Strony

niedziela, 15 grudnia 2013

Rozdział 66

Rozdział 66

MARIA:

Wróciłam do siebie i zaczęłam pakować rzeczy. Polubiłam Jamesa i stwierdziłam, że zamieszkam bliżej nich aby lepiej poznać resztę. Skoro Justine była ich przyjaciółką to może i mnie polubią? Przed wyjazdem poszłam jeszcze na spacer. Przez przypadek na kogoś wpadłam. Podniosłam głowę i ujrzałam Logana.
-Przepraszam. Nie zauważyłam cię- spóściłam głowę.
-Nie szkodzi. Maria tak?
-Tak. A ty Logan?
-Dokładnie. Przejdziemy się?- zaproponował
-Z chęcią- uśmiechnęłam się. Chodziliśmy ulicami miasta ponad godzinę.
-Chciałem przeprosić cię za moje zachowanie na pogrzebie- westchnął
-Rozumiem. W końcu Justine to moja siostra. Mi też było trudno- przytaknęłam.
-Co teraz będziesz robić?- spytał
-Wyjeżdżam wieczorem do Los Angeles i tam poszukam sobie pracy- stwierdziłam
-Oo.. wpadnij do nas jak będziesz miała chwilę czasu. A teraz wybacz ale muszę wracać do szpitala- uśmiechnął się
-Pójdę z tobą. Chcę się pożegnać z Jamesem- stwierdziłam i ruszyliśmy w stronę budynku.

RACHEL:

Ubawiłam się jak nigdy. Goniłam Jamesa z dobrą godzinę po czym padł zmęczony na podłogę. Usiadłam obok niego i wybuchnęliśmy śmiechem.
-Dawno się tak nie bawiłem- westchnął Maslow gdy się opanował
-Polecam się na przyszłość- podałam mu rękę i pomogłam wstać.
-James?- usłyszeliśmy jakiś głos za nami. Odwróciłam się i ujrzałam Logana w towarzystwie czerwonowłosej dziewczyny.
-Maria, tak?- zgadywałam
-Logan?- zdziwił się szatyn na widok przyjaciela
-Ty?- Henderson wskazał na mnie palcem
-Skoro już wszyscy zostali wymienieni to przejdźmy do rzeczy- zaproponowała dziewczyna
-No więc co tu robicie?- spytał James
-Przyszłam się pożegnać. Jutro jadę do Los Angeles- odpowiedziała Maria
-Aaa... no to ten.. przejdziemy się?- zaproponował i odeszli. Uśmiechnęłam się gdy znikli mi z oczu.
-Dowiem się w końcu jak masz na imię?- zagadnął Logan
-Ciekawość to pierwszy stopień do piekła kochany- poklepałam go po ramieniu i ruszyłam do szpitalnego mini baru. Zaczynało burczeć mi w brzuchu. Logan podreptał za mną. Zamówiłam sobie frytki i usiadłam koło Hendersona.
-No więc, skąd znasz Jamesa?- zapytał gdy dostałam swoją porcję frytek.
-Z.. poznaliśmy się u psychologa- odparłam
-Interesujące... czyli nie tylko ja mam problemy?- mruknął
-Mhm.. nie jesteś pępkiem świata- wywaliłam na niego język
-Długo się znacie?- zadał kolejne pytanie
-Jakieś... dwa tygodnie? Tydzień? Nie pamiętam..- machnęłam ręką
-Aham.. kim dla niego jesteś? -wypytywał dalej. Zaksztusiłam się frytką.
-To tylko mój przyjaciel! Odczepcie się wszyscy ode mnie z tą miłością!- wkurzyłam się i wyszłam. Wróciłam się po resztę frytek i spowrotem wyszłam na dwór.

MARIA:

Chodziłam z Jamesem szpitalnymi korytarzami. Rozmawialiśmy dużo, wygłupialiśmy się, zupełnie tak, jakbyśmy znali się od dobrych kilku lat. Zerknęłam na zegarek w telefonie.
-James, muszę już iść- westchnęłam
-Nie możesz zostać jeszcze chwilkę?- spojrzał na mnie błagalnie
-Niestety nie. Pa- odwróciłam się aby odejść ale Maslow chwycił mnie za rękę i przyciągnął spowrotem do siebie.
-Pójdziesz bez pożegnania?- szepnął mi do ucha. Przeszły mnie bardzo przyjemne dreszcze. Przytuliłam go mocno. Zdziwiłam się gdy poczułam jego wargi na swoim policzku. Zarumieniłam się i odeszłam. Tym razem nikt mnie nie zatrzymywał. Wróciłam do swojego mieszkania, zabrałam walizki i pojechałam na lotnisko. Gdy już usiadłam w samolocie i się zrelaksowałam moje myśli mogły swobodnie krążyć wokół Maslowa.

JOANNA:

Karmiłam Kansas, gdy do sali wszedł mój lekarz. Bardzo przystojny lekarz.
-No, myślę że możemy panią wypisać- powiedział gdy przejrzał moją kartę.
-Na prawdę? To wspaniale!- ucieszyłam się
-Może się pani pakować. Za godzinę wypis będzie gotowy do odbioru w recepcji- uśmiechnął się olśniewająco i już miał wyjść gdy ktoś na niego wpadł. Była to blondynka bardzo podobna do Niny.
-Przepraszam- wymamrotała dziewczyna gapiąc się na lekarza
-Nic nie szkodzi- rzekł doktor i wyszedł
-Ale ciachoo!- zapiszczała dziewczyna siadając obok mnie
-Co nie? Nazywa się Damon Salvatore. Słyszałam że przenosi się do szpitala w Los Angeles- mrugnęłam do niej
-Mrrr... ale mniejsza z tym Asiek. Co tam u was?- spytała Nina
-Nic nowego. Wypisują mnie dzisiaj ze szpitala i chyba wróce z Kendallem do domu- westchnęłam odstawiając od Kan (zdrobnienie od Kansas) pustą butelkę.
-James , Logan i Rachel pewnie też z wami pojadą- mruknęła
-Rachel?- zdziwiłam się
-Nowa znajoma chłopaków. Ma z nami zamieszkać- wytłumaczyła mi szybko Nina
-Yhym... dobrze wiedzieć. Co cię gryzie?- spytałam ją widząc jej minę.
-Co? A nie, nic- mruknęła
-Hej, jestem twoją przyjaciółką, powiedz mi co się stało- spojrzałam na nią wzrokiem nie znoszącym sprzeciwu.
-Martwię się o Carlosa. Myślę... myślę że on ma depresję- wyznała
-On? Nasz Carlos? Według mnie powinien być najszczęśliwszym człowiekiem na świecie! Ma kochającą żonę, wspaniałego synka, jest sławny, ludzie go kochają.  Nie ma powodu do depresji- zdziwiłam się
-No wiem ale... to jest jeszcze dziecko. Zachowuje się jakby miał ADHD i właściwie ciągle jest w ruchu ale teraz jak leży w szpitalu... jest słaby, lekarze każą mu leżeć. Nawet najdrobniejszy ruch sprawia mu ból. Jest zły na siebie, że doprowadził się do takiego stanu i nie może normalnie funkcjonować. Zadręcza się tym, że ja mu pomagam. Myśli, że jest dla mnie problemem i powoli zamyka się w sobie. I jeszcze jego matka...- westchnęła
-Hej, wszystko będzie dobrze. Musisz z nim porozmawiać, wytłumaczyć mu wszystko. Przecież przyżekaliście sobie na ślubie, że będziecie razem w zdrowiu i chorobie- próbowałam ją pocieszyć.
-Dziękuję, że zawsze mogę na ciebie liczyć- przytuliła mnie mocno
-To ja lece. Musze jeszcze porozmawiać z doktorem- uśmiechnęła się delikatnie i wyszła z sali
-No widzisz Kan, jakie to ludzie mają problemy? -uśmiechnęłam się do córeczki.

NINA:

Biegłam korytarzem do pokoju lekarzy i nagle na kogoś wpadłam. Był to ten doktor od Asi.
-Przepraszam. Znowu- zarumieniłam się
-Ależ to bardzo miłe, gdy co chwila wpada na ciebie taka piękna dziewczyna- uśmiechnął się zalotnie
-Oj tam... nie wie pan który lekarz zajmuje się Carlosem Peną?- spytałam
-Tak się składa, że to ja. O co chodzi?- zmróżył oczy
-Chciałam się dowiedzieć co z nim jest. Jakaś poprawa?- powiedziałam z nadzieją w głosie. Pan Salvatore zajrzał do papierów.
-Nieznaczna. Rany goją się prawidłowo, wyniki coraz lepsze ale niestety czeka nas jeszcze długa rechabilitacja i musimy poczekać aż po ranach zostaną tylko blizny żeby zrobić coś więcej- odparł
-Ugh.. a czy jest jakaś szansa że wypiszecie go do domu w następnym tygodniu?- poprosiłam
-Raczej nie. Dopóki wyniki badań nie będą w normie pacjent musi zostać w szpitalu. Później może wypisać się na własne życzenie i leczyć się dalej w domu- wyjaśnił
-Dobrze, rozumiem. Dziękuję doktorze- posmutniałam
-Możemy przejść na ty? Damon jestem- uśmiechnął się zniewalająco
-Nina- podałam mu rękę, którą pocałował jak prawdziwy gentelmen. Zarumieniłam się pnownie.
-Przykro mi ale muszę cię zostawić. Obowiązki wzywają!- powiedział teatralnie i odszedł. Bardzo miły z niego facet i co tu ukrywać, mega przystojny!

***

Hejka! Wracam po długiej nieobecności z nowym rozdziałem. Mam nadzieję, że się wam spodobał ^^ Następny pojawi się po świętach, czyli 26-28 grudnia (o ile będą komentarze). To tyle z mojej strony. Do napisania,

Nina xoxo

PAMIĘTAJCIE!

15 KOM = NOWY ROZDZIAŁ

10 komentarzy:

  1. Haha... oł, drzwizus, jaki rozdział ;o ŚWIET-NY!
    Maria i James... ^^ Podoba mi się takie połączenie, nie ukrywam ;D
    Jaki DAMON?! Ty masz kochać Carlosa nie jakiegoś pedamona!!

    czekam nn ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział. Czekam na nastepny. Szczerze mówiąc to sie lekko pogubiłam z tymi nowymi dziewczynami ,ale ok :) <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Kłócę się z Loganem jak stare małżeństwo. To mi się nie podoba. Maria i James. O jak ładnie. Czekaj Ty i Damon? To nie ładnie. Carlos jakby usłyszał ten podryw, to zaraz odzyskałby siły. Pędź do kochającego męża i odpędź od niego depresję, a nie zadawaj się z jakimś typkiem z pod ciemnej gwiazdy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapomniałam ci dać linka do bloga tego o nad ludziach http://paula-morgan-czyli-wampir.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. wow świetny blog.........
    czekam nn rdz.

    OdpowiedzUsuń
  6. E tam.. Myślałam, że Maslow w końcu będzie z tą Marią -,- Ma to się stać jak najszybciej kochana! ^^ Moja córcia <3 Jej.. nazwała mnie "Aśkiem"! Happy Dance! ;D Uuuu.. Damon? No nieźle.. jako mężatka oglądam się za przystojnymi lekarzami xD Z resztą ty nie lepsza :P Carlos i depresja? O matko świat zwariował -,- Rozdział jest mód malina! Czekam na nn:* Kocham Cię! Asiek <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Rzadko czytam opowiadania o muzykach, a jeszcze rzadziej komentuje. Jeśli ma być to twór o takiej tematyce, musi być świetny. I zdradzę, że do tej pory wkręciłam się w 2 opki o 1D, a teraz spodobało mi się to! Przeczytałam na jednym wydechu! Jesteś świetna! Zapraszam też do mnie, tematyka the vampire diaries... :)
    http://tvd-tylko-moj-swiat.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Carlos na pewno wyjdzie z tego, przecież to silny facet xD Rozdział super ;) Czekam nn ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Kiedy kolejny rozdział, bo u mnie właśnie się pojawił i liczę na szczerą opinię... :)
    "- Dziękuje – wyszeptałam tylko i zatraciłam się w wizji snu. Odpłynęłam czekając, aż skóra powróci do stanu pierwotnego i oboje zapomnimy o całym zajściu. Tak nagle, przestałam łykać powietrze. Umarłam po raz kolejny, na dłoniach Damona Salvatore. "
    http://tvd-tylko-moj-swiat.blogspot.com

    POZDRAWIAM I WESOŁYCH ŚWIĄT <3 :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Łooooooooooo tylko nie żaden doktor! Oni przeważnie są ładni >.< Do tego Carlos może mieć większe załamanie :c Ojjjj szkoda mi go :c
    Co się dzieje z tym Jamsem xD Już wariuje chłopak, cmok cmok w policzek robi swoje ^^
    Czekam niecierpliwie na nn i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń