środa, 12 września 2012

RoZdZiAł 7

Rozdział 7

Z PERSPEKTYWY CARLOSA:

Obudziłem się rano natchniony pewną myślą. Wstałem, ubrałem się i czym prędzej pobiegłem budzić chłopaków. Wpierw wparowałem do pokoju Logana.
-Ej! Logi! Wstawaj!- szeptałem mu do ucha. Nic .Nie reagował. Z resztą było tak samo. Wpadłem na pewien pomysł. Zabrałem spryskiwacz do kwiatów i nalałem do niego wody. Zacząłem krzyczeć na cały głos: Nina! Nina! Mamy iść do Niny!- i tak w kółko chodząc po pokojach i psikając w chłopaków wodą.
- C  C C C C C C AA A A A A A A A A A A A A A A R R R R R R R R R R R R L L L L L L L L  L L L L L L L O O O O O O O O O O O O O O S S S S S S S S S  S S S S S S S ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! !- wydarli się wszyscy na raz, włączając w to Katie i panią Knight.
- Przepraszam. Po prostu wpadłem na genialny pomysł i muszę wam o tym powiedzieć, a poza tym mamy przecież iść dziś do Niny. James jej obiecał.- wytłumaczyłem im.
- Dobrze Carlos to miłe, ale następnym razem budź nas trochę ciszej. Z pół Palm Woods przez ciebie nie śpi.- odpowiedziała pani Knight i poszła dalej spać
- Palant.- skomentowała Katie i zrobiła to co jej mama.
- Co to za pomysł Carlito ?- zapytał już spokojny i rozbudzony James
- Co wy na to aby zrobić dla Niny imprezę z okazji powrotu do zdrowia, jak wyjdzie ze szpitala?
- No cóż, właściwie do nawet dobry pomysł i idealnie pasuje do mojej niespodzianki- skomentował Kendall.
- A właśnie. Co to za niespodzianka?- podchwycił Logan
- Nie powiem. To ściśle tajne..-szepnął Kend wystawił nam język i wrócił do swojego pokoju.
- Co za uparciuch.- powiedział James i razem z Loganem odeszli. Zrobiłem kanapki na śniadanie. Kilka zapakowałem do pudełka. Zaniesiemy je Ninie. Po piętnastu minutach byliśmy gotowi do wyjścia. Złapaliśmy taxi i ruszyliśmy do szpitala, obgadując przy okazji szczegóły imprezy.

Z PERSPEKTYWY NINY:

Gdy się obudziłam ktoś krzątał się po pokoju.
- Halo? Jest tu ktoś?- spytałam
- Witaj Nino. To ja Martin, twój lekarz- usłyszałam w odpowiedzi
- Och, dzień dobry.- przywitałam się jak należy
- Przyszedłem ci powiedzieć, że wszystkie twoje wyniki są w porządku i już dziś możesz wyjść ze szpitala. Tylko musisz na siebie uważać i dobrze by było gdyby ktoś ci pomagał w niektórych czynnościach.
- Rozumiem, dziękuje. Dużo pan dla mnie zrobił
- Taka moja praca- i wyszedł
Chwilę poleżałam w ciszy. Zaczęłam myśleć o tym co się wczoraj stało. Byłam bardzo szczęśliwa, że odnalazłam mojego kuzyna. Jednak razem z tym wróciło to wszystko co się działo po jego zniknięciu, osiem lat temu. Posmutniałam. Z zamyślenia wyrwały mnie znajome głosy na korytarzu.
- Hejka kuzyneczko!- przywitał się James
- Siemka chłopaki. Więcej was nie mogło przyjść?- spytałam na żarty
- No wiesz co? Ja ci tu kanapki własnej roboty przynosze a ty takie teksty walisz?- spytał obrażony Carlos
- Przepraszam.Ale się nie zatruje co?
- Raczej nie. My jedliśmy i nic nam nie jest. Chyba, że tobie dodał coś specjalnego.- zażartował Logiś
- Muszę wam powiedzieć coś ważnego- przybrałam bardzo poważny ton. Ich miny były pewnie teraz bezcenne. Szkoda, że nic nie widzę. Po chwili napięcia wybuchłam głośnym śmiechem. Gdy się troche uspokoiłam powiedziałam: Już dziś mogę wyjść ze szpitla! Dostałam przed chwilą wypis!
- Ale nas przestraszyłaś- wyszeptał James
- To teraz czas na moją niespodziankę. Otóż, wtedy gdy tak szybko wybiegłem z sali i dowiedziałem się kiedy wychodzisz. Wykonałem pare telefonów i możesz zamieszkać z nami w Palm Woods! Dostaniesz osobny apartament, co prawda mały ale swój.- poinformował mnie Kendall
- To o tym nie chciałeś nam powiedzieć...- zamyślił się Carlito
- Ja...ja nie wiem co powiedzieć
- Po prostu się zgódź. Tak nam się odwdzięczysz za uratowanie ci życia.- dodał Kend
- Skoro tak.... zgoda!- uśmiechnęłam się. Po chwili reszta wybuchnęła okrzykami zachwytu. Jak ucichli zaczęli pakować moje rzeczy. Zadzwoniłam do mamy (z pomocą Jamesa). Odziwo się zgodziła. Pół godziny później siedziałam już z chłopakami w taksówce...

**********************************************************************************************************************************************************************************************************************************************************************************************************************************

Przepraszam, że taki krótki ale brak weny. Moim zdaniem jest trochę nudny. Proszę o komentarze, odpowiedzi w ankiecie i do zobaczenia w sobotę !


AAAAAAAAAAAAAAAAAA.... prawie bym zapomniała. W sobotę będę mieć dla was małą niespodziankę. Dzięki wam wszystkim  ( nie chce mi się wymieniać) za miłe , śmieszne i zwariowane komentarze. To dla mnie bardzo ważne. Papa 
NINA RUSHERKA ;*

6 komentarzy:

  1. Rozdział jest po prostu nieziemski! Genialny! Już nie mogę się doczekać tej twojej sobotniej niespodziewanki. Czekam na następny ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Suuper .! ^^
    Ciekawe co to za niespodzianka...;D
    Czekam z niecierpliwością ;P .!

    OdpowiedzUsuń
  3. To jest ganialnee ! ! ! Dziewczynooo masz talentt ! ! I ciekawa jestem tej niespodzianki :D Czekam na nn ;**


    Przy okazji zapraszamy na nasz blog
    http://the-stroy-with-btr.blogspot.com/
    Początek, ale mamy nadzieję że nas odwiedzicie i zostawicie swoją opinię :)

    Pozdr :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapraszam na 8 rozdział http://4ever-love-btr.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. wooohooo zamieszka z nimi w Palmoods ;D ale super :) też tak chce xd będzie ciekawieee ^^ to lece dalej xd

    OdpowiedzUsuń
  6. Zajebisty ! fajnie piszesz,co ja gadam świetnie !! ;D

    OdpowiedzUsuń