolei zwiedzać. SALON:



KUCHNIE:



JADALNIĘ:


NASZĄ SYPIALNIĘ:



POKÓJ KENDALLA I ASI:



POKÓJ JAMESA I SYLWII:



POKÓJ LOGANA I CLAUDII:



ŁAZIENKĘ:



I kilka innych pokoi. Zwiedziliśmy również ogród z basenem:



I własne zejście na plażę:



Po prostu bajka! Wróciliśmy do domu. Nina usiadła na blacie w kuchni a ja robiłem nam herbaty.
-I jak ci się podoba?- spytałem
-To jest pięknie!- zachwycała się. Podeszłem do niej i pocałowałem namiętnie. Oplotła nogami mój pas a rękoma szyję. Zaniosłem ją do naszego pokoju i położyłem na łóżku. Szybko pozbyliśmy się "zbędnych" rzeczy i chyba wiecie co było dalej...... To była najpiękniejsza noc w moim życiu!!!

##################################################################################################################################################################

Woo Hoo ludzie! Planowałam ten rozdział już od dłuższego czasu i w końcu udało mi się go napisać. Jestem z niego zadowolona (tylko z końcówki :P) ! CZEKAM NA WASZE KOMENTARZE! Pozdrawiam,

Nina Rusherka xoxoxo

czwartek, 2 maja 2013

Rozdział 44 ;)

Nie bòjcie się... Tak jakby Carlos przeżyje....

~~~~*~~~~

NARRATOR:

"Można by pomyśleć że to już koniec. Zmarł. Ale nawet najgorszy rycerz nie poddaje się bez walki, a zwłaszcza wtedy, gdy ma dla kogo żyć..."

Lekarze siłą wyprowadzili Ninę z sali. Strasznie płakała. Mogła stracić miłość swojego życia przez jeden głupi pożar. Rozpoczęto reanimację. Raz, dwa, trzy i nic... Raz, dwa, trzy i też nic... Zwiększono moc respiratora. Raz, dwa, trzy i znowu nic... Po upływie dziesięciu minut lekarze się poddali. Stwierdzili zgon. Jednak czy mieli 100% rację?

CARLOS:

Po wyskoczeniu z płonącej willi ogarnęła mnie ciemność. Nagle ujrzałem światełko. Bardzo malutkie. Zaczęło się zbliżać. Wszystko rozbłysło i znalazłem się na... Chmurze??? Byłem ubrany na biało, czysty, bez zadrapań itd itp.
-Czy ja umarłem?- spytałem sam siebie
-Witam w Niebie!- zza olbrzymiej, złotej bramy wyszedł zakonnik.
-Kim jesteś?- spytałem
-Św. Piotr- przedstawił się
-Co z Niną? Żyje? Wszystko dobrze?- podbiegłem do niego
-Ej ej ej... Ty umarłeś! Nie żyjesz! Skoro jej tu nie ma to znaczy że jest na Ziemi- wyciągnął z kieszeni wagę i trzy worki
-Ja ją kocham i chcę do niej wrócić!- tłumaczyłem
-Widzisz te worki i wagę?- wskazał na nie
-Tak
-To są twoje uczynki. Jeśli dobrych będzie więcej- zostaniesz aniołem, jeśli złych będzie więcej- idziesz do piekła, a jeśli będzie ich po równo- do czyścca- na jednej szalce położył czarny worek a na drugiej biały. Dobrych uczynków było minimalnie więcej
-W takiej sytuacji poszedłbyś do czyścca ale... Mam tu jeszcze złoty worek. Dostaje się go za specjalne zasługi. W twoim przypadku jest to uratowanie panny McLeod- złoty worek położył na białym i teraz dobrych uczynków było znacznie więcej.
-Czyli zostanę aniołem?- zdziwiłem się
-Alleluja! Alleluja!- rozbrzmiała muzyka
-Przepraszam cię- Piotr wyjął z kieszeni telefon i odebrał. Porozmawiał chwilę i się rozłączył
-Szef dzwonił. Chce ci dać szansę. Wrócisz na Ziemię do swojego dawnego życia- oznajmił
-Ale?- zawsze musi być jakiś haczyk
-Ale jak to zrobisz stracisz głos. Odzyskasz go dopiero jak udowodnisz że naprawdę kochasz Ninę a ona ciebie
-Przecież jestem piosenkarzem!- załamałem się
-Na odpowiedź dostajesz 24h. Po tym czasie musisz zdecydować czy wracasz na Ziemię czy zostajesz tutaj- powiedział i znikł. W mojej ręce pojawił się tablet. Na ekranie było pokazane to co akurat dzieje się z moim ciałem. Byłem wieziony na salę po operacji. Serce... Jestem zjawą więc nie mam serca... No to zdenerwowałem się bardzej gdy zobaczyłem Ninę wbiegającą do szpitalnej sali pooperacyjnej. Płakała. Jak ja bym chciał ją teraz przytulić, pocałować... Nie pozwolę żeby cierpiała z mojego powodu...
-Św. Piotrze! Podjąłem już decyzję!

NARRATOR:

Lekarz wyszedł z sali Latynosa. Nic nie powiedział tylko spóścił głowę w dół..
-Nieeee!- Nina z chisterycznym płaczem wleciała do sali z trupem.
-Musisz żyć! Żyj! Zmartwychwstań! Nie zostawiaj mnie...- potrząsała jego ciałem. W końcu straciła nadzieję i po prostu go przytuliła. Jej łzy wleciały do jego ust i w tym samym momencie chłopak otworzył oczy. -------^------^---------^------------^-----^^^^^/\/\/\
Jego serce na nowo zabiło.
- Carlos- szepnęła przerażona dziewczyna. Do sali wleciał lekarz. Musiał wyciągnąć latynosowi rurkę z gardła bo zaczął samodzielnie oddychać
-To cud!- stwierdził i wyszedł
-Tak się cieszę! Kocham cię- pocałowała go. Carlos chciał powiedzieć jej to samo ale nie mógł. Słowa Św. Piotra się sprawdziły. Wrócił do żywych ale stracił głos...
-Czemu się nie odzywasz?- wystraszyła się dziewczyna. Latynos wyjął jej z kieszeni telefon i napisał:
"Straciłem głos i szybko go nie odzyskam. Kocham cię ;**"
-Ojej... Ja chcę ci bardzo podziękować. Gdyby nie ty to by mnie ty nie było. Nie wiem jak ci się odwdzięczę- wtuliła się w niego
"Drobiazg. Dla ciebie zrobię wszystko. Odwdzięczyć? Hymmm... Wystarczy że zgodzisz się zostać moją żoną :) "
-Carlos.... Naprawdę?- chłopak kiwnął twierdząco głową
-Zgadzam się!- pocałowała go namiętnie. Nagle obydwoje otoczyła świecąca aureola i Latynos odzyskał swój głos
-Kocham cię Ninuś, bardzo, i nigdy nie przestanę- wychrypiał....

################################################

Jakoś dziwnie mi się to pisało :/ Ale bardzo mi się podoba ten rodział ^^ uwielbiam pisać wzruszająco i romantycznie <3 Czekam na wasze komentarze, pozdrawiam

Nina Rusherka xoxoxo

środa, 1 maja 2013

Rozdział 43 :'(

ROZDZIAŁ 43 :'(

SYLWIETTA:

-James!- goniłam go po całej willi. Zepsół mi moją grzyweczkę!
-Przepraszam nooo!- uciekał
-Oj nie. Moja grzywa to świętość i nie wolno jej tykać!- walnęłam go w głowę patelnią. Auuu... Aż na podłogę upadł :/
-Teraz wybaczam- wyszczerzyłam się i pomogłam mu wstać.
-Sylwiuś???- zaczął się łasić
-Co?
-Przejdziemy się na spacer?- zrobił oczka szczeniaczka
-Dobra tylko przestań!- zasłoniłam oczy rękoma
-Woo Hoo!- chwycił mnie za rękę i dosłownie wytargał z domu -,- Szliśmy sobie powoli ścieżką w parku gdy nagle zauważyłam staw i grupę kaczek.
-Kaczusie!- pobiegłam w ich stronę. Wystraszyły się i odleciały kawałem dalej.
-Jestem taka straszna że nawet kaczki się mnie boją?- posmutniałam przypominając sobie chwile spędzone w więzieniu
-Nie! Jesteś śliczna, mądra, zabawna, pozytywnie zakręcona, urocza i masz świetną figurę- wyliczał James i mnie przytulił. Mogłabym spędzić wieczność w jego ramionach >.< Tą cudowną chwilę przerwał pan kaczor -,- Gryzł moją nogawkę
-Zostaw mnie!- zaczęłam od niego uciekać ale kaczka mnie doganiała. Potknęłam się o kij i wpadłam do stawu a kaczka usiadła mi na głowie -,-
-Ratunku?- spojrzałam na bruneta. Wszedł do wody, odgonił kaczkę i wyszliśmy ze stawu.
-Co powiesz na kino?- zaproponował
-okej- chwyciłam go za rękę i ruszyliśmy na miasto. James ma w sobie jakiś dziwny magnes który mnie do niego przyciąga. Wybraliśmy komedię romantyczną. Była nawet śmieszna. Pod koniec filmu gdy zaczęły się pocałunki poczułam się bardzo dziwnie. Właśnie sobie uświadomiłam że wszyscy dookoła mają swoje drugie połówki aby ja inna, nigdy w życiu nie miałam chłopaka.
-Co jest?- szepnął James
-Ja chcę mieć chłopaka!- zajęczałam. James nic nie powiedział tylko zatkał mi usta pocałunkiem...

CARLOS:

"No masz! Dziewczyna ci mówi że brak jej namiętności w związku a ty kompletnie nie wiesz co zrobić... Myśl Carlos! Myśl!" Przeglądałem właśnie różne strony internetowe, słuchałem muzyki i oglądałem telewizji byle tylko coś wymyśleć... "Wakacje? Za tydzień mamy trasę po świecie.... Biżuteria? Nieee... Zwierzak? Mamy już psa i kota.... Romantyczna kolacja? Przereklamowane... D....? Tak! To jest to! " Wybiegłem z domu by wszystko pozałatwiać. Wróciłem po kilku godzinach a tam szok! Nasza willa się paliła! Wszędzie było mnóstwo straży pożarnej. James, Logan, Kendall, Asia, Claudia, Sylwia, Sydney i Ki Ki byli na zewnątrz i płakali. Brakowało tylko mojej kochanej Niny.
-Gdzie..?- podeszłem do Logana
-W środku- przerwał mi. Cały świat mi się zawalił. "Ona musi żyć! Uratuję ją! " Podbiegłem do wozu i ubrałem kurtkę ognioodporną. Mimo zakazu strażaków wbiegłem do willi. Po schodach na górę i... Ściana ognia. Aby dostać się do pokoju Niny musiałem wybić dziurę w ścianie. Siedziała zapłakana w końcie. Gdy tylko mnie zobaczyła, wstała i wtuliła się we mnie.
-Carlos- szepnęła
-Musimy uciekać- wziąłem ją na ręce. Ogień odciął nam drogę ucieczki. Jedyną szansą było wyskoczenie przez okno...
-Kocham cię- powiedziałem i pocałowałem ją. Skoczyłem i ogarnęła mnie ciemność...

NARRATOR:

"Skoczył. Wylądował na plecach a dziewczyna na nim. Ona przeżyła. Ocalił ją. On walczy teraz o życie"
Pogotowie zabrało Carlosa do szpitala. Wszyscy przyjaciele razem z nim. James i dziewczyny próbowali pocieszyć jakoś Ninę ale dla niej liczyło się teraz tylko życie Losa. Wzięli go od razu na stół operacyjny. Po prawie 12 godzinach operacji, zabiegów i badań na korytarz wyszedł lekarz. Dziewczyna ze łzami w oczach czekała aż coś powie
-Niestety musieliśmy go 2 razy reanimować. Jego stan jest bardzo ciężki. Przeżył operację ale to jeszcze nic nie znaczy. Zapadł w śpiączkę i jeśli przeżyje najbliższe 48 godzin powinno być lepiej- lekarz odszedł. Nina natychmiast wbiegła do sali na której leżał jej ukochany. Usiadła przy łóżku. Chwyciła jego dłoń i rozpłakała się.
-Carlos musisz żyć! Nie zostawiaj mnie samej! Kocham cię! Słyszysz?! Kocham!- nie było jej stać na więcej słów. Zrobiło się cicho. Było słychać jedynie aparaty do których popodłanczany był latynos i szlochanie dziewczyny. Ich przyjaciele ze łzami w oczach stali na korytarzu i obserwowali przez wielką szybę salę z Latynosem. Nagle jego serce przestało pracować. Na maszynie widniała prosta, pozioma kreska...

################################################
Pisząc ten rozdział prawie się popłakałam. Oglądałam film "Nad życie" i jakiś teledysk ale już nie pamiętam do jakiej piosenki i postanowiłam to napisać. Następny rozdział będzie nieco fantastyczny... Nic więcej wam nie powiem. Domyślcie się sami...
Pozdrawiam,

Nina Rusherka xoxo