Strony

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Rozdział 71

JAMES

Po małym incydeńcie z moją koszulką w roli głównej zostałem okrzyknięty pijakiem tego tygodnia. Super... od zawsze o tym marzyłem! Chciałem zrewanżować się Marii za wczoraj i postanowiłem zaprosić ją na randkę. Jednak nie było to takie proste jak się wydaje. Ta kobieta jest wiecznie zajęta! Odświeżyłem się trochę, ubrałem czystą koszulę i ruszyłem do jej mieszkania. Oczywiście jako największy pechowiec świata musiałem coś sapaprać. Po drodze ochlapał mnie tir i byłem cały w błocie, jakaś starsza pani wychodząca ze sklepu uderzyła mnie drzwiami i nabiła mi guza, na klatce schodowej sprzątaczki myły schody a ja musiałem się poślizgnąć i wywalić. Z kwiatków, które kupiłem zostały same połamane łodygi. W takim stanie zapukałem do drzwi jej mieszkania. Niestety, nikogo nie było w środku. Musiałem czekać cztery godziny aż Maria wróci z pracy. Dziewczyna bardzo zdziwiła się na mój widok. Ze wstydem opowiedziałem jej całą historię, a ona ledwo co powstrzymywała się od śmiechu. Weszliśmy do środka. Maria przyłożyła mi lód do guza na czole aby choć trochę złagodzić ból. Niestety zdążył zrobić się już cały fioletowy.
-Biedak z ciebie- stwierdziła stawiając na stole dwa kubki z kawą. Musiałem przyznać jej rację. Wziąłem kubek do ręki w celu napicia się łyka ale oczywiście zamiast tego cała gorąca kawa wylądowała na moich spodniach. Pisnąłem z bólu.
-Szybko! Ściągaj to!- popędzała mnie dziewczyna. Teraz stałem przed nią w samych bokserkach gdyż koszula również ucierpiała. Dziewczyna podała mi kolejne worki z lodem aby uśmierzyć ból. Po paru minutach nie czułem nic od pasa w dół. To musiało wygladać bardzo śmiesznie.
-No pechowcu, mogę się dowiedzieć po co tu przyszedłeś?- spytała Marysia opanowując napad śmiechu.
-Pomyślałem sobie, że ty może nie chciałabyś może my razem wybralibyśmy się kiedyś spotkać iść na randkę?- wyksztusiłem z siebie. Dziewczyna wybuchnęła jeszcze większym śmiechem.
-Możemy. Wpadnij po mnie dzisiaj o ósmej- opdowiedziała w końcu. Ulżyło mi. W końcu spotkało mnie coś dobrego. Posiedziałem u niej jeszcze trochę bo w końcu musiałem poczekać aż wyschną mi spodnie, i po godzinie wróciłem do domu. Pecha ciąg dalszy nastąpił gdy tylko przekroczyłem drzwi wejściowe. Nadepnąłem na zabawkę Davida i spadłem uderzając głową w półkę. Łuk brwiowy rozcięty, morze krwi na podłodze i mojej twarzy. Na szczęście zauważyła to Nina gotująca coś w kuchni.
-James, co się dzisiaj z tobą dzieje?- jęknęła. Przyłożyła mi chusteczkę do rany aby zatamować krwawienie i zadzwoniła do Damona z wyraźną niechęcią. Kiedy tylko lekarz przyszedł zostawiła nas samych i poszła posprzątać bałagan w salonie.
-Ehh..  trzeba będzie zaszyć ranę- stwierdził lekarz oglądając ją dokładnie.
-Będzie bolało?- przełknąłem ślinę
-Oczywiście. Nie noszę przy sobie zastrzyków ze znieczuleniem, to nie zgodne z prawem. No, chyba że chcesz jechać do szpitala. Za godzinę zaczynam pracę.
-Szyj- zdecydowałem. Po 30 min wszystko było gotowe. Jakoś wytrzymałem ten ból. Akurat Damon kończył zakładać mi opatrunek gdy do kuchni weszła Nina z wiadrem brudnej wody.
-Posprzątane, a ty jak się czujesz?- spojrzała w naszą stronę.
-Zagoi się- odparłem
-Yhm.. nie powinna zostać żadna blizna. Gotowe- dodał Damon i zapadła niezręczna cisza.
-To ja spadam. Mam dzisiaj randkę a wy chyba musicie sobie coś wyjaśnić. Pogadamy później- rzuciłem w stronę Niny i chwiejnym krokiem poszedłem do swojego pokoju. Wykąpałem się porządnie uwarzając aby nie odkleić plastra i ubrałem się elegancko. Ułorzyłem włosy, spryskałem je lakierem, zamaskowałem siniaki delikatnym makijażem i gotowe. Całość nie wyglądała aż tak źle. Mam nadzieję, że to koniec pecha na dziś. Ta randka musi się udać.
-Hej, Carlos! Poźyczysz mi twojego czarnego Jaguara?- podeszłem do Latynosa. Owszem, mam swoje auto, ale samochód Peny bardziej nadaje się na randki. Jest sportowy, czarny, czysty i pięknie prezentuje się nocą. Mari na pewno przypadnie do gustu.
-Jasne! Kluczyki są w garażu- uśmiechną się Los przewijając Davida. Czy ja mówiłem że to koniec pecha? Maluchowi zachciało się siku no i oczywiście wszystko poleciało na moją koszulę. Musiałem szybko się przebrać bo inaczej nie zdążyłbym na ósmą. Maria już na mnie czekała. W dopasowanej czerwonej sukience i z rozpuszczonymi włosami prezentowała się zjawiskowo. Otworzyłem jej drzwi i pomogłem wsiąść do środka. Dopiero teraz do mnie dotarło, że zapomniałem kupić jej kwiatów!
-To gdzie jedziemy?- spytała dziewczyna
-Niespodzianka- uśmiechnąłem się. Podjechaliśmy do luksusowej restauracji z tarasem widokowym. I co? I okazało się że z tego wszystkiego zapomniałem zarezerwować nam stolik na dzisiejszy wieczór. A miało być tak pięknie...
-Przepraszam. To miała być najlepsza randka w twoim życiu a wyszła totalna klapa- westchnąłem gdy wracaliśmy do samochodu.
-Nieszkodzi, mi się podoba bo jestem tu z tobą- uśmiechnęła się szczerze. Może jeszcze nie wszystko stracone?
Moje nadzieje legły w gruzach gdy przy aucie zobaczyłem policję.
-To pana samochód?- spytał jeden z funkcjonariuszy podczas gdy drugi coś zapisywał.
-Nie, przyjaciela, ale pożyczył mi auto na dziś- wyjaśniłem
-Ma pan dokumenty?- spojrzał na mnie. Zacząłem przeszukiwać kieszenie.
-Mogę się dowiedzieć o co chodzi?
-Zaparkował pan w niedozwolonym miejscu- wyjaśnił ten drugi policjant. Przeszukałem wszystkie kieszenie i nic. O nie! Dokumenty musiały mi wypaść gdy w pośpiechu zmieniałem koszulę.
-Nie mam dokumentów- przyznałem
-Rozumiem, w takim razie kolejny mandat i pojadą państwo z nami na komisariat.
-Ale dlaczego?- zdziwiłem się.
-Z komisariatu zadzwonimy do pana kolegi w celu potwierdzenia pańskich zeznań i przeprowadzimy szczegółowe badania gdyż czuć od pana alkohol.
-Alkohol? Jaki alkohol?! Co pan wymyśla?- wkurzyłem się.
-Stawia pan opór? Mamy panu założyć kajdanki?- warknął
-Nie.. jedźmy- poddałem się. Razem z Marią wsiedliśmy do radiowozu. Na komisariacie pożądnie nas przeszukano, spisano zeznania, pobrano odciski palców i przebadano alkomatem. Wyszło mi zero promili. Dopiero teraz przypomniało mi się, że Damon oczyszczał mi ranę spirytusem i pewnie stąd wziął się ten zapach. Zadzwonili także do Carlosa. Miał stąd odebrać auto no i nas.
-Przepraszam za to wszystko. Mam dzisiaj cholernego pecha- zacząłem gdy siedzieliśmy z Marią na korytarzu i czekaliśmy na Latynosa.
-Hej, przecież mówiłam ci że się dobrze bawię. Spełniłeś dzisiaj moje marzenie! Od zawsze chciałam się przejechać radiowozem- uśmiechnęła się po czym mnie pocałowała. Tak! Pocałowała!
-To.. zechcesz zostać moją dziewczyną?- spytałem
-Oczywiście, że tak!- przytuliła mnie. Po godzinie zjawił się Carlos. Chyba nie był zły.
-Stary, przepraszam...- zacząłem ale mi przerwał.
-Nie szkodzi. Każdy ma czasem pechowy dzień. Waźne, że wszystko się wyjaśniło- poklepał mnie po ramieniu. Odwieżliśmy Marię do domu. Pożegnaliśmy się buziakiem i obiecałem jej że następna randka będzie lepsza. Jechaliśmy z Carlosem w ciszy aż w końcu zapytałem:
-Jak Nina?
-Dobrze. Rozmawiała z Damonem. Ponoć wszystko sobie wyjaśnili, on ją przeprosił i już jest ok, jednak ona ostrzegła go że jeszcze jeden taki numer i zadzwoni na policję- odparł zaciskając ręce na kierownicy.
-A ty co na to?
-Nie podoba mi się ten gościu. Gdyby nie to, że jest moim lekarzem i jakby na to nie patrzeć ocalił mi życie, to już dawno leżałby w szpitalu z rozwalonym łbem- wycedził przez zęby. Po chwili jednak dodał już spokojniej- Jednak to Nina ma ostateczny głos. Zrobię to co będzie chciała i co uzna za słuszne. W końcu to ona jest mądrzejsza w naszym małżeństwie. Mnie zbyt często ponoszą emocje.
-I słusznie- przyznałem mu rację.

***

I oto rozdział!
Wszystkiego najlepszego z okazji 2 urodzin tego bloga!
On istnieje dzięki Wam i dlatego to Wam należą się życzenia :)
Dziękuję że wspieraliście mnie przez ten cały czas. Jesteście wspaniali!

Czekam na komentarze i pozdrawiam,

Nina xoxo

5 komentarzy:

  1. No nie no człowieku, mój ulubiony rozdział! ♥ James i ten jego pech xd są razem, weeeeee!
    Carlos, jak ty nie wpierdolisz Damonowi to ja to zrobię B|
    czekam nn ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciamajda, ale słodki xD czekam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Haha xD James i pechowy dzień. Biedak... Czekam xo

    OdpowiedzUsuń
  4. hej, zapraszam na mojego bloga, mam nadzieję, że wpadniesz i zostawisz po sobie ślad ;) http://classic-love-with-btr.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej, zostałaś nominowana przeze mnie do LBA :)
    http://love-other-than-all.blogspot.com/p/le.html

    OdpowiedzUsuń